Nic nie jest tak jak powinno.

2.1K 64 0
                                    

Harry's P.O.V.Jesteśmy w gabinecie. Mercedes porządkuje dokumenty w półkach, a ja siedzę za swoim biurkiem i przeglądam notatnik, żeby sprawdzić, czy nie mam jakiegoś spotkania w najbliższym czasie, na które muszę iść wraz z Mercedes lub ewentualnie sam. Po dłuższej chwili ciszy ktoś puka do drzwi od gabinetu. Wstaję ze swojego miejsca i krzyczę głośne 'Proszę', by osoba za drzwiami usłyszała i mogła wejść do środka. Drzwi otwierają się, a do środka wchodzi dobrze znany mi brunet. Podchodzę do niego z uśmiechem i witam się z nim w męski sposób
- Witaj, Zayn. Dobrze cię znowu widzieć. - uśmiecham się, ponieważ dawno go nie widziałem, a nie często zdarza mi się spotykać z bliskimi przyjaciółmi, czy rodziną. Mam czasami z tego powodu wyrzuty sumienia, że nie poświęcam bliskim zbyt dużo czasu, ale to cena, za którą muszę płacić moją pasją, z której nie chcę zrezygnować. To moje całe życie, którego nie mam zamiaru zostawiać. Uwaga Zayn'a zostaje zwrócona na Mercedes, więc wypadałoby ją przedstawić - To jest Mercedes Williams, moja asystentka.
- Miło mi panią poznać. Nazywam się Zayn Malik, przyjaciel Harry'ego. - podchodzi do niej, składa pocałunek na zewnętrznej stronie jej dłoni. Ona odwzajemnia ten gest delikatnym uśmiechem
- Co cię tu sprowadza, Zayn? - odciągam jego uwagę od niej. Znam Zayn'a bardzo dobrze i wiem, że lubi towarzystwo kobiet i nie chcę, by się trochę zagalopował w stosunku do niej. Staję przy swoim biurku i opieram się o nie tyłem
- Przyjechałem cię odwiedzić. Nie widzieliśmy się dobre pół roku, więc mam nadzieję, że oderwiesz się trochę od pracy i spędzisz ze mną czas. - śmieję się cicho pod nosem - Jesteś tak zapracowany, czy po prostu chcesz mnie spławić? - pyta żartobliwie
- Tak, tęskniłem za swoim przyjacielem. Tak bardzo, że zdążyłem o nim zapomnieć. - w odpowiedzi lekko szturcha mnie w ramię - Mercedes, możesz już skończyć pracę i iść wcześniej do domu. Jutro zadzwonię do ciebie, jeśli będziesz mi potrzebna. - po krótkim skinięciu głową podchodzi do kanapy, z której bierze swoją kurtkę i torebkę, po czym wychodzi żegnając się
- Całkiem ładna ta twoja asystentka. - podchodzi do biurka i podobnie, jak ja, opiera się o nie tyłem - Domyślam się, jakie są wasze relacje, ale wolałbym, żebyś ty mi o nich trochę opowiedział, podczas, gdy pójdziemy zagrać w kosza.~*~- Mercedes nic dla mnie zbytnio nie znaczy. Jest tylko zwykłą asystentką. Udaję tylko dla niej miłego, żeby otrzymać to, co dawno sobie zaplanowałem, gdy tylko ją zobaczyłem. - siadam na ławce, biorę butelkę wody, by upić z niej kilka łyków dla orzeźwienia
- Co masz na myśli? - siada równie zmęczony obok mnie na ławce
- Seks. Chcę od niej tylko i wyłącznie seksu. Mówię do niej różne rzeczy, żeby otrzymać jej zaufanie. Okłamuję ją, że podobają mi się jej oczy, albo uśmiech. Jestem dla niej miły, ale to wszystko nie prawda. Jeśli mi zaufa, to jest większe prawdopodobieństwo, że zgodzi się na mój układ. Jest łatwowierna, więc z pewnością owinę sobie ją wokół palca. Z innymi mi się udawało, z Mercedes na pewno też. Wystarczy, że nakłamię jej, że jest wyjątkowa, a z pewnością będzie moja.
- A co będzie, jeśli się w tobie zakocha? Pamiętasz, co było z Amandą? Zakochała się w tobie, później tak łatwo nie chciała odpuścić.
- Mercedes nie wierzy w miłość. To uczucie jest dla niej zupełnie obce. Myli je z prostym zauroczeniem. Jest taka sama, jak ja. Jeśli dojdzie do tego, że się we mnie zakocha, to po prostu ją zwolnię i powiem, że chciałem od niej tylko seksu, żadnego uczucia nie było.
- Szkoda mi tych twoich asystentek. Mercedes wydaje się całkiem miła i urocza. Nie chciałbym, żebyś ją skrzywdził. Na pewno jest coś, co powoduje, że myślisz o niej w inny sposób, niż tylko to, żeby zaciągnąć ją do łóżka?
- Prawda, jest coś takiego. Jeśli popatrzę na to z innej perspektywy, to jest całkiem miła. Momentami delikatniejsza, niż skrzydła motyla. - uśmiecham się cicho z lekkim westchnieniem - Jej ciekawość powoduje, że jest jeszcze bardziej urocza. Urok Mercedes polega na tym, że czasami jest słodsza, niż najsłodszy cukierek na świecie. Jej ciekawość przekracza wszelkie granice. Chciałaby wszystko wiedzieć i czasem to pakuje ją w kłopoty. Gdybym bardziej ją poznał, polubiłbym ją jeszcze bardziej. - na twarzy Zayn'a pojawia się zdziwienie, na które szybko odpowiadam - Tak, lubię ją. Mimo, że jestem dla niej bezczelny i nie pokazuję swojej sympatii do niej w bardziej miły sposób, to lubię ją. Nie można jej nie lubić, przynajmniej z mojej perspektywy. Wydaje się być twardą kobietą, jednak w rzeczywistości jest uroczą i delikatną osobą. Nie mówię, że podoba mi się w jakiś sposób, oprócz jej seksownego ciała, po prostu ją lubię. Jej przyszły facet z pewnością będzie szczęściarzem, którym na pewno nie będę ja. Nie jestem zdolny do miłości, to uczucie nie jest przeznaczone dla mnie. Nie mógłbym się związać z żadną kobietą.
- Skoro mówisz, że ją lubisz, to dlaczego chcesz ją zranić? Wiem, że na pewno są w tobie jeszcze jakieś uczucia. Co się stało z tym chłopakiem, który pewnego dnia zakochał się w pewnej dziewczynie? - odstawiam butelkę wody z powrotem na podłogę
- Nie wspominaj mi o niej, Zayn. Ten rozdział jest już dawno zakończony. Poza tym możemy już zacząć grać. - wstaję z niewielkiej ławki. Biorę piłkę do rąk, po czym rzucam do kosza. Piłka bez problemu wpada do wyznaczonego celu i spada na ziemię
- Mógłbyś przynajmniej udawać przede mną, że zależy ci jeszcze na czymś oprócz seksu, pieniędzy i twojego biura.
- Wiesz, jakoś straciłem chęci do gry. - rzucam piłkę w jego stronę - Dawno straciłem wiarę w to uczucie, więc nie miej nadziei, że zmienię się tylko dla Mercedes. - odwróciłem się do niego tyłem, by ponownie skierować się na ławkę. Ku mojemu zaskoczeniu dostałem twardą piłką od koszykówki w głowę - Co to miało być?! - łapię dłonią za bolące miejsce i odwracam się w jego kierunku
- Boli, prawda? - krzyżuje ręce na piersi dumny z siebie - Mercedes zaboli to tak samo, gdy zranisz ją przez swoje zachcianki.
- Masz zamiar robić mi kazania? Mercedes na pewno nie jest głupia i nie zakocha się w ... - zanim dokańczam, przerywa mi
- Takim dupku, jak ty? - przewracam oczami - Posłuchaj, nie chcę, byś zranił kolejną kobietę, która na to nie zasługuje. To, że ty zostałeś zraniony, to nie znaczy, że masz ranić inne kobiety wokół siebie. Pomyśl, zanim wprowadzisz swój plan w życie.

Biznesmen h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz