Czasami miejsca, które zazwyczaj cię uspokajały, sprawiają, że zaczynasz się denerwować. A to tylko dlatego, że wybrałeś je, akurat je. W tym momencie przeklinałam się za ten wybór. I o ile wcześniej miejsce wydawało mi się idealne i miałam nadzieję, że wpłynie na mnie kojąco, tak teraz zdałam sobie sprawę, że to nie miało znaczenia i że denerwowałam się samą rozmową, która mnie czekała, a nie tym, gdzie miała się odbyć.
Starając się powstrzymać drżenie rąk, zacisnęłam je i przeraziłam się, czując jakie są lodowate. Odetchnęłam raz jeszcze i przekroczyłam próg biblioteki.
Niestety Amanda miała rację i musiałam im o wszystkim powiedzieć, a jako że teoretycznie ona o niczym nie wiedziała, to nie mogła mi towarzyszyć. Choć tak, próbowałam ją do tego namówić. Ostatecznie ona zajęła się obserwacją Lilki, a ja... no cóż ja miałam pogadać z Wiktorem.
Pani Beatka uśmiechnęła się, widząc mnie i machnęła w moją stronę okularem. Przecząco pokręciłam głową i skierowałam się na lewo, w stronę czytelni. Kilka stolików było zajętych, więc wybrałam ten najbardziej oddalony od nich i usiadłam. Nie lubię czekać, tym razem gdy to czekanie mnie zabija, kawałek po kawałeczku.
Czy można jednocześnie chcieć z kimś porozmawiać i się tego obawiać? No tak... można. Szczególnie, że z jednej strony wiedziałam, że powinnam to zrobić, a z drugiej nie mogłam wyzbyć się panicznej chęci ucieczki przed tym. A może nie tyle obawiałam się rozmowy, ale uczuć? Nie wiedziałam czy lubię Wiktora, kocham go, czy... no właśnie... czy co? I dalej nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć na jego wyznanie. Choć w głębi duszy miałam nadzieję, że gdy przyjdzie co do czego, słowa pojawią się same.
Zanim chaos na dobre zadomowił w mojej głowie, przyszedł Wiktor i jeszcze bardziej go pogłębił. Przez kilka sekund nie powiedziałam nawet głupiego „Cześć", przyglądając się jak siada przede mną i wbija we mnie spojrzenie. Tak po prostu. Bez słowa. Nabrałam głębszego oddechu i już miałam coś powiedzieć, ale podeszła pani Beatka i postawiła dwa kubki z kawą na stoliku.
– Taka promocja biblioteki. – Mrugnęła do nas z uśmiechem i poszła za kontuar, witając nowo-przybyłych.
Choć może to nie było szczególne mądre reklamować bibliotekę kawą (mimo że praktycznie zamkniętą hermetycznie poza małym otworem do picia), to ucieszyłam się z niej, bo dawała jakiś pretekst na kolejną chwilę nie-mówienia i ogrzewania dłoni.
Wiktor odchrząknął, oparł się na blacie i czułam, że mi się przygląda, jednak nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Szczególnie, że w głowie ciągle mi się tłukło "On cię kocha, on cię kocha, idiotko!".
– Chciałaś porozmawiać – przypomniał.
– Tak – powiedziałam po chwili i odchrząknęłam. I gdybym miała porównać jak wiele wysiłku kosztowało mnie to jedno słowo, to porównałabym się do Syzyfa, który dotarł do szczytu i zdał sobie sprawę, że to nie koniec i kamień jeszcze spadnie.
– Ida... – w jego głosie pojawił się uśmiech. – Wybacz, że nie potrafię czytać ci w myślach, choć zapewne byłoby to ciekawe doświadczenie, dlatego... podpowiem... jeśli chcesz rozmawiać, to musisz coś mówić... na głos.
Uniosłam wzrok i skinęłam głową. Choć żartował, jakoś tego nie podchwyciłam, wciąż czułam ogarniający mnie stres. Ale odetchnęłam i postanowiłam zacząć od faktów, stopniowo przechodząc do tych zawiłych i mniej pewnych spraw. Taka droga wydawała mi się najlepsza, choć jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że to co najtrudniejsze zostawiam na koniec.
– Wiem. Po prostu nie wiem od czego zacząć. Bo widzisz, gdy byłam na zakupach z Amandą coś się wydarzyło...
Uśmiech, błąkający się na jego ustach, znikł.
CZYTASZ
Nieidealna ✔
Science FictionRok 2053 Wysoko rozwinięte badania genetyczne doprowadziły do powstania wielu odmian ludzi. Rodzice zapragnęli wybierać cechy własnych dzieci, mimo że nie wszystkie te eksperymenty kończyły się sukcesem. Takim nieudanym eksperymentem jest Ida. #1 w...