~21~

5.2K 394 8
                                    

Nareszcie... Ulżyło jej, gdy powiedziała to głośno.

- Bestio...?

Milczał. Był zbyt słaby by mówić. A chciał krzyczeć. Głupia dziewucha!

- Nie znienawidź mnie. - Szepneła, ciąge bawiąc się materiałem sukni. - Mogę z tobą zostać jeśli chcesz. Przyzwyczajiłam się, do życia w tym zamku.

- Nie wątpie... - mruknął z przekąsem - Nigdzie indziej nie miałabyś tak dobrze.

Powstrzymała łzy cisnące się do oczy i podeszła blisko Bestii. Bandaż już przesiąknął krwią, musiała go zmienić. Usiadła na skraju łoża i zajeła się raną.

Spojrzała na jego klatkę piersiową. Przeszywała ją długa blizna. Ciężko jej było opanować drżenie.

- Bestio...

- Hmm?

- Bardzo go kochałam. - Otworzył ślepia i jego wzrok spoczął na jej skupionej twarzy.

- Kogo?

- Pana moich myśli i uczuć. - Uśmiechneła się blado. - A tak właściwie... Jak brzmi twoje prawdziwe imię?

Chrząknął głośno i poprawił się na poduszce.

- Czy to ważne, już nigdy nim nie będę.

- Dlaczego?

- Jestem Bestią i tym już pozostanę. - Warknął, wyrywając z jej dłoni włochatą łapę.

- Spokojnie. - Pogłaskała go po ramieniu. - Zostanę z Tobą. I spróbuję cię Pokochać Bestio.

Uszy płatają figle, czy Bella powiedziała dokładnie to co usłyszał? Zapomniał nawet na chwilę o oddychaniu.

- Nie składaj obietnic, jeśli ich nie dotrzymasz. - warknął cicho.

- Dlaczego mi nie wierzysz? - jękneła zawiązując opatrunki. - Zrobiłam ci coś złego?

Cisza.

Dlaczego nic nie mówi? Bestia miał ochotę wyjść stąd, z dala od Belli. Niestety rana nadal bolala. Musiał tu zostać i być zdany na jej łaskę.

- Nie wiem... Nie mam już siły, Betio. - Głos jej się łamał - Stram się, naprawdę, ale ty nie dajesz mi szansy...

- Nie wyj. - Aż zadrżała, gdy ją zbeształ - Idź stąd. Sam sobie już poradzę. Wynocha!

Wstała. Może tak właśnie będzie lepiej? Bestia ochłonie i gdy zostanie sam zrozumie, że nie poradzi sobie sam.

Bez jednego słowa wyszła. Mimo, że wolałza nią, nie wróciła.

***

- Tania?

- tak dziecko? - pogłaskała Bellę po policzku.

- Powiedzi coś... Dlaczego Bestia nie jest człowiekiem?

Nastała wczesna wiosna. Bestia nadal siedział w komnacie pod lochami. Ale Bella nie odwiedziła go ani razu. Chciała go zobaczyc nie raz nie dwa. Jednak jej duma była silniejsza.

- Bello... - Tania natychmiast spoważniała, widać ten temat był dla niej bardzo bolesny - Myślę, że to Pan powiniem ci o tym opowiedzieć.

- Je chcę wiedzieć! - nalegała rozpaczliwie. - Wydaje mi się, że Beztia znał mnie wcześniej.

Talerze wypadły z rąk kobiety.

- Nie... to niemożliwe. Pan nie miał żadnej kobiety.

Nie miał żadnej kobiety? Ehh... to bardziej komplikuje sprawę.

- No dobrze, ale dlaczego jest taki?

- Przez klątwe. - Westchneła siadając.

Bella też zajeła miejsce. Właśnie miała się dowiedzieć co się stało dawno temu.

- Pan był bardzo przystojnym mężczyzną. Kobiety do niego lgneły, uwielbiał wino, zabawy niewinne dziewczęta którymi bawił się niczym szmacianymi lalkami. - To naprawdę ten sam Bestia, zastanawiała sie dziewczyna - Aż raz pojawiła się inna. Piękna szlachetna, ale jak pozostałe, na chwilę przyjemności. Była czarownicą.

Bella wstrzymała oddech. Czarownica?!

- Wykorzystana i zraniona sprowadziła na niego klątwe. Stał się odrażającą Bestią. By żadna kobieta już przez niego nie cierpiała.

- Ale... Jak zdjąć tą klątwe? - szepneła

Tania uśmiechneła się.

- Miłość. - powiedziała.

Miłość? Miłość złamie zaklęcie czarownicy. Ale Bella nie mogła pokochać go szczerze i całkowicie. Bo był On. Mimo że nie spotkali się wiecej jej serce nadal był jemu oddane.

- Biedny Bestia...

Rzeczywiście był biedny? przecież sam zapracował na swój los.

Teraz musiała do niego iść. Raczej biegła... pędziła przez lochy i tunel. Musiała nagadać mu do słuchu.

Sam w niczym się nie różnił od niej.

Teraz powie mu do słuchu i odejdzie. Bo nie zniesie jego samolubnego zachowania. W lochach znieniła się w człowieka.

Zdyszana wpadła do komnaty. W tunelu słyszała krzyki Bestii. przestraszona i zmarwiona musiała wiedzieć co się z nim dzieje.

Zamarła...

W środku nie było Besti...

- Cristian... - szepneła. Oczy zaszły jej łzami.

- Bella... - spojrzał na nią gniewnie.

- Ja śnię... Prawda? - głos jej drżał. Serce pędziło jak oszalałe. Nogi zrobiły się miękkie.

- Po co przyszłaś?

Rzuciła się jego stronę wieszając na szyji. Cieszyła się jak dziecko.

- Wiedziałam... - dotkneła jego przeszywającej tors blizny. - Wiedziałam...

- Odejdź! - rozkazał groźnie. - Powiedziałem przecież, że masz tu nie przychodzić.

- D...dlaczego? - spytała przestraszona. - Cristianie!

- Nie masz tu czego szukać. - Warknął - Możesz odejść z zamku.

Hejka! :D
Jak wam dzień leci? :) Jak podoba się rozdział? :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

Zapraszam do Opowiadania:

- She Looks So Perfect
I
- Mrrr...

których jestem współautorka.
Zainteresowani znajdą je na profilu

MaszWiadomosc22

Dobrej nocy ;* ;* ;*




Jesteś Moja// zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz