Szept nadziei.

1.8K 53 0
                                    

Robi mi się słabo. Czuję, jak zaczyna mi brakować powietrza w płucach. Nogi robią się jak z waty, mimo to próbuję się na nich utrzymać. Wiem, że na pewno pobladłam. Patrzę na niego, jakbym patrzyła na ducha. To nie możliwe, to nie może być on- Witaj, Mercedes. - odzywa się jako pierwszy. Potrząsam głową próbując ocknąć się z transu - Tęskniłem za tobą.- Co ty tu robisz? - pytam, jednocześnie ciesząc się i bojąc na jego widok. Jestem pewna, że Harry oszaleje, gdy tylko go zobaczy- Miałem wyrzuty sumienia, że wyjechałem bez pożegnania. Każdego dnia męczyło mnie własne sumienie. Nie chciałem, by to wszystko się tak skończyło. Chciałbym porozmawiać. - kiwam głową nieświadoma, jednak chcę dowiedzieć się, dlaczego tak naprawdę wyjechał. Wiem, że Harry nie powiedział mi całej prawdy. Przeczuwam, że nie chciał, bym dowiedziała się prawdy. Robię pierwszy krok na przód w kierunku domu. Nie chcę, byśmy rozmawiali na zewnątrz. Podchodzę do drzwi, czuję za sobą obecność Will'a, jego wzrok na moim ciele. Drżącymi dłońmi wyciągam kluczyki z torebki. Dłonie drżą na tyle, że nie potrafię włożyć klucza do zamka. Mężczyzna stojący za mną odbiera mi kluczyki chcąc pomóc mi otworzyć drzwi. Gdy zamek ustępuje szepczę ciche 'dziękuję'. Wchodzimy do środka. Zamykam za nami drzwi, by nikt nie proszony nie wszedł do środka i nie przeszkodził nam w rozmowie. Rozbieram się z płaszcza, który wieszam na wieszaku oraz butów, które odkładam do szafki. Bez żadnego słowa ruszam do salonu. Siadam po turecku na kanapie opierając się o nią bokiem. Po krótkiej chwili dołącza do mnie Will. Między nami zaczyna panować grobowa cisza. Słychać tylko nasze niespokojne oddechy i bicie serc. Atmosfera staje się przytłaczająca. Chcę coś powiedzieć, jednak strasznie zaschło mi w gardle- Wiem, że Styles naopowiadał ci bzdur na mój temat, ale... - robi krótką pauzę, by nabrać oddechu - Nie wyjechałem dlatego, że chciałem, wyjechałem dlatego, że musiałem. Musiałem wyjechać, żeby trzymać się od ciebie jak najdalej. Raz na zawsze. Musiałem to zrobić. Styles dowiedział się o tym, że połączyło nas uczucie. Chciał mieć cię tylko dla siebie. Nienawidził mnie od chwili, gdy zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Rozkazał mi, żebym wyjechał, bo inaczej zwolniłby cię z pracy. Wiedziałem, że bardzo zależało ci na tej pracy.- I tylko dlatego wyjechałeś, żebym nie straciła pracy? - mówię cichym szeptem, jakbym zaraz miała się rozpłakać- To byłby najgłupszy i najgorszy błąd w moim życiu. Styles doskonale wiedział, że miałem problemy rodzinne, duże zadłużenie w bankach. Potrzebowałem pieniędzy, by móc pomóc mojemu ojcu, który już i tak nie żyje. - wzdycha głośno, jednak kontynuuje - Obiecał mi pomóc, jeśli tylko bym wyjechał. Nie chciałem tego, ale musiałem to zrobić. Zagroził mi również, że pozbędzie się mnie w inny sposób. - z bólem w oczach spogląda na mnie - Strasznie cię przepraszam, ale nie miałem innego wyjścia.- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak ja się czułam, gdy wyjechałeś tak bez słowa? Po nocy spędzonej razem? - przełykam głośno ślinę, zaczynam mimowolnie płakać przez emocje budzące się we mnie - Myślałam, że połączyło nas poważniejsze uczucie, a nie tylko przelotny romans. Zakochałam się w tobie, a ty nawet nie poinformowałeś mnie o tym, co się dzieje. Na pewno próbowałabym ci pomóc. Styles owinął mnie sobie wokół palca twierdząc, że wykorzystałeś mnie i jesteś złym człowiekiem. Czułam się, jak idiotka. Uwierzyłam w każde jego słowo. Był tak przekonujący, podawał same argumenty, które celował prosto w moje serce. Zaufałam ci. - zaciskam mocno oczy, wypuszczając łzy, które spływają mi po policzkach - Dlaczego się ze mną nie skontaktowałeś?- Próbowałem, jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że Styles prędzej czy później dowie się o tym. Nie chciałem ryzykować. Jedyne, co mogę powiedzieć, to przepraszam. Naprawdę cię przepraszam. - przez chwilę patrzę mu w oczy, jednak nie mogąc się powstrzymać wtulam się w jego tors - Przepraszam. - szepcze cicho całując mnie w głowę. Tak bardzo brakowało mi jego ciepła. Brakowało mi słyszeć jego głos. Moje serce przyspiesza, gdy obejmuje mnie mocno trzymając w ramionach. Powoduje, że czuję się lepiej. Tak dawno nie czułam na swoim ciele jego kojącego dotyku. Jego dotyk koił moje nerwy, gdy miałam jakąś sprzeczkę z Harry'm w biurze. Pomagał mi się uspokoić. Przez ten długi czas dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo mi go brakowało- Mam dzisiaj jeszcze pracę. Powinnam chwilę się zdrzemnąć. - odrywam się od niego, by spojrzeć mu w oczy- Jasne, musisz odpocząć. Rozumiem. - uśmiecha się pokrzepiająco. Po chwili wstaje z kanapy, robię to samo - Chciałbym jeszcze dzisiaj z tobą porozmawiać. Wieczorem? - kiwam głową wycierając łzy z policzków. Will uśmiecha się, zanim wychodzi.~*~Nie mogłam zasnąć ani na chwilę. Myśli męczyły mój umysł. By choć trochę się uspokoić wzięłam tabletki nasenne, które i tak nie pomogły, ponieważ zasnęłam tylko na kilka minut. Wolnym krokiem idę do pracy, w której powinnam być już 15 minut temu. Czuję się tak obojętnie, że nie obchodzi mnie to czy się spóźnię czy Harry będzie zły lub będzie się martwić. Ręce schowałam do kieszeni, wzrok skupiłam na chodniku. Drzwi otwierają się przede mną powodując uderzenie ciepłego powietrza. Wchodzę do budynku kierując się do windy. Naciskam odpowiedni guzik, winda rusza. Po krótkiej chwili wychodzę z windy. Podchodzę do gabinetu uprzednio wymieniając uśmiech z Tori. Naciskam na klamkę, po czym wchodzę do środka. Ku mojemu zaskoczeniu w środku napotykam Harry'ego i Bonnie. Stoją naprzeciwko siebie, tylko biurko dzieli ich od siebie. Bonnie atakuje mnie morderczym spojrzeniem, choć nie przejmuje się tym- Może wyjdę, nie będę przeszkadzać. - mówię obojętnie. Chcę wyjść, jednak powstrzymuje mnie głos mężczyzny- Nie, zostań. Bonnie już wychodzi. - kiwam delikatnie głową. Podchodzę do wieszaka, na którym wieszam swój płaszcz- Harry, nie skończyliśmy rozmawiać.- Ale ja skończyłem. - machnięciem ręki wygania ją z gabinetu. Przed wyjściem blondynka obdarza mnie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, jednak jak i poprzednim razem jak i tym nie przejmuje się tym za bardzo. Kieruję wzrok na Harry'ego. Dłońmi pociera twarz, by uspokoić się. Jestem prawie pewna, że kłócili się o coś. Zresztą, Harry nie wygląda, jakby przed chwilą przeprowadzał z nią spokojną rozmowę. Od czasu, gdy pojawiła się Harry nie przeprowadził z nią spokojnej rozmowy. Przynajmniej nie na moich oczach. Stoję na środku gabinetu, rękoma pocieram przedramiona nieco speszona ciszą panującą między nami. Czuję na sobie wzrok bruneta, więc unoszę wzrok, by spojrzeć w jego oczy. Wydaje się być czymś zaniepokojony, martwi się czymś. Obchodzi biurko, zanim podchodzi do mnie. Jego dłonie spoczywają na mojej talii, przyciska mnie do siebie, by nasze klatki piersiowe nie dzieliła żadna odległość- Wszystko w porządku? - pyta z wyraźnym niepokojem wymalowanym na twarzy. Kiwam przecząco głową cały czas przeżywając dzisiejszą rozmowę z Will'em. Wciąż nie może dotrzeć do mnie to, że wrócił. Nie dociera do mnie to, że Harry mógł mnie okłamać. Może to Will kłamie? Mam mętlik w głowie. Który z nich powiedział mi całkowitą prawdę? Nie mogę tak po prostu uwierzyć Will'owi. Może Harry ma rację? Will jest złym człowiekiem? A może to Harry kłamie? Natłok myśli powoduje, że robię się coraz bardziej zmęczona- Mercedes? - do rzeczywistości przywraca mnie głos Harry'ego. Mruczę ciche 'hmm', by powtórzył to, co przed chwilą powiedział, gdy byłam zajęta swoimi myślami - Chyba jesteś zbyt zmęczona, by dzisiaj pracować. Może kawy na dodanie sił?- Nie, nie potrzebuję jej. Przed wyjściem do pracy wypiłam jedną. - kłamię, mimo, iż najbardziej potrzebuję teraz snu- Chodź. - łapie za moją dłoń i ciągnie w kierunku kanapy. Ruchem ręki pokazuje, bym położyła się na niej. Kładę się, uprzednio zdejmując swoje buty. Harry zsuwa ze swoich ramion marynarkę, którą przykrywa mnie. Do moich nozdrzy od razu dociera zapach jego perfum. Nie muszę czekać długo, aż mężczyzna kładzie się obok mnie przyciskając do siebie. Chowam głowę w zagłębieniu jego szyi czując się bezpieczna. Nigdy nie czułam się tak bezpieczna w ramionach żadnego mężczyzny. Harry sprawia, że momentalnie robi mi się cieplej. Uśmiecham się, mimo bólu przebywającego w mojej głowie z powodu natłoku myśli- Wiem, że nie powiedziałaś mi całej prawdy. - unoszę się na łokciu, by móc spojrzeć mu w oczy - Wiem, że coś cię martwi. - zaczesuje pasemko włosów, które opadło na moją twarz. Dłonią zatrzymuje się na moim policzku delikatnie gładząc go- Jestem po prostu zmęczona. - usprawiedliwiam się, jednak to nie jest jedyny powód mojego złego samopoczucia- Wybacz, ale nie wierzę ci. - unosi kąciki ust do góry uśmiechając się - Wiesz, że prędzej czy później dowiem się prawdy? - nie odpowiadam. Spuszczam wzrok na jego krawat nie chcąc patrzeć mu w oczy. Nie chcę, by dowiedział się. Rozszarpałby Will'a na strzępy, jeśli dowiedziałby się, że wrócił. Nienawidzi go i na pewno byłby zdolny uderzyć go. Zdaję sobie sprawę do czego jest zdolny- Uciekasz ode mnie wzrokiem, to znaczy, że coś się stało. - opadam na kanapę i wtulam się w niego. Nie zamierzam mu tak szybko powiedzieć, co tak naprawdę się stało. Wiem, że to nie jest w porządku okłamywać go, ale nie chcę, by Will'owi stała się krzywda- Zamknij się i po prostu leż. - głośny chichot wydostaje się z ust mężczyzny. Całuje mnie w głowę i mocniej oplata ramionami- Zdajesz sobie sprawę z tego, że dzisiaj wcale mnie nie pocałowałaś? - wzdycham pod nosem, zanim unoszę się na łokciu. Uwielbiam patrzeć, jak się uśmiecha, kiedy jest szczęśliwy. Uwielbiam zatracać się w jego pięknych, zielonych oczach. Kocham go i nic na to nie poradzę. Zbliżam się do niego, by połączyć nasze usta w pocałunku. Delikatne cmoknięcie powoduje, że w moim brzuchu budzi się stado rozszalałych motyli. Tak bardzo go kocham.~*~Kilka metrów dzieli mnie od domu. Zrobiło się ciemno. Chowam ręce do kieszeni, by nie zmarzły mi przez chłodny, lekki wiatr. Harry zaproponował odwiezienie mnie do domu, jednak odmówiłam chcąc pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Chciałabym, żeby to był tylko sen, z którego mogłabym się obudzić i wrócić do swojego dawnego życia. Chciałabym zapomnieć o wszystkich złych rzeczach, które mi się przydarzyły. Chciałabym zapomnieć o ludziach, przez których cierpiałam. Wszystkie złe wspomnienia na pewno pozostaną w mojej głowie, mimo, iż chciałabym o nich jak najszybciej i nieodwracalnie zapomnieć. Chciałabym wyjechać z Londynu, jednak nie jestem tchórzem. Nie ucieknę z podkulonym ogonem. Wiem, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę zostawić tego, co tutaj mam. Nie mogę zostawić Harry'ego. Pękłoby mi serce, zniknęłaby pewna połowa mnie. Słychać tylko stukot moich obcasów o chodnik. Drogę oświetlają mi lampy, które niedługo zgasną. Zbliżając się coraz bliżej własnego domu zauważam idącą w moim kierunku ciemną postać. Z kształtu ciała jestem pewna, że to mężczyzna. Idę przed siebie, jak gdyby nigdy nic starając się nie patrzeć przed siebie, jednak coś kusi mnie, by spojrzeć tej osobie w twarz. Przechodząc pod lampą rozpoznaję tego mężczyznę, Will- Mieliśmy się spotkać wieczorem, pamiętasz? - uśmiecha się do mnie przez co na moją twarz także wskakuje mały uśmiech. Gdy tylko jest dość blisko mnie chwyta mnie za biodra i okręca wokół własnej osi - Tak strasznie za tobą tęskniłem. - moje stopy dotykają ziemi, jednak dalej pozostaję w uścisku Will'a. Kiedy widzi grymas mojej twarzy puszcza mnie odsuwając się na kilka centymetrów- Wiesz, nie wiem czy to dobry pomysł, byśmy spotykali się. - marszczy brwi w geście niezrozumienia moich słów - Chodzi mi o to, że chciałabym przemyśleć parę spraw. Dałeś mi za mało czasu, bym mogła na spokojnie to wszystko przemyśleć.- Chodzi ci o Styles'a?- Chodzi mi przede wszystkim o to, bym mogła oswoić się z twoim powrotem. Pojawiłeś się tak nagle, podobnie jak i nagle zniknąłeś.- Rozumiem. - uśmiecha się, by przekonać mnie do wypowiedzianego przez niego zdania - Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz, tylko chcę mieć pewność, że odzyskam cię. - czuję poczucie winy, że okłamuję go. Źle się z tym czuję, jednak muszę wybrać. Wyznałam swoją miłość Harry'ego. To nie w porządku, że zapewniałam go o swoich uczuciach, tymczasem daję Will'owi szansę na to, że uczucie między mną, a nim nie wygasło. Nie mogę tak postępować, mimo, że mam mętlik w głowie. To nie w porządku, czuję się, jak kłamczucha. Zachowuję się, jak dziecko. Tak nie można. Muszę to jak najszybciej zakończyć, jeśli nie chcę zranić ich obydwu- Will, przez ten czas, kiedy ciebie nie było, między mną, a Harry'm... - nie zdążam dokończyć, ponieważ zamyka moje usta pocałunkiem. Chcę odepchnąć go, jednak ktoś odpycha go ode mnie szybciej. Przy moim boku niespodziewanie pojawia się Harry. Odepchnięcie bruneta było na tyle silne, że Will omal się nie przewrócił. Gdy tylko odzyskuje równowagę zostaje zaatakowany przez Harry'ego- Nigdy więcej jej nie dotykaj. - złość wrząca w nim powoduje, że wymierza mu ostry cios w twarz. Will traci równowagę i z zakrwawionym nosem upada na chodnik. Dłonią próbuje zatamować krwotok, jednak ponownie zostaje uderzony z ogromną siłą.

Biznesmen h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz