Harry's P.O.V.Mercedes już dawno powinna być w pracy. Spóźnia się kilka godzin. Zwykle dzwoni, gdy ma się spóźnić lub coś jej wypadło. Biorę swój telefon z biurka, aby spróbować się do niej dodzwonić. W kontaktach szukam jej numeru. Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam do ucha. Po kilku bezowocnych próbach postanawiam jechać do jej domu i sprawdzić, czy wszystko w porządku. Zazwyczaj odbiera połączenia w ekspresowym tempie. Telefon chowam do kieszeni, następnie kieruję się do wyjścia. Zamykam gabinet, by nikt do niego nie wszedł. Zanim wchodzę do windy, oznajmiam Tori, że wychodzę i nie wiem, czy jeszcze wrócę do biura.~*~Pod domem Mercedes zauważam, że jej samochód stoi na podjeździe. Pukam do drzwi w nadziei, że jest w domu, jednak nie dostaję odpowiedzi. Po kilku próbach postanawiam zadzwonić do niej jeszcze raz. W pewnej chwili słyszę, że kluczyk w zamku jest przekręcany. Otwiera drzwi. Widzę Mercedes stojącą w progu całą zapłakaną. Ma czerwone, podkrążone oczy. Na twarzy znajdują się jeszcze pojedyncze krople od łez. Ma na sobie takie same ubrania, jak wczoraj, gdy opuszczałem wieczorem jej dom- Boże, Mercedes, co się stało? - nie odpowiada, tylko wpuszcza mnie do środka. Szczelnie zamyka za sobą drzwi na klucz, jakby boi się, że ktoś może odwiedzić jej dom - Powiesz mi co się stało? - wzdycha głośno. Wyciera łzy z policzków, zanim odpowiada- Sean tu był. - przez wypowiedzenie tych słów zaczyn płakać, jak dziewczynka, która została skrzywdzona przez swoje koleżanki- Przecież mówiłem, żeby się do ciebie nie zbliżał. - moje ciało i umysł opanowują nerwy, które z trudem przed nią ukrywam- Zabierz mnie stąd. - całkowicie zbija mnie tym zdaniem z tropu - W każdej chwili może znowu się tu pojawić. - wyjaśnia. Nie odzywam się. Biorę tylko jej płaszcz z wieszaka, który zakładam na jej ramiona. Zabiorę ją do swojego domu. Nie mogę zabrać jej do biura, to byłoby głupie. Ludzie patrzyliby na nią, jakbym zrobił jej krzywdę. Widzę, że jest strasznie przestraszona. W tej chwili może liczyć tylko na moją pomoc. Nie zostawię jej tak sobie pozostawionej. Muszę zadbać o nią, by wiedziała, że jest bezpieczna.~*~Wpuszczam Mercedes pierwszą do mojego mieszkania. Biorę od niej jej czarny płaszcz, który wieszam na wolnym wieszaku- Pewnie nie jadłaś śniadania? - kiwa przecząco głową. Zaprowadzam ją do kuchni. Brunetka siada na jednym z wysokich krzeseł, podczas, gdy ja przygotowuję jej czekoladowe płatki. W tym samym czasie, gdy mleko się gotuję, siadam obok niej. Ciałem jestem skierowany ku niej - Jak się czujesz? - w odpowiedzi wzrusza obojętnie ramionami. Nie mogę od niej od razu wszystkiego wyciągnąć. Nie chcę, by przestraszyła się jeszcze bardziej. Z pewnością będzie niepewnie i z bólem wypowiadała każde słowo. Wygląda okropnie. Policzki i oczy zaczerwienione przez łzy. Nie widzę w jej oczach nic, oprócz przerażenia i bólu. Straciły swój naturalny, piękny kolor. Nie ma w nich nic, żadnego szczęścia. Zaczesuje jej pasemko włosów za ucho, które przykleiło się do jej mokrej skóry na policzku. Palcem unoszę jej podbródek, by choć trochę się uśmiechnęła. Unosi delikatnie kąciki ust do góry, jednak to za mało na uśmiech. Wstaję z krzesła, gdy widzę, że mleko kipi. Zalewam płatki, następnie podaję je jej, by zjadła w spokoju - Pójdę się przebrać. Nie jesteś dziś w stanie do pracy, więc nie wrócimy do biura. - kiwa głową w odpowiedzi. Idę się przebrać do garderoby. Zakładam krwisto czerwoną koszulę w czarną kratę oraz ciemne jeansy. Koszulę wkasuję w jeansy. Nie dopinam jej na dwa ostatnie guziki, przez co widać moje tatuaże jaskółki i skrawek motyla. Wracam do kuchni. Gdy tylko widzi mnie na jej twarz wkrada się zdziwienie- Wiem, że zwykle widzisz mnie w garniturze, ale mała odskocznia od codzienności nigdy nie jest zła. - siadam obok twarzą do niej. Po skończeniu posiłku przyszła pora na małe wyjaśnienia - Zrobił ci krzywdę? - odwraca się przodem do mnie- Poszłam zamknąć za tobą drzwi na klucz. Zasłonił mi usta dłonią, bym nie mogła krzyczeć. Przywarł do ściany, bym nie uciekła. - samo wyjaśnienie, że dotykał jej podnosi mi ciśnienie - Zagroził, że jeśli nie pomogę mu, stanie mi się coś bardzo złego.- Pomóc mu w czym? - przerywam jej moim nagłym pytaniem, chociaż pewnie i tak mówiłaby dalej, gdybym jej nie przerwał- Chce, żebym dostarczyła mu dokumenty, które ukrywasz w swoim gabinecie. Chce, żebyś zapłacił za swoje brudne interesy. - wypowiedziane przez nią słowa jeszcze bardziej mnie wkurwiły. Nerwowo wstaję z krzesła. Staram się nad sobą panować, jednak teraz jest to bardzo trudne - Harry, czy ty masz jakieś brudne interesy? - pyta, jakby zna prawdę, jednak chce się upewnić- Oczywiście, że nie. Wszystko w moim biurze jest zgodne z prawem. Nie robię nic, co mogłoby zaszkodzić mojej firmie.- Powiedział, że mam czas, żeby zastanowić się, czy wolę, żeby nic mi się nie stało, czy żeby ktoś, kto mną pomiata zapłacił za swoje brudne interesy. - oddycham z miarę spokojnie, ale zaraz szlak mnie trafi. Uduszę go, gdy tylko zobaczę go na własne oczy- Zabiję go, po prostu go zabiję. - nerwowo chodzę w kółko po kuchni, by w jakiś sposób się uspokoić i opanować- Nie doszłoby do tego, gdybym wtedy nic nie usłyszała. - staję w miejscu przodem do niej i z rękoma spoczywającymi na biodrach- Gdybyś wtedy nic nie usłyszała, to teraz z pewnością firma przestałaby istnieć, jako Styles Corporation. Zrobiłaś to, co do ciebie należało. - nic nie odpowiada. Wciąż jestem bardzo rozdrażniony tym, co się wczoraj stało. Staram się nie wybuchnąć- Dziękuję, że przyjechałeś do mnie i zabrałeś stamtąd. Bałabym się tam zostać.- mówi cichym, słabym głosem po chwili krótkiej ciszy- Martwiłem się o ciebie. Zwykle dzwoniłaś, gdy coś się działo. - kolejny raz nie odpowiada od razu po mojej wypowiedzi- Mogę wziąć prysznic? - kiwam twierdząco głową. Mercedes schodzi z krzesła, jakby jest nieco zawstydzona- Coś nie tak? - pytam zdziwiony, by upewnić się, czy wszystko w porządku- Nie mam ubrań na zmianę.- Zaraz ci coś przyniosę. - kiwa głową, po czym idzie do łazienki. Podczas, gdy Mercedes będzie brała prysznic, pójdę po coś do ubrania do garderoby. Biorę jakiekolwiek ubrania po swojej siostrze, następnie udaję się do łazienki, aby dostarczyć je brunetce. Zanim otwieram drzwi, pukam. Gdy nie słyszę odpowiedzi wchodzę do środka, żeby zostawić jej ubrania. Nie zamierzam patrzeć, jednak jest to silniejsze ode mnie. Próbuję powstrzymywać się od wepchania się jej pod prysznic. Ostatecznie wychodzę zostawiając ubrania na koszu przeznaczonym na brudne ubrania. Idę do salonu i siadam na kanapie. Dosłownie zatłukę Sean'a na miejscu za to, co zrobił Mercedes. Gdybym wczoraj wyszedł wcześniej, albo chociażby pozwolił, aby odprowadziła mnie do drzwi i zamknęła je. Nie widziałem nikogo na podwórku. Żadne z psów sąsiadów nawet nie zaszczekało. Być może wszedł do domu, gdy my rozmawialiśmy? Słyszę dźwięk otwieranych drzwi, dziewczyna skończyła kąpiel. Wchodzi do salonu ubrana w czarne leginsy oraz szary, bawełniany sweter, nieco za duży. Siada obok mnie, przodem do mojego ciała. Jednym łokciem opiera się o oparcie kanapy i podtrzymuje głowę- Czujesz się lepiej? - kiwa niepewnie, twierdząco głową. W mojej głowie już pojawia się plan zemsty za to, co zrobił- Nie rób niczego głupiego. - odwracam się twarzą do niej trochę zdziwiony jej wypowiedzią - Wiem, że zastanawiasz się nad zemstą. - nie odpowiadam nic, nawet nie wiem, co mam odpowiedzieć - Powinnam się jakoś odwdzięczyć za to, co dla mnie robisz.- Każdy zrobiłby na moim miejscu to samo.- Możesz poprosić mnie o co zechcesz. - nie odpowiadam, zamiast tego przybliżam się do niej. Dłonią łapię za jej policzek. Kiedy jestem już bliski pocałowania jej ust, ona powstrzymuje mnie zdejmując moją dłoń - Wszystko, ale nie to.- Wszystko. Czyli włącznie z tym. - zaczynam ją namiętnie całować. Nawet nie przemyślałem tego, po prostu działam. Rozchylam jej wargi, aby dostać się językiem do wnętrza jej ust. Całuję zachłannie jej usta, jakby to jest to, co teraz najbardziej potrzebuję. Przez jej dotyk na mojej skórze pojawia się gęsia skórka. Czuję jej oddech na swojej skórze, przez co zdaję sobie sprawę z tego, że nasze twarze nie dzieli nic, nawet kilka centymetrów. Mój oddech przyspiesza, gdy przybliżam się do niej ciałem. Myśl, że to niedobry pomysł zważając na jej aktualny stan powstrzymują mnie, jednak za bardzo pragnę jej ust. Potrzebuję swojej dawki tego narkotyku, jakim są jej wargi. Są miękkie, w dodatku ciepłe. Moje dłonie kierują się na jej uda. Zasysam jej dolną wargę. To wystarcza, by zabrakło mi tchu. Przesuwam ręce na plecy brunetki i przyciągam mnie do siebie, tak, że nasze klatki podnoszą się i opadają szybko przy sobie. Jej ruchy odbierają mi moją siłę. Z każdą chwilą moje podniecenie wzrasta. Pociąga lekko za moje włosy, a w odpowiedzi cicho jęknąłem. Powoli odrywa się ode mnie. Obydwoje ciężko oddychamy. Kąciki jej ust wędrują ku górze tworząc uśmiech. To nie był czuły i niewinny pocałunek. To było coś zupełnie innego. Wypuszczam całe powietrze z płuc powodując ciche jęknięcie. Po pocałunku oddala się ode mnie na kilka centymetrów, jednak zanim całkowicie oddala się ode mnie lekko cmokam ją w usta. Oblizuje wargi, przez co czuję, że podobało się jej. Na twarzy dziewczyny widoczne jest zmęczenie, musiała nie spać całą noc- Chcesz się przespać? Wyglądasz na zmęczoną. - proponuję jej. Kiwa leniwie głową. Zanoszę ją w ślubny sposób na łóżko do mojej sypialni. Zostawiam ją, ponieważ chcę jeszcze dziś wyrównać rachunku z Sean'em. Zrobię mu małą niespodziankę.~*~Wysiadam z samochodu. Znajduję się pod domem Sean'a. Widzę, że jest w swoim garażu, więc kieruję się tam. Kiedy tylko widzi moją twarz, podchodzi do mnie z wyraźnym rozbawieniem i uśmiechem na twarzy- Harry, co cię tu sprowadza? - gdy tylko jest dość blisko mnie uderzam go z pięści w policzek w skutek czego upada na ziemię- Zbliż się jeszcze raz do Mercedes, a oberwiesz jeszcze gorzej. - z jego nosa sączy się krew, dłonią usiłuje zatamować krwawienie- Zależy ci na niej, prawda? - wyciera krew ze swojej twarzy- To moja asystentka, dbam o jej bezpieczeństwo. - wstaję z ziemi usiłując się utrzymać na nogach- Szczególnie o bezpieczeństwo w łóżku? - nie wytrzymuję z nerwów i uderzam go jeszcze raz w twarz- Zawsze dotrzymuję słowa. - odchodzę w stronę samochodu. Zanim jednak wsiadam do niego Sean jeszcze ma coś do powiedzenia- Dotrzymywanie słowa, to moje drugie imię, Styles.