Rozdział III

15.7K 1.4K 404
                                    


– Siedemnaście A, siedemnaście A – mruczałam pod nosem, błądząc po tych zakichanych korytarzach.

No dobra, może i było co podziwiać, ale nie mogłam się skupić, bo moim celem było znalezienie przydzielonej nam klasy. Rozglądałam się w panice, starając się ominąć najbardziej zatłoczone miejsca, co dodatkowo utrudniało mi wykonanie tego zadania. Chciałam tam dotrzeć przed Szronem, bo na myśl, że podpadnę mu już na samym początku, zaczynało mnie mdlić.

Jakimś cudem udało mi się tam trafić jako jednej z pierwszych. Dlatego pospiesznym krokiem – ale nie za bardzo, by nie wzbudzać zainteresowania – podeszłam do ostatniego rzędu i to w nim zajęłam sobie miejsce. Jak najdalej od nauczycielskiego biurka. Idealnie. Może do tego miejsca nie dotrze złowieszcza aura Szrona. Brr. No i czułam się o wiele lepiej, gdy za mną nie było żadnych ludzi, którzy mogli bezkarnie się na mnie gapić.

Mimo że szkoła była bogata, to miejsce wydawało się zaniedbane. Sprzęt co prawda był nowoczesny, ale nie błyszczał i nie lśnił jak wszystko co dotychczas tutaj zobaczyłam. Miałam wrażenie, że wentylacja się psuje, bo powietrze było stęchłe, a w nim unosiły się drobinki pyłu i kurzu. Włączyłam rzutniki na biurku, ale sprzęt zacharczał w proteście i wyrzucił z siebie rozmazany panel startowy. Zmrużyłam oczy, by dojrzeć gdzie znajduje się na nim przycisk wyłączający i pospiesznie go nacisnęłam.

Westchnęłam przeciągle, opierając ręce na blacie stołu. Że też ze wszystkich opiekunów przydzielono mi Szrona, a teraz, w dodatku, sala nie zaliczała się do najlepszych. Może moi rodzice, zajmując mi ekskluzywny pokój, wyczerpali limit udogodnień przypadający na jednego ucznia?

Dyskretnie przyglądałam się ludziom, którzy wchodzili. Zastanawiałam się jacy są i czy choć jedna z tych pięknych twarzyczek stanie mi się bliższa. Dwie dziewczyny weszły chichocząc i poprawiając swoje długie, lśniące włosy. Ich śmiech brzmiał jak dźwięk kryształowych dzwoneczków, a mundurki leżały niczym na modelkach z pierwszych stron gazet. Eee... nie! To zdecydowanie nie towarzystwo dla mnie. Za nimi do sali wszedł okularnik o blond włosach, który uparcie wpatrywał się w podłogę, potem kilku sportowców żywo dyskutujących o wczorajszym meczu i jakaś chuderlawa dziewczyna , z włosami zaczesanymi w iście męskim stylu.

A po nich... wszedł dzieciak ze stołówki, a za nim – oczywiście, kto? – ten dupek! Czułam jak moje dłonie mimowolnie zaciskają się w pięści, a ciało napina się gotowe – z miłą chęcią – dołożyć mu raz jeszcze. Powinnam się jednak uspokoić, bo w końcu miałam nie rzucać się w oczy.

Dupek spojrzał na mnie, jakby wyczuł mój wzrok na sobie. Wyprostowałam się i uśmiechnęłam, przypominając sobie, że w końcu to ja powaliłam go na łopatki w ostatecznym rozrachunku. I nie ważne, że odbyło się to przy użyciu siły. Ważniejszy był efekt.

– Przystojny, prawda? – usłyszałam i drgnęłam speszona.

W ławce obok przysiadła blondynka z ogromnymi niebieskimi oczami, tak niebieskimi, że wątpiłam, by tak intensywny kolor istniał naturalnie w przyrodzie. Ale... czy ona mówiła o tym zadufanym-w-sobie-fagasie?

– Kto? – zapytałam bezwiednie.

Zaśmiała się, jakbym zadała najgłupsze pytanie na świecie – choć dla mnie takie nie było. Miała ładny śmiech. Tak szczery i dźwięczny, zupełnie jakby żaden ból nie skrzywdził jeszcze jej duszy. Był to dźwięk tak odmienny od perlistego chichotu mojej matki, że spojrzałam na nią z odrobiną sympatii. Już wcześniej zauważyłam, że zalicza się do tych ładnych, ale gdy się śmiała, to emanowała wręcz czystym pięknem, którego – chcąc nie chcąc – musiałam jej pozazdrościć.

Nieidealna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz