Rozdział XLVIII

5.1K 567 124
                                    

Gdy tylko dotarłam do pokoju, zadzwoniłam do Amandy, praktycznie rozkazując jej teleportować się do mojego pokoju w tej chwili. Zrobiła to z lekkim opóźnieniem, ale cóż... ze względu na mały dostęp do tej technologii, musiałam jej to wybaczyć. Jednak gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, już nie było tak miło i zaczęłam pełną reprymendy tyradę, o tym jak nieodpowiedzialnie się zachowała i jak mnie (niemal) doprowadziła do zawału serca. A ta tylko stała i kiwała głową, aż wszystko ze mnie nie spłynęło.

- ...i nie rób tego więcej, bo będziesz musiała mnie odwiedzać w szpitalu - zakończyłam z pretensją i wbiłam w nią oskarżycielskie spojrzenie.

- Właściwie nie mam nic przeciwko. - Wzruszyła ramionami. - Skończyłaś?

Niechętnie, ale jakże łaskawie skinęłam głową.

- To chcesz się w końcu dowiedzieć, co widziałam?

Chociaż dalej byłam na nią zła i czułam wielką chęć karania jej dalej, a przynajmniej zobaczenia choć cienia skruchy na jej twarzy, to cóż... ciekawość zwyciężyła i znów przyzwalająco skinęłam głową.

- Och, jaki entuzjazm - prychnęła. - No dobra. Gdyby Lilka nie wyglądała jak mumia zmierzająca do własnej trumny, to uwierz, że bym za nią nie poszła. No ale to wydało mi się ciekawe...

- Mumia? - zdziwiłam się.

- No, serio, chyba lepszego porównania nie wymyślę... Jak skończyły się zajęcia, to byłam pewna, że czeka mnie kolejna nudna wędrówka za nią do pokoju, ale zamiast do pokoju, skręciła w stronę lasu. I o ile tam jeszcze ktoś szedł... - nieudolnie wskazała kierunek, po czym gwałtownie obróciła dłoń o dziewięćdziesiąt stopni. - ...no, w stronę miasta, to ona poszła w przeciwną. A jakoś nie podejrzewam jej o nagłe zainteresowanie tutejszą florą i fauną, więc pomyślałam, że coś jest nie tak i za nią poszłam. No i ci o tym napisałam, a że nie odpowiadałaś, to cóż. I nie mów, że zrobiłabyś inaczej! To był pierwszy interesujący moment w tym całym śledztwie. Więc poszłam za nią. Myślałam, że skoro tak idzie... nie wiadomo gdzie, to będzie się rozglądać... jak w filmach, zawsze patrzą czy ktoś ich nie śledzi, więc chowałam się za drzewami. Bo ją śledziłam! No ale, nieważne, ona w ogóle się nie rozglądała. I to też mi się wydało dziwne. Tak po prostu sobie szła, w ogóle się nie rozglądając, jakby została... - przez chwilę szukała słowa - ...zaprogramowana! Chociaż z drugiej strony mogła po prostu iść na spacer, więc nie musiała się rozglądać...

- Zaprogramowana? - powtórzyłam.

- No tak.

- Dziwne...

- Właśnie! - potwierdziła zamaszystym skinieniem głowy. - Zaczęło się ściemniać i coraz mniej podobało mi się to wędrowanie, no ale czego się nie robi dla śledztwa... Więc pomimo trudności i niesprzyjających warunków, zmierzałam dalej, ale dojrzałam, że z drugiej strony ścieżki ktoś idzie i musiałam się schować. Dlatego pobiegłam do lasu, zbaczając ze ścieżki i weszłam za takie jakieś krzaki, takie poskręcane... z igiełkami, jak to to się nazywa?

Przewróciłam oczami, gdy pytająco na mnie spojrzała. Teraz to ona zamierzała się skupiać na florze?

- Tarnina? Zresztą... kto szedł?

- No kurczę, Ida, nie mam magicznego wzroku ani super wyostrzonego słuchu, skąd mogę wiedzieć? - Bezradnie rozłożyła ręce. - Jak poleciałam się schować, to zza tych chaszczy tylko buty dojrzałam, a te jakoś ciężko mi do kogoś przypasować... poza tym, że były męskie... może przyjrzę się, kto jakie nosi? No ale jak na złość, gdy znaleźli się w zasięgu słuchu, to o niczym nie mówili, więc dupa. Mam nadzieję, że się nie zorientowali, że tam jestem, no ale... Gdy sobie poszli, to pobiegłam dalej wzdłuż ścieżki i doszłam do rozwidlenia, ale nie wiedziałam, którędy poszła Lilka, a że już naprawdę się ściemniło, to zawróciłam, bo jakoś nie marzyło mi się chodzenie w nocy po lesie... - Wzruszyła ramionami. - Ot, to tyle.

Nieidealna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz