Było późno w nocy, gdy Bestia zerwał się ze snu. Ktoś rabował jego zamek... Jakby było w nim coś godnego uwagi.
Zbiegł szybko na dół z zamiarem zabicia rabusia za wtargnięcie do zamku. Zawsze był okrutny ale od kilkunastu miesięcy przerastał sam siebie.
Z głośnym rykiem wpadł do holu. Ale zamiast rabusiów zobaczył drobną kobiecą postać stojącą tyłem.
- Nadal się nie zmieniłeś, Cristianie. - tylko jedna osoba tak do niego mówiła.
- Co ty tu robisz... Bello - nie było w nim złości czy nienawiści, raczej ulga, że żyje i jest cała.
- chciałabym ci kogoś przedstwić. - uśmiechneła się.
Spojrzała w stronę wyjścia a w nich pojawił się maleńki potworek. Tak maleńka nieco słodsza wersja Bestii. Otworzył szeroko oczy z niedowierzaniem spoglądając na mleńką istotę, która była niemal jego kopią.
Aż pysk mu opadł.
Łzy wezbrały się w oczach.
- Jak...
- Moja miłość do tego malca mnie uratowała. Zdjełam z siebie klątwe, Cristianie. - powiedziała odwracając się do niego lewym profilem.
Zbiegł ze schodów. Była taka maleńka. Pazurem pogłaskał jej policzek.
- To nic. - uśmiechneła się delikatnie, gdy jego chłodny pazur spotkał się z jej ciepłą skórą.
Tak wiele chciał jej teraz powiedzieć.
Malec spojrzał na niego spokojnie. Patrzyli sobie przez długą chwilę w oczy. Wyglądał jak bestia tylko oczy miał po matce.
I wtedy zwyczajnie zamienił się w bobasa. Ludzkiego bobasa. Bestia odskoczył przerażony, a Bella śmiała się głośno, podnosząc go na ręce.
Wyciągnął rączki w stronę Bestii i gaworzył po swojemu. Chciał dostać się do jego szkaradnej twarzy.
- Jak...? - nie potrafił składnie wypowiedzieć zdania.
- Nie wiem... Taki się urodził. - powiedziała krótko.
- Boże... - pierwsza łza, którą Bella widziała na jego twarzy. Otarła ją delikatnie.
- Możesz mnie bić, wyzywać i poniewierać. Teraz już stąd nie odejdę. - wydoroślała przez ten czas, wypiękniała, mimo blizny na twarzy. Zmieniła się. - Choćby mnie stąd batami gnali...
- Odejdziesz kiedy tak rozkażę. - powiedział nie przestając patrzeć na chłopca. - Jak mu na imię?
- Christian. ( podobnie, ale Crisrian wymawia się przez "k" )
Uśmiechnął się.
W Twoim sercu nie ma w niej lodu.
Podziękuj Belli, nie zaznasz już chłodu.
Klątwa jest zdjęta...
Twa dusza niespokojna, teraz jest wolna.
W holu rozbłysło światło, Bella odsuneła się od Bestii, który właśnie dzięki niej zmienił się na powrót w człowieka.
Zdjeła swój płasz i okryła nagie ciało ukochanego.
- To miłość, Cristianie. - pogłaskała jego policzek.
- Nie zostawiaj mnie już nigdy, błagam... - padł przed nią na kolana. - Tak bardzo Cię Kocham Bello..
- Wiem, Cristianie. Czuję to... - pocałowała go delikatnie.
Cristian wziął syna na ręce. Malec oplótł mu ręce na szyji śmiejąc się głośno.
- ta...ta
- Tak synu. Jestem twoim ojcem. - uśmiechnął się przez łzy.
Przytulił do siebie Bellę i z nadzwyczajnym synem na rękach zaczeli nawe wspólne życie.
___________________
Koniec!!!!!!
Ludzie kooooooonieeeeec !!!!Kocham Was ;) nie spodziewałam się Was tylu xd naprawdę jestem wzruszona, że wam się tak spodobało :) Nie wiem jak właściwie dziękować za te wspaniałe komentarze i głosy :)
Od razu mówię, że nie mam w planach 2 części, zależy od was czy chcecie :)
Zapraszam do profilu LordzieHaroldzie ( wcześniej MaszWiadomosc22)
Kocham :)
I pozdrawiam,
- moje-kredki