Daj mi miłość.

1.8K 60 0
                                    

Wszystko okazało się nieprawdą. Wszystko było kłamstwem. Każde słowo, każdy dotyk. Zostałam oszukana. Chciał mnie tylko wykorzystać. Dotykał mnie tylko po to, by wzbudzić moje zaufanie. Każde słowo miało działać na mnie jak narkotyk. Miałam się uzależnić od jego dotyku. Miałam chcieć jego, jego pocałunków, jego dotyku, jego bliskości. Miałam pragnąć codziennie słyszeć jego głos, widzieć go, dotykać. Wszystko, co robił miało doprowadzić go do jego celu, do otrzymania mnie jako swojej własności. Ze wszystkich rzeczy żałuję tego, że zaufałam mu i dałam się omotać. Żałuję, że była na tyle głupia, by nie zauważyć tego, co ze mną robił. Ostrzegali mnie, a ja nie słuchałam. Nie przyszło mi do głowy, aby uważać na to, co robię. Dlaczego wszystko dociera do mnie dopiero teraz? Będąc z nim czułam się, jakbym była w transie. Nie zauważałam, że jeden człowiek potrafi ze mną coś takiego zrobić. Nie zauważyłam, jak zatracam się coraz bardziej w tym, co robił. Nie widziałam nic, poza nim. Wszystko znikało, gdy pojawiał się on. Byłam skupiona wyłącznie na nim. Nie myślałam o niczym. Nie reagowałam, gdy całował mnie, dotykał. Wszystko działo się według jego planu. Za każdym razem zatracałam się w jego oczach. Coś, jakby przyciągało mnie do niego. Może to właśnie na tym polegało?Zniechęcona dzisiejszym dniem w pracy naciskam na klamkę, by otworzyć drzwi od gabinetu. Ku mojemu zdziwieniu widzę Harry'ego całkowicie wyczerpanego, ledwo przytomnego. Niemal zasypia na siedząco. Siedzi oparty całym ciałem o biurko, kurczowo podpiera głowę ręką. Oczy odmawiają mu posłuszeństwa, prawie same się zamykają. Widząc go w tym stanie, nie wiem dlaczego, mięknie mi serce. Całe obrzydzenie do jego osoby znika, gdy widzę go tak bezbronnego, jak w tej chwili. Zdejmuję swój płaszcz, który odkładam na wolny wieszak w kącie pomieszczenia. Harry jest tak zmęczony, że nie zauważył kiedy weszłam. Musiał w nocy nawet nie zmrużyć oka. Powoli podchodzę do niego i pomagam wstać z fotela. Delikatnie asekuruję go, by położył się na kanapie- Mercedes? - pociera dłonią jedno oko, żeby wyostrzyć sobie obraz. Biorę jego marynarkę z fotela i przykrywam go ją- Dlaczego nie spałeś w nocy? - pytam przykucając obok niego na podłodze. Łokciem opieram się o kanapę, podtrzymuję głowę- Segregowałem do późna papiery i myślałem o tym, co wczoraj między nami zaszło. - mówi zaspanym głosem. Mimowolnie uśmiecham się. Zaczynamy patrzeć na siebie w inny sposób, z innym uczuciem, niż dotychczas. Dotychczas było to pełne pożądania spojrzenie. Tymczasem widzę uczucie, którym nigdy mnie nie obdarzył. Całą swoją uwagę skupia na moich oczach. Te spojrzenie powoduje u mnie jakieś uczucie w brzuchu, jakby coś tam latało i próbowało się wydostać na zewnątrz. Zatracam się w głębi jego pięknych oczu. Delikatne spojrzenie powoduje, że powstrzymuję się od pocałowania go. Dwoma palcami zakłada niewielkie pasemko włosów za moje ucho. Delikatnie pociera za mój policzek, zanim całkowicie nie zabiera dłoni. Wbrew mojej woli powoli przybliżam się do niego i złączam nasze usta w krótkim, jednak czułym cmoknięciu. Odsuwam się na kilka milimetrów, by móc otworzyć oczy i spojrzeć w jego. Choć nie widzę jego ust jestem pewna, że uśmiecha się lekko. Kciukiem pociera mój policzek. Unosi głowę, by cmoknąć mnie jeszcze raz. Mozolnie oddalam się od niego, jednak on łapie mnie za rękę- Proszę, zostań. - podtrzymuje moją dłoń pocierając ją kciukiem, by przekonać mnie. Gdzie podziała się moja silna wola? Zniknęła tak nagle. Wstaję z podłogi, następnie kładę się obok niego. Głowę kładę na jego klatce piersiowej. Słyszę jego szybko bijące serce. Ku mojemu zdziwieniu zasypia szybciej, niż najbardziej zmęczone dziecko po całym dniu zabawy na świeżym powietrzu. Unoszę głowę do góry. Wygląda tak bezbronnie, gdy śpi. Uśmiecham się na sam jego widok. Nie powinniśmy tak leżeć, w każdej chwili ktoś może wejść do środka. Powoli podnoszę się, następnie cicho wychodzę z gabinetu. Najciszej jak potrafię zamykam drzwi, by nie obudzić go. Kieruję się do Tori, tak dawno z nią nie rozmawiałam- Witaj, Tori. - podchodzę do lady opierając się o nią. Brunetka unosi wzrok do góry natychmiastowo się uśmiechając- Witaj Mercedes. - mówi wciąż nie przestając się uśmiechać - Niedługo będę miała przerwę, może masz ochotę wyskoczyć na kawę? - na mojej twarzy pojawia się grymas - Coś się stało?- Pan Styles zasnął w gabinecie. Nie chcę za bardzo, żeby ktoś tam wchodził i obudził go. - dziewczyna kiwa w geście zrozumienia głową - Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. Co u ciebie słychać? - siadam niedaleko niej na krześle pod ścianą obok lady- Po staremu. Ciągle mam jakieś sprawy do załatwienia. - wstaje ze swojego fotela i siada obok mnie na krześle obok - Mercedes, posłuchaj. - jest trochę speszona, więc przeczuwam, że chodzi o jakąś poważniejszą sprawę - Ostatnio zauważyłam, że ty i pan Styles spędzacie ze sobą dużo czasu, oczywiście nie mówię tutaj tylko o pracy. Jakiś czas temu widziałam, jak wychodziliście z pokazu mody, na który byliście zaproszeni. Nie pomyśl sobie, że was śledziłam. Mieszkam niedaleko tego budynku i jak wracałam do domu to was zauważyłam. - zapewnia mnie - Czy dobrze widziałam, że pan Styles cię obejmował? - od razu po usłyszeniu jej słów robi mi się gorąco, czuję, jak na moje policzki mnie pieką. Nikt nie może się dowiedzieć o tym, co między nami zaszło- Było strasznie zimno. - odpowiadam jąkając się - Nie wzięłam ze sobą żadnego płaszcza, a pan Styles nie chciał, bym zmarzła.- Rozumiem. - kiwa delikatnie głową - Jest jeszcze jedna sprawa, którą chciałabym, żebyś mi wyjaśniła. - zaczyna niepewnie. Mogę być pełna obaw, że Tori coś o nas wie - Widziałam was, jak się całowaliście. - moje serce natychmiastowo przyspiesza, nikt nie powinien widzieć nas razem. To, co między nami się wydarzyło nie powinno ujrzeć światła dziennego- Gdzie? Kiedy? - pytam nerwowo, moje dłonie zaczynają się pocić, powoli trzęsę się z przerażenia tym, co zaraz mi powie- To było już dawno, nie pamiętam. Gdy chciałam wejść do gabinetu zobaczyłam, jak pan Styles trzyma ciebie bardzo blisko. Doskonale widziałam, jak całowaliście się. Wiem, że to mogło się przytrafić przez przypadek, ale kiedy zobaczyłam, jak obejmuje cię postanowiłam cię o to zapytać. - robi mi się jeszcze goręcej, niż przed chwilą. Nerwowo przełykam ślinę, dłonie są bardzo zimne, jednak pocą się i trzęsą - Chciałam ci to powiedzieć, byś nie miała przez nikogo kłopotów, jeśli ktoś by to zobaczył.- To był przypadek, prawie przewróciłam się potykając o własne nogi, a pan Styles po prostu mnie złapał. To był czysty przypadek.- Rozumiem, po prostu nie chciałam byś miała kłopoty. - uśmiecha się przyjaźnie, przez co rozluźniam się - Mercedes, czy coś się między wami dzieje? Pytam tylko z ciekawości, bo znam pana Styles'a dość dobrze i wiem do czego jest zdolny wobec kobiet.- Absolutnie nie. - zaprzeczam kilkoma kiwnięciami głowy - Muszę wracać. Powinnam porządkować papiery. - żegnam się z brunetką i tym samym przerywam rozmowę, by przypadkiem do moich uszu nie doszły inne informacje, które mogłyby nam zaszkodzić. Po cichu wchodzę do gabinetu zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko znikam w gabinecie mój organizm wraca do zdrowia. Przestaję się trząść i być nerwowa. Harry nadal śpi, więc zajmę się pracą, by odprężyć się. Podchodzę do jego biurka i siadam na wygodnym fotelu. Z szuflady wyjmuję jego notes, by sprawdzić, czy nie mamy jakiś spotkań na najbliższe dni.~*~Do moich uszu dociera dźwięk ziewania i powolnego podnoszenia. Unoszę wzrok zza notesu na źródło dźwięku. Harry właśnie się obudził. Mozolnym ruchem wstaje do pozycji siedzącej. Przeciera dłońmi oczy, by nabrały ostrości. Kiedy tylko odkręca się w moją stronę spuszczam wzrok na kartki notesu. Złość spowodowana wczorajszym zajściem powróciła do mnie. Z wyraźnym gniewem przekręcam kolejne kartki. Adrenalina w moich żyłach powoduje, że jestem gotowa do jakiejkolwiek konfrontacji. Nerwowo stukam paznokciami o biurko. Nie mam ochoty z nim rozmawiać, dla mnie wszystko jest jasne i nie trzeba tego tłumaczyć. Przestał cały dzień, więc niedługo będę mogła wyjść z biura do domu. Na zewnątrz zrobiło się już ciemno i zimno, więc moja zmiana dobiega końca- Dobry wieczór. - unoszę swój wzrok do góry, jednakże natychmiastowo go spuszczam, gdy spotykam się z jego spojrzeniem- Dobry wieczór. - odpowiadam gburowato. Zerkam na zegarek w telefonie, by sprawdzić godzinę. Właśnie skończyłam pracę. Wstaję z fotela zabierając telefon, który wkładam do torebki. Zakładam na siebie płaszcz i szybko zapinam wszystkie guziki- Możemy porozmawiać?- Nie. - odpowiadam bez ogródek. Z torebką zawieszoną na rękach wychodzę pośpiesznie z gabinetu kierując się do samochodu.~*~Zbliżając się do domu zauważam obcy samochód stojący niedaleko mojej bramy. Parkuję samochód na chodniku, następnie wychodzę z pojazdu. Ciemność ogarniająca okolicę powoduje, że nie widzę osoby, która kręci się przy drzwiach. Wchodzę przez furtkę. Po kształcie ciała widzę, że to mężczyzna. Powoli i niepewnie zbliżam się do osoby znajdującej się na podwórku- Czy mogę w czymś pomóc? - pytam, wciąż nie widzę osoby, która wtargnęła tu- Chciałem porozmawiać i nic mnie do tego nie powstrzyma. - znajomy głos, Harry. Podchodzę bliżej orientując się, że miałam rację- Co ty tu robisz o tej porze? Nie mogłeś poczekać do jutra? Poza tym nie mam ochoty na rozmowę z tobą.- Ale ja mam ochotę, by z tobą porozmawiać i wyjaśnić parę spraw. - kompletnie ignoruję go kierując się do drzwi. Czując na sobie jego wzrok wyjmuję kluczyki, którymi otwieram drewnianą powłokę. Próbuję zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, jednak jest szybszy- To niegrzeczne zamykać komuś drzwi przed nosem, gdy ta osoba chce wejść. - jest zirytowany moim zachowaniem- To niegrzeczne, gdy osoba próbuje się wprosić do domu osoby, która nie chce rozmawiać z tą osobą. - gniew, który pojawił się w oczach zaczyna budzić we mnie strach. Silnymi dłońmi mocno ściska drzwi. Nie chcąc czekać wchodzi do środka. Rozbieram się ignorując go. Złość w jego oczach wypala we mnie dziurę, gdy kieruję się do sypialni - Zatrzymaj się do jasnej cholery. Chcę tylko porozmawiać. - mówi przez zaciśnięte zęby. Jest na tyle wściekły, że trzaska mocno za sobą drzwiami, przez co wzdrygam się ze strachu - Daj mi to wszystko do kurwy nędzy wyjaśnić. - mocno zaciska szczękę, przez co wyraźnie zarysowuje się na jego twarzy- Wyjdź z mojego domu, ale już. - mówię denerwując się, a zarazem bojąc jego reakcji na moje słowa- Wydaje mi się, że czegoś nie dokończyliśmy, ale zaraz nadrobimy zaległości. - mówi zdejmując z siebie marynarkę i rzucając ją gdzieś obok siebie. Cofam się, gdy tylko z impetem wbija się w moje wargi. Jego siła napierająca na mnie powoduje, że opadam na łóżko równocześnie nie chcąc tego. Rozsuwa moje nogi, by znaleźć się pomiędzy nimi. Łapie za moje nadgarstki i mocno przyciska je do materaca. Siłą zabiera pocałunek. Cicho jęczę, by wypuścił moje usta. Swoimi wargami kieruje się na szyję, przez co odzywam się- Proszę, przestań. - moje słowa niczym nie skutkują, schodzi coraz niżej - Dobrze, porozmawiajmy!- Będziesz współpracować? - unosi głowę na wysokość mojego wzroku, kiwam głową - Grzeczna dziewczynka. - odsuwa się ode mnie, przez co przestrzeń między nami jest większa. Nie trwa to jednak długo, gdy tylko odsuwam się od niego, łapie mnie w talii i stawia na swoich kolanach - Gramy na moich zasadach. Masz mi patrzeć w oczy. - nie odzywam się, więc kontynuuje - To, co powiedziałem zeszłego wieczora było nieprawdą. Zayn ciągle wciska mi różne bzdury, więc musiałem tak powiedzieć, by dał spokój.- I ja mam w to wszystko uwierzyć? Zabawiłeś się moim kosztem.- Nie prawda. - mówi mocno zaciskając szczękę, zaczyna się denerwować - Mówię prawdę. Chciałem, by dał mi spokój.- Tak? Więc dlaczego ciągle próbujesz mnie całować, dotykać? Chodzi ci tylko wyłącznie o seks.- Do jasnej cholery zacznij mnie słuchać! - powoli brakuje mu cierpliwości na to, co mówię - Nie okłamałbym cię przecież. Mogę ci to udowodnić kiedy tylko chcesz.- Dobrze, udowodnij.- Z przyjemnością. Zapraszam cię jutro na kolację. Udowodnię ci, że nie chodzi mi tylko o seks. Jeszcze zmienisz zdanie.

Biznesmen h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz