Kłopoty zawsze wracają.

1.7K 55 0
                                    

Mimo, że powinniśmy oddalić się od siebie, nadal leżymy w olbrzymim stosie liści. Emily nakryła nas właśnie na pocałunku. Harry patrzy na nią, podczas, gdy ja próbuję patrzeć wszędzie, byleby nie na nią. Mogę sobie już wyobrazić to, co zrobi Emily w biurze- Myślałam, że stać się na coś lepszego, niż jakaś przypadkowa kobieta z biura, Harry. - mówi swoim bezczelnym głosem. Nie rozpoznała mnie. Muszę skorzystać z okazji, by nie doszło do żadnych plotek w biurze, które wyszłyby z ust blondynki - Nie rozpoznała mnie. - szepczę cicho do Harry'ego. On kiwa głową na znak, że zrozumiał to, co mam na myśli. Wstaję i otrzepuję się z paprochów i resztek liści ze swoich ubrań. Szybkim krokiem kieruję się w stronę domu. Słyszę skrawki ich rozmowy, jednak teraz bardziej obchodzi mnie to, bym jak najszybciej dotarła do domu. ~*~ Zamykam za sobą drzwi na klucz. Zdejmuje swoje buty, następnie chowam je do szafki, płaszcz zdejmuję ze swoich ramion, który wieszam na wieszaku nad szafką do butów. Kieruję się prosto do sypialni. Zmieniam gustowne ubrania na czarne szorty oraz białą bokserkę. Szybko chowam się pod białą, ciepłą kołdrą. Mam w zamiarze zasnąć, jednak przez moją głowę zaczynają przelatywać kolejne myśli na temat tego, co dzieje się wokół mnie. Jeśli nie chcemy, żeby krążyły jakieś plotki w biurze, to lepiej trzymajmy się od siebie z daleka. Między nami doszło już do kilku zbliżeń mimo wyznawanych przeze mnie zasad. Plotę cały czas o tym, że łączy nas tylko praca i nie powinniśmy się do siebie zbliżać. Tymczasem robię wszystko na odwrót. Pozwalam mu się całować, dotykać, spędzam z nim mnóstwo czasu. Zachowuję się jak idiotka, oszukuję samą siebie i wszystkich dookoła. To nie w porządku. Chociaż łączy nas tylko praca zaczynam odczuwać, że bardzo lubię spędzać czas z Harry'm. Słuchać o nim, jego przeszłości. Mogłabym spędzić cały dzień na słuchaniu o nim przez jego samego. Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałabym pomóc mu odzyskać jego szczęście. Nie mogę patrzeć na niego w stanie, gdy nie jest szczęśliwy. Wtedy wydaje się być samotny, bez jakiegokolwiek powodu do uśmiechu. W pewnej chwili słyszę pukanie do drzwi. Zdejmuję z siebie kołdrę, po czym idę otworzyć. Zanim wychodzę z sypialni biorę ze sobą szary sweterek na guziki, który zakładam na swoje ramiona. Przekręcam kluczyk, by otworzyć drewnianą powłokę - Mogę wejść? - kiwam głową, następnie wpuszczam go do środka. Harry staje w korytarzu, podczas, gdy ja zamykam drzwi. Ruchem dłoni wskazuję, żeby skierował się do salonu. Obydwoje siadamy na kanapie. Podkulam nogi do piersi, by było mi cieplej. Przez chwilę nie odzywamy się do siebie, milczymy. Brunet przełyka ślinę, zanim otwiera usta - Emily nie rozpoznała cię. Jest pewna, że to z jakąś kobietą z biura się całowałem, a nie z tobą. - kiwam głową w zrozumieniu jego słów przekazanych mi - Dlaczego ona kręci się wokół ciebie? - przechylam głowę w jego stronę, by słyszeć go wyraźniej. Wydaje się zastanawiać nad doborem swoich słów, które za chwilę opuszczą jego usta. Wzdycha głośno, jakby nie jest zbyt zadowolony, że musi to powiedzieć - Raz czy dwa razy przespaliśmy się. Myślała, że połączy nas coś, jednak nie dawałem jej nadziei. Ciągle powtarzałem, że to nic nie znaczyło. Ona zbytnio tego nie rozumie. Ma nadzieję, że zmienię zdanie. Z chęcią zwolniłbym ją, ale znam jej sytuację majątkową. Nie rozumie, że między nami nigdy nic nie było, ani nic nie będzie. - wzdycha głośno pod koniec swojego krótkiego monologu- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej. Musisz zacząć myśleć z kim sypiasz. - w krótkiej odpowiedzi uśmiecha się z charakterystycznym westchnieniem. Harry powoli zaczyna przybliżać się do mnie. Patrzę na niego i jego poczynania. Próbuję się oddalić poprzez oddalenie się o kilka centymetrów na kanapie. Odsuwam się, jednak brunet kontynuuje swoją czynność - Musisz myśleć jaką kobietę wybierasz, bo może powtórzyć się sytuacja z Emily. - pouczam go. Harry w odpowiedzi mruczy cicho i kiwa głową. Kiedy jest już zbyt blisko wstaję z kanapy. Wydaje się być niezadowolony z tego, że oddaliłam się od niego- Przespaliśmy się, a ty uciekasz ode mnie, zamiast chcieć więcej? - wydaje się być nieco oburzony tym faktem- Ponieważ jestem twoją asystentką, a nie kobietą, która na ciebie leci. - mówiąc te słowa cicho chichoczę pod nosem. Harry kiwa głową uśmiechając się przy tym bezczelnie - Nie śmiej się, bo to prawda. - rzucam w niego niewielką poduszką. Brunet wstaje ze swojego miejsca i staje kilka centymetrów ode mnie. Splatam ze sobą ręce na piersi, by nie dopuścić, by zbliżył się jeszcze bardziej- Jeszcze zobaczysz, że między nami zaiskrzy. - szepcze do mojego ucha. Patrzę na niego z poważną miną- Nigdy. - szepczę tak samo, jak on. Zamiast odpowiedzieć śmieje się z mojej odpowiedzi- Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, Mercedes. - przewracam oczami - Muszę iść. Do zobaczenia jutro w pracy. - żegna się, następnie wychodzi z mojego domu. Słyszę trzask drzwi, co oznacza, że wyszedł. Powinnam zamknąć drzwi, żeby żaden nieproszony gość nie wszedł do środka. Kieruję się do korytarza w zamiarze zamknięcia drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu nie są zamknięte, tylko otwarte na oścież. Dziwne. W pewnej chwili czuję na swoich ustach cudzą dłoń, która odcina mi zaczerpnięcie oddechu. Nie mogę krzyczeć, jestem w zbyt dużym szoku. Tajemnicza osoba mocno ściska moją talię, bym w żaden sposób nie uciekła- Zamknij się, albo stanie ci się krzywda. Harry's P.O.V. Wchodzę do swojego mieszkania uprzednio zamykając za sobą drzwi na klucz. Zdejmuję buty oraz płaszcz i odstawiam w odpowiednie miejsce. Klucze od samochodu zostawiam w korytarzu na półce. Kieruję się do kuchni, by zaparzyć wodę na herbatę, której teraz potrzebuję. Czekając, aż woda się zagotuje, wychodzę na taras. Podchodzę do krawędzi i opieram się o barierkę. Noc opanowała już całe miasto. Widoczne są tylko sztuczne światła lamp oraz z budynków. Przez zimno nocy wszyscy udali się do swoich domów. Miasto z tej wysokości wygląda wspaniale. Cieszę się, że mieszkam na samej górze tego wieżowca. Mam jakieś dziwne przeczucie, że właśnie dzieje się coś złego. Być może tylko mi się wydaje, albo już zwariowałem do reszty. Jak zwykle od kilku nocy mój umysł zaczynają odwiedzać myśli na temat Mercedes. Odczuwam, że przestała nas łączyć tylko praca, którą wykonujemy każdego dnia. To już nie jest zwykła znajomość. Zbliżamy się do siebie coraz bardziej. Przestajemy zwracać uwagę na to, że ktoś może nas przyłapać. Za każdym razem, gdy ją całuję lub dotykam, przestaję myśleć o tym, co ktoś może sobie przez to pomyśleć, gdyby nas zobaczył. Spędzamy ze sobą coraz więcej czasu, przez co zbliżamy się do siebie. Nie wyobrażam sobie teraz pracy bez Mercedes. Zdążyłem się do niej przyzwyczaić. Do jej uśmiechu, ciętego języka i sposobu w jaki ze mną postępuje. Nie wymieniłbym ją na żadną inną asystentkę. W takich chwilach, gdy jestem sam, przypomina mi się propozycja mojego układu. Od pewnego czasu zastanawiam się nad odpowiednią chwilą, by przedstawić jej swoją propozycję. Strasznie mnie pociąga, przez co nie mogę się przy niej opanować. Zaczyna w całości opanowywać moje myśli, mój umysł. W mojej głowie jest ciągłym gościem. Nie mogę przestać o niej myśleć. Chcę być blisko niej. Jeśli ten chory układ jest jedynym wyjściem, by być blisko niej, to jestem na to gotowy. Przypominają mi się te czasy, gdy każda asystentka była u moich stóp. Były posłuszne. Mercedes jest ich przeciwieństwem. Korzystały z każdej możliwej sytuacji, by pocałować mnie lub zaciągnąć do swojego łóżka. Liczyło się dla nich tylko to, żebym należał do nich. Układ był na ich rękę. Do żadnej nie czułem nic. Były mi obojętne. W pewnej chwili wiatr mocniej zawiewa. Robi mi się zimno, więc wracam do środka. Woda zdążyła się już zaparzyć, więc nalewam nią do pełna kubek z herbatą. Spróbuję wszystkich kroków, byleby Mercedes należała do mnie. Zrobię wszystko. Chcę ją mieć za wszelką cenę. ~*~ Zostaję mocno przyciśnięta do ściany przez osobę, która włamała się do mojego domu. Mężczyzna dłonią zakrył mi usta, bym nie krzyczała i nie wzbudziła ciekawości sąsiadów, że dzieje się coś złego. Nie rozpoznaję napastnika, ponieważ ma na twarzy czarną kominiarkę. Kiedy widzi, że nieco uspokajam się, zdejmuje ją. Niemal serce mi staje, gdy widzę przed sobą Sean'a- Nie spodziewałaś się mnie, prawda? - jestem tak przerażona, że ze strachu trzęsę się, jak osoba, która dostała ataku. Zaczynam płakać ze strachu, jaki we mnie wzbudził - Posłuchaj. Nie jestem tu na próżno. Co prawda zostałem wywalony z biura przez Styles'a, ale to nie zmienia faktu, że mogę się zemścić. Doskonale wiem, że byłby zły, gdyby stracił swoją ulubioną asystentkę, ale mniejsza o to. - próbuję jakoś z nim walczyć, jednak jestem zbyt słaba. Próbuję się wydostać, ale na próżno, jest silniejszy ode mnie- Czego ode mnie chcesz? - próbuję mówić wyraźnie, jednak przez łzy i jego dłoń jest mi trudno wymówić jakiekolwiek słowo- Czego? - pyta, jakby sam siebie - Chcę, żebyś mi coś dostarczyła. Mianowicie chodzi mi o dokumenty, które Styles ukrywa w swoim gabinecie. Dostarczysz mi je, a nic ci się złego nie stanie. - zbyt duża ilość adrenaliny powoduje, że z trudem oddycham- Nie pomogę ci zniszczyć pana Styles'a. - niemal łkam przez łzy, które wypływają z moich oczu- Masz czas na zastanowienie się, czy wolisz, żeby nic ci się nie stało, albo czy wolisz, żeby ktoś, kto tobą pomiata poniósł konsekwencje za swoje brudne interesy. - puszcza mnie, po czym bez słowa wychodzi z mojego domu. Bezsilnie opadam na podłogę. Drżącą ręką zamykam drewnianą powłokę na klucz, żeby nikt już nie wszedł do środka. Zaczynam płakać jeszcze bardziej, niż przed chwilą. Szlocham na tyle głośno, że pewnie ktoś mógłby mnie usłyszeć. Wstaję z podłogi i biegnę do sypialni, żeby schronić się pod bezpieczną kołdrą.

Biznesmen h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz