Rozdział XXXVIII

5.2K 663 253
                                    

W przeciągu pięciu krótkich oddechów wszystkie myśli uciekły mi z głowy. Pustka. Kompletna pustka. Ale przez tę pustkę przedarło się jedno, zasadnicze pytanie. Jak?

Panował mrok, a ich twarze skrywały maski i nie byłam w stanie odczytać ich emocji. Miałam jednak nadzieję, że i one nie zauważyły szoku, który mnie ogarnął. Że nie zauważyły przerażenia w moich oczach. Inaczej nie mogłabym zagrać ostatnią kartą, która mi została – kłamstwem.

Prychnęłam. Starając się rozluźnić mięśnie, choć przy panującym przymrozku nie było to proste.

– Ja? Inshi? Chyba żartujecie! I niby z jakim zwierzęciem mnie połączono? – Mój głos lekko drżał, ale mogłam to zrzucić na panujące zimno.

Ich sylwetki zamarły w mroku.

– Jesteś Inshi – powiedziała dobitnie jedna z nich, utwierdzając mnie w przekonaniu, że wcale nie są tego pewne.

– Ciekawa hipoteza, choć błędna – ciągnęłam. – Mój ojciec jest prawnikiem... nie wiem czy jesteście tego świadomie, ale w szkole zamontowano monitoring i z pewnością na jednym z nagrań znajdujecie się wy, wymykające się z internatu w tych durnych wdziankach. Kto wie? Może nawet widać jak je zakładacie? To nagranie, plus moje zeznania, równa się nieprzyjemna sytuacja dla was. Kara finansowa? Wydalenie ze szkoły? A może... poprawczak?

Pozwoliłam by to jedno słowo zawisło w powietrzu. Wolno powiodłam po nich wzrokiem i mimo że nie widziałam ich oczu, to miałam nadzieję, że odnosi jakikolwiek rezultaty.

– Tak, czy siak, wasi rodzice nie będą zachwyceni. Może sami wymierzą wam jakąś karę... bo powinni... jesteście pewne, że chcecie to ciągnąć?

Większy ptak zerwał się z jednej z gałęzi. Dziewczyny drgnęły. Również były przestraszone, może nawet bardziej niż ja.

– N-nie doniesiesz na nas! – zaprzeczyła jedna z nich, ale jakoś tak niepewnie. – Jeśli na nas doniesiesz, to zdradzimy twój sekret! Nie zaprzeczaj! Jesteś Inshi, jesteśmy tego pewne!

– Naprawdę? A skąd ta pewność? – zakpiłam.

– Dość tego! Nadia, sprawdź ją, musi mieć jakieś znaki na ciele. Zdobędziemy dowody!

Serce załomotało mi panicznie w piersi. Nawet nie zwróciłam uwagi, że jednoznacznie potwierdziły swoją tożsamość. Musiałam zachować zimną krew. Musiałam.

– Czy wy jesteście ślepe? – warknęłam. – Z tego cholernego zimna trzęsę się jak potłuczona, a wy chcecie mnie tu rozbierać?! Na mózg wam padło?!

Nadia, która ruszyła już w moją stronę, zatrzymała się speszona. Odwróciła się do Emilii, nie wiedząc, co ma robić. Nie po raz pierwszy zauważyłam, że to Emila jest dyktatorką w tej relacji, a Nadia zawsze szuka u niej potwierdzenia i czeka na rozkazy. W takim razie to Nadia stanowiła słabsze ogniwo.

– Już teraz macie kłopoty, przez to głupie porwanie, ale będą większe, gdy dodatkowo się rozchoruję. Myślicie, że odbije się to bez echa? Że zamilknę, bo „mam sekret"? Rozczaruję was... nie mam sekretu, moje życie jest równie monotonne jak wasze, choć ja nie szukam tak desperacko rozrywek jak wy... Nie jestem Inshi, choć chciałabym być. Może bycie córką Wolskich byłoby wtedy ciekawsze. Słuchajcie, rozumiem waszą gorycz, a przynajmniej się staram... ale nie sądzicie, że w ten sposób nie zdobędziecie Wiktora? Nawet jeśli nie będzie się spotykał ze mną, to nie znaczy, że będzie się spotykać z wami... no, którąś z was. A gdy usłyszy o tej chorej akcji z porwaniem, to nawet na was nie spojrzy... no, chyba że z pogardą.

Mocno zapędziłam się w kłamstwie i już sama nie wiedziałam, czy to nie zaczyna brzmieć trochę zbyt nieprawdopodobnie. Dziwne. Ale jak zacznie się kłamać, to nie można przestać. Z łatwością wypływały z moich ust kolejne łgarstwa i czerpałam satysfakcję, widząc, jak nie mogą się zdecydować co robić i po prostu stoją osłupiałe.

Nieidealna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz