Panika. To z takim uczuciem kierowałam się do ich pokoju i choć Wiktor przez całą drogę nie chciał nic powiedzieć, tłumacząc, że od Olka zależy, ile mi powie, to nie wyglądał na bardzo przejętego. Może powinno mnie to uspokoić, może, ale z drugiej strony zdawałam sobie sprawę, że on się z Amandą nie przyjaźnił, więc skoro nie odpowiadała na sms-y, to co z tego?
No właśnie... ale nie dla mnie. Ja wciąż ściskałam kurczowo telefon, z nadzieją, że w końcu odpowie. Wiem że to zaledwie chwila, moment gdy jej nie ma i każdy nadęty policjant powiedziałby mi, że to nie jest odpowiedni czas na zgłaszanie zaginięcia, że muszę odczekać dwadzieścia cztery godziny i tak dalej... ale na szczęście nie szłam na komendę i miałam nadzieję, że moje zgłoszenie zostanie przyjęte.
Gdy wchodziliśmy do pokoju, Olek był pochłonięty studiowaniem projekcji jakiś skomplikowanych urządzeń i choćbym się nawet postarała, to nie odgadłabym, co to takiego. Obrócił się w fotelu, gdy Wiktor zamknął za nami drzwi, a jego twarz przybrała wyraz zaskoczenia.
– Coś się stało – stwierdził.
Nie musieliśmy nawet przytakiwać, bo nasze miny mówiły same za siebie.
– Ida? – Wiktor popchnął mnie do przodu.
Z jednej strony byłam zirytowana, że to mnie wystawia na pierwszy ogień, a z drugiej miałam ochotę się zaśmiać, bo to wyglądało zupełnie tak, jakbyśmy byli szczeniakami, a Olek naszym szefem i właśnie czekał na naszą spowiedź. Zupełnie też tak wyglądał – marsowy, ale poważny wyraz twarz, pozornie luźna, ale napięta sylwetka i oczy nieruchomo wpatrzone we mnie.
Postanowiłam nie poddawać się tej iluzji i odpędzić od siebie napływający stres, a gdy Olek zachęcająco skinął głową i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem, cała para ze mnie zeszła i na nowo wrócił problem, z którym tu przyszłam.
– Ee... widzisz... chciałam zapytać, czy nie wiesz jak sprawdzić, gdzie jest ktoś, gdy nie odpowiada na wiadomości i... prawdopodobnie... jest poza zasięgiem?
Brwi Olka wędrowały w górę, gdy formułowałam to pokrętne pytanie, ale wciąż nie odpowiadał, jakby czekając na dalsze wyjaśnienia.
– Bo widzisz... Amanda...
– Amanda? – Wtedy dostrzegłam jak jego twarz zastyga.
Niepewnie skinęłam głową i zaczęłam tłumaczyć.
I starałam się opowiedzieć wszystko w miarę sensowny sposób, ale mina Olka mnie lekko dekoncentrowała, bo nie wiedziałam jakiej reakcji po wszystkim mogę się spodziewać. Dlatego wszystko owinęłam w takie słowa, jakby nie miała wielkiego wpływu na to, co wie Amanda, a ona dowiedziała się o wszystkim sama, a potem cóż... ja tylko uzupełniłam kilka niedomówień. Wszystkie idiotyczne pomysły zrzuciłam na nią, sobie przypisując niewielki w nich udział, a i tak z każdym wyrzucanym z siebie słowem, czułam się coraz gorzej.
Dostrzegałam jak twarz Olka blednie coraz bardziej, oczy robią się ogromne jak spodki, a zmarszczka na czole staje się coraz wyraźniejsza.
– Oszalałyście – powiedział po chwili ciszy. – Zwariowałyście. Same pakować się w coś, o czym się nie ma pojęcia? Daj telefon! – Podskoczyłam. Nawet nie rozważałam protestu. – Choć po tobie mogłem się tego spodziewać... a i Amanda zawsze się pakuje tam, gdzie nie powinna – wymamrotał, odwracając się do komputera.
Obserwowałam, jak podpina telefon do sieci przewodów przy komputerze z mieszaniną ciekawości i wstydu. Dlatego dopiero po chwili coś do mnie dotarło.
– I Amanda zawsze się pakuje...? – zaakcentowałam słowo „zawsze", bo dowodziło, że nie pierwszy raz obserwuje, jak ta ładuje się w tarapaty.
CZYTASZ
Nieidealna ✔
Science FictionRok 2053 Wysoko rozwinięte badania genetyczne doprowadziły do powstania wielu odmian ludzi. Rodzice zapragnęli wybierać cechy własnych dzieci, mimo że nie wszystkie te eksperymenty kończyły się sukcesem. Takim nieudanym eksperymentem jest Ida. #1 w...