Harry's P.O.V.
Stoję w swoim gabinecie przodem do okna. Moje myśl są całkowicie pochłonięte przez jedną osobę, Mercedes. Czuję się jakoś dziwnie, inaczej. Czuję się, jakby niezadowolony z tego, co wczoraj zrobiłem, co wczoraj powiedziałem i do czego się posunąłem. Mogłem przecież ją stracić. Mogła się wystraszyć, mogła przestać mi ufać i oddalić się przez to ode mnie. Wcześniej nie przeszkadzało mi to, że jakaś asystentka mogła odejść z tego powodu. Teraz jestem innego zdania. Chciałbym to wszystko rozegrać jeszcze raz. Nagle słyszę mocne pukanie do drzwi. Krzyczę głośne 'Proszę!', by osoba za drzwiami usłyszała i weszła do środka- Witaj, Harry. - do gabinetu wchodzi Zayn, mój przyjaciel. Odwracam się do niego w połowie przodem. Zayn wydaje się być zdziwiony brakiem Mercedes, bo rozgląda się po pomieszczeniu w poszukiwaniu osoby, która zwykle mi towarzyszy - A gdzie Mercedes? - wzdycham głośno. Podchodzę do swojego biurka i siadam na fotelu opierając się rękoma o blat. Zginam ręce w łokciach i dłońmi podtrzymuję głowę - Zwolniła się? - pyta, gdy nie odpowiadam na zadane przez niego pytanie- Po prostu nie przyszła jeszcze do pracy. Może się trochę spóźnić. - swój wzrok skupiam na jednym punkcie na podłodze- A jak sprawy układu? - przenoszę wzrok na niego. Brunet stoi w lekkim rozkroku z rękoma splecionymi na piersi. Jego wyraz twarzy jest bardzo wnerwiający. Odchodzę od niego wzrokiem, by nie domyślał się czegoś, czego nie powinien teraz wiedzieć - Przyjaźnimy się od paru dobrych lat. Widzę, że coś ukrywasz. - prycham cicho pod nosem - A może ty jednak coś czujesz do niej?- Co?! Oczywiście, że nie. Mercedes jest tylko moją asystentką, nikim więcej. - mówię, jakbym sam nie wierzył w prawdziwość swoich własnych słów, jakbym nie był przekonany do tego, co mówię, jakby okłamuję sam siebie tymi słowami- Wiesz, że mnie nie oszukasz? Widzę ten błysk w twoim oku, to szczęście na twojej twarzy, kiedy mówisz o niej, albo cokolwiek o niej wspomnę. Oczu nie oszukasz, Harry. One zawsze mówią prawdę. - powoli zaczyna denerwować mnie swoimi hipotezami- Przyszedłeś mi prawić kazania, czy coś w tym stylu? - staram się uciąć temat, jednak wiem, że Zayn tak łatwo nie odpuści- Kazania. - prycha pod nosem - Mówię ci tylko jak jest, jak ja to widzę. - w pewnej chwili do gabinetu niespodziewanie wchodzi Mercedes. Wydaje się być speszona i zdziwiona obecnością Zayn'a - Dobra, zbieram się. Do zobaczenia. - cofa się, następnie wychodzi z gabinetu. Przechodząc obok Mercedes odzywa się jeszcze - Witaj, Mercedes. - brunetka stoi nieśmiało przy drzwiach ze splecionymi rękoma z tyłu za plecami. Ogromną sprawia mi radość tym, że w mojej obecności traci swoją pewność siebie- Podejdź, nie ugryzę cię. - wstaję z fotela. Podchodzę do przedniej części biurka i opieram się o nie tyłem, ręce splatam na piersi - Jesteś nieco później, niż zwykle. - nie odpowiada, zamiast tego nieśmiało skupia się jednym punkcie na podłodze - Mniejsza o to. - odpycham się od biurka i siadam z powrotem na fotelu - Dziś czeka nas dużo pracy. Musimy nadrobić zaległości.Mercedes P.O.V.Po skończonej pracy jedziemy windą na sam dół do podziemnego parkingu. Harry zaproponował mi odwiezienie mnie bezpiecznie do domu, mimo mojej stanowczej odmowy. Znowu pracowaliśmy do późnej godziny, a o tej porze na pewno nie złapałabym taksówki. Zrobiło się strasznie ciemno, drogę oświetlają nam tylko światła na sufitach parkingu. Mam ze sobą czarny płaszcz, mimo to, jest mi strasznie zimno. Niemal trzęsę się z zimna. Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, by odwoził mnie do domu. Moje wątpliwości są związane z układem, który wstrząsnął moją psychiką. Idąc w kierunku jego samochodu natrafiamy na idącego w naszym kierunku Sean'a. Widząc go szybko chowam się nieco za Harry'm, czując się bardziej bezpieczna. Sean bez zawahania toruje nam drogę- Myślałem, że poprzednim razem wystarczająco ci przypomniałem, że masz się trzymać z dala od mojego biura.- Jak widzisz jestem tu. - brunet stoi kilka metrów od nas. Pewny siebie chowa lekceważąco dłonie do kieszeni swoich spodni - Widzę, że sprawy układają się po twojej myśli, mam rację? Mercedes wypróbowała już twoje możliwości? - unoszę swój wzrok ku górze na twarz Harry'ego. Dostrzegam, że powoli zostaje wytrącany z równowagi, którą stara się utrzymać. Na pewno nie chce, by odgłosy ich konwersacji ktokolwiek usłyszał. Próbuje się powstrzymać od pobicia go. Widzę, jak jego mięśnie napinają się gotowe do bezpośredniej konfrontacji z Sean'em - Powinieneś lepiej dbać o swoje prywatne sprawy. - podchodzi bliżej nas nadal trzymając ręce w kieszeni, stoi niecały metr od Harry'ego - Twoją kolejną dziwką okazała się Mercedes? - najwidoczniej Harry'emu puściły wszystkie hamulce, które powstrzymywały go od rzucenia się z pięściami na bruneta. Z ogromną siłą uderza Sean'a w twarz w skutek czego upada na ziemię z zakrwawionym nosem. Wystraszona ogromnej siły Harry'ego i widokiem zakrwawionej twarzy Sean'a oddalam się od tej dwójki z przestraszonym wyrazem twarzy. W tej chwili moje ciało nie trzęsie się z zimna, tylko przerażenia- Nazwij ją suką jeszcze raz, a połamię ci kark. - nerwy Harry'ego sprawiają, że podnosi go z ziemi i łapie za kołnierz od jego poplamionej przez krew koszuli - zakrywam przerażona usta dłonią, gdy Harry uderza go ponownie pięścią w twarz- Każdej swojej suki tak broniłeś? - mimo bólu, jaki sprawił mu Harry uśmiecha się, by bardziej go rozzłościć. Niemal piszczę z przerażenia, gdy rzuca jego ciałem o twarde podłoże. Z nosa bruneta kapie coraz więcej krwi. Harry dysponuje ogromną siłą, którą może go zabić. Jeśli nie odciągnę go od niego, zabije go. Przerażenie sprawia, że nieruchomieję- Harry, zostaw go! - odważam się wypowiedzieć to krótkie zdanie. Podbiegam do nich próbując odciągnąć wściekłego Harry'ego od pół przytomnego Sean'a - Zabijesz go! - łapię rękoma za jego barki skutecznie odciągając go. Może to dziwnie zabrzmi, ale jakby mój dotyk uspokoił go na tyle, by zostawić zakrwawionego Sean'a w spokoju. Ciężko oddycha, jednak powoli uspokaja się. Do moich uszu dociera dźwięk biegu. Po chwili pojawia się dwóch ochroniarzy, którzy za skinieniem Harry'ego zabierają Sean'a - Co oni robią?- Zabierają go stąd. Doskonale wiedzą, że musimy się go pozbyć. Zostanie ukarany za to, co zrobił tobie i jednocześnie mi. - nadal przerażona stoję w bezruchu. Ciało nadal trzęsie się, jednak w tej chwili jest to znośne.~*~Zapalam światło, by rozświetliło pomieszczenie. Zdejmuję płaszcz, który wieszam na wolnym wieszaku. Buty odkładam do szafki- Wszystko w porządku? - odwracam się przodem do bruneta - Przez całą drogę nie odezwałaś się ani słowem. - nie odpowiadam, zamiast tego kieruję się do sypialni z zamiarem zmiany ubrań. Gdy przekraczam prób pokoju zostaję zatrzymana przez silny dotyk Harry'ego oplatający mój nadgarstek - Mercedes, poczekaj. - odtrącam jego dotyk poprzez lekkie wyszarpnięcie. Staję przodem do jego osoby, dłońmi pocieram zmarznięte przedramiona - Przepraszam za to, co widziałaś. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.- Mogłeś go zabić.- Wiem, ale nazwał cię 'dziwką'. - ostatnie słowo akcentuje z wstrętem do tego wyrazu - Nigdy nie pozwolę na to, by ktokolwiek nazywał cię w ten sposób. - w moim ciele budzi się jakieś uczucie. Czuję jakieś dziwne uczucie w brzuchu - Nie chcę, by ktokolwiek cię tak nazywał. - w pewnej chwili całe przerażenie tym, co stało się niedawno znika. Znika cały strach, który pojawił się niespodziewanie. Gdyby nie nazwał mnie dziwką na pewno Harry nie uderzyłby go. Starałby się uniknąć pobicia, bo byliśmy na terenie jego biura i ktoś mógłby zawiadomić policję. Pobił go w mojej obronie. Zrobił to, by mnie obronić. Żaden mężczyzna nigdy nie zachował się wobec mnie w taki sposób. Nie wiedząc co robię podchodzę do niego. Staję na palcach, by dosięgnąć jego twarzy. Składam na jego wargach delikatny, czuły pocałunek w podziękowaniu za to, co zrobił. Może to dziwnie zabrzmiało, jednak zrobił to w mojej obronie. To wystarczające usprawiedliwienie. Delikatne muśnięcie wydaje się być dla niego niewystarczające, ponieważ jeszcze raz zbliża się do moich ust tym razem zatrzymując się na trochę dłużej. Dłońmi łapie za moje ramiona mocniej przyciskając moje ciało do swojego. Powoli i z czułością pociera swoje wargi o moje. Robi to w niemal uzależniający sposób. Unosi podbródek, by mieć większy dostęp. Staram utrzymywać się na nogach, ale robią się jak z waty. Harry widząc, że prawie osuwam się na podłogę podtrzymuje moje ciało silnymi rękoma. Czuję się jak nastolatka, która zostaje pocałowana przez chłopaka, który tak bardzo się jej podoba. Odsuwam się na kilka milimetrów od twarzy Harry'ego. Powoli otwieramy oczy. Uśmiechamy się cicho wzdychając pod nosem.