Harry's P.O.V.Gdy zobaczyłem, że dziewczyna pode mną osiągnęła szczyt przyjemności, której teraz nie odczuwam, odsuwam się od niej. Położyłem się obok nagiej, ciężko oddychającej dziewczyny na łóżku. Kiedy tylko zobaczyłem, że uformowała swój oddech, wstałem do pozycji siedzącej i założyłem bokserki, po czym wyszedłem z sypialni kierując się do salonu. Usiadłem na kanapie, wziąłem swój kubek z kawą, który leży na stoliku przede mną i upiłem z niego kilka łyków. Wkrótce pojawia się dziewczyna ubrana tylko w bieliznę- Wreszcie się u mnie pojawiłeś. - powiedziała namiętnym, seksownym głosem. Próbuje uwieść mnie swoim dotykiem, jednak nie zwracam na nią szczególnej uwagi. Jestem kompletnie zajęty swoimi myślami. Myślami na temat Mercedes. Nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle się nią przejmuję? Powinna być mi obojętna. Dzieje się ze mną coś dziwnego. Powinna być dla mnie obojętna, nic nie znaczyć. Powinienem iść do najbliższego klubu i zapomnieć o tym wszystkim. Zaczynam mówić od rzeczyOszalałeś na jej punkcie.Głupia podświadomość. Merc jest niesamowicie seksowna, bezczelna i pewna siebie przez co pociąga mnie jeszcze bardziej, niż inne kobiety. Ma wszystkie cechy, które pociągają mnie w kobietach. Niezależna, pewna siebie, bezczelna, urocza. Doprowadza mnie do szaleństwa, ale i rozpala uczucie namiętności i pożądania. Codziennie chciałbym spędzać z nią coraz więcej czasu, jednak już nie po to, by tylko ją wykorzystać. Powinienem myśleć inaczej. Myślę o niej w bardziej pozytywny sposób. Myślę, że momentami jest delikatniejsza, niż skrzydła motyla, które w każdej chwili można połamać. Jej ciekawość powoduje, że jest jeszcze bardziej urocza. Jej ciekawość przekracza wszelkie granice. Chciałaby wszystko wiedzieć i czasem to pakuje ją w kłopoty. Urok Mercedes polega na tym, że czasami jest słodsza, niż najsłodszy cukierek na świecie, albo najlepsze ciasto zjedzone w Paryżu z ukochaną osobą. Wydaje się być twardą kobietą, jednak w rzeczywistości jest uroczą i delikatną osobą. Mimo, że jestem dla niej momentami bezczelny i nie pokazuję swojej sympatii do niej w bardziej miły sposób, chciałbym ją poznać jeszcze bardziej. Wiedzieć, co robi w wolnym czasie, co pije najczęściej, gdy zostaje wieczorami sama w domu lub co robi, gdy jest smutna. Dlaczego myślę o niej tak często?- Do jasnej cholery! Czy ty mnie słuchasz? - do moich uszu dociera krzyk wściekłej Emily - O kim ty tak zawzięcie myślisz? Jestem o niebo lepsza od innych kobiet w całym biurze, a ty myślisz o jakiejś innej?! - wzdycham głośno w geście irytacji- Przestań, zamyśliłem się po prostu. - usprawiedliwiam swoje zachowanie, mimo, że niezbyt obchodzi mnie to, co ona myśli- A może coś łączy cię ze swoją asystentką? Gdy ostatnio cię z nią widziałam trochę za bardzo okazywałeś jej swoją obojętność.- O czym ty mówisz? - szybko zaprzeczam, by rozwiać jej domysły na ten temat, o którym nie chcę dyskutować - Przestań wymyślać jakieś bzdury i lepiej zajmij się bardziej pożytecznymi rzeczami, niż wymyślanie czegoś, co nie istnieje i nigdy nie istniało.Mercedes P.O.V.Późny wieczór. Wychodzę właśnie ze sklepu z ubraniami, w którym kupiłam parę rzeczy. Kieruję się do swojego samochodu, który stoi na parkingu. Wkładam zakupy do bagażnika, następnie dobrze zamykam go. Odwracam się i momentalnie dostaję zawału serca- Witaj, Mercedes. - za mną stoi Taylor. Nie mam zbyt miłych wspomnień związanych z nim. Poprzednim razem niemal rozbierał mnie wzrokiem, jakby chciał mi coś zrobić. Teraz patrzy na mnie podobnym spojrzeniem. Nie obdarzam go zbytnią sympatią. Jest dla mnie obiektem, którego najchętniej bym unikała jak ognia. Chciałabym uciec do samochodu i jak najszybciej odjechać stąd - Co robisz tutaj o tak późnej porze? Sama? - pyta zbliżając się bliżej mnie. Moje serce wali jak oszalałe, oddech jest nierówny, denerwuję się- Byłam na zakupach. - odpowiadam drżącym i niepewnym głosem. Taylor wydaje się zadowolony z tego, jak reaguję na jego osobę- Chciałbym zaprosić cię na kawę i nie oczekuję odmowy. - mówi pewnym siebie głosem, jednak zaprzeczam kilkoma kiwnięciami głowy- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - próbuję się opanować, jednak to trudne, gdy stoi przede mną osoba, która w każdej chwili może zrobić mi coś złego. Na twarzy Taylor'a pojawia się dobrze widoczne zdenerwowanie i rozdrażnienie moim zaprzeczeniem- Powiedziałem, że nie oczekuję odmowy. - moje słowa na nic się nie zdadzą. I tak zrobi, co będzie chciał. Nie mam wyboru - Zapraszam. - ruchem ręki pokazuje, bym ruszyła w stronę kawiarni, która znajduje się niedaleko stąd. Niechętnie ruszam naprzód. Najchętniej uciekłabym stąd. Kiedy w końcu nauczę się, żeby wracać wcześniej do domu? Nigdy o tej porze nie dzieje się nic dobrego. Niepewnie stawiam kolejne kroki, jakby chcę odwrócić się i uciec, jednak nie jestem tego pewna. Jesteśmy sami, nikogo nie ma w okolicy. Gdyby coś mi się stało, nikt by nie usłyszał mojego wołania o pomoc. Taylor otwiera przede mną drzwi i wpuszcza mnie pierwszą do środka. Siadamy przy stoliku niedaleko dużego okna, w samym rogu lokalu. Poza nami jest tutaj jeszcze jedna para siedząca naprzeciwko drzwi wyjściowych. Nie czuję się zbyt dobrze będąc tutaj z nim sam na sam- Jak układa się współpraca ze Styles'em? - pyta zbijając mnie z tropu. Nie myślałam, że będzie chciał rozmawiać o naszej współpracy. Myślałam, że raczej będzie chciał przekonać mnie, jakim człowiekiem jest Harry lub będzie chciał mnie przejąć na swoją stronę- Bardzo dobrze. - odpowiadam pewnym siebie głosem. Nie chcę, by pomyślał, że Harry traktuje mnie w zły sposób- Jesteś chyba pierwszą asystentką, która tak uważa, Mercedes. Harry zwykle pomiata ludźmi ze swojego otoczenia.- Pan Styles z pewnością nie pomiata wszystkimi. Dba o dyscyplinę w swoim biurze. Nie sądzę, by twoje słowa były prawdziwe.- Muszę przyznać, że potrafisz obronić kogoś, na kim ci zależy. - odpowiadam na jego słowa cichym prychnięciem- Pan Styles jest moim szefem. Oczywiste jest to, że będę go broniła. Zwykle on robi to samo ze swoimi pracownikami.- Oh, tak. Najbardziej dba o swoje asystentki. Pewnie zdążył cię już omamić, prawda?- Nie wiem o czym mówisz. - marszczę czoło udając, że nie wiem chce mi przez to powiedzieć- Styles to podstępny facet. Nie potrafi się oprzeć żadnej kobiecie. Zazwyczaj kończą razem w jednym łóżku. Można by nawet stwierdzić, że uwielbia kobiety. Szczególnie swoje asystentki, z którymi ma dość bliskie relacje, mam rację czy się mylę?- Pan Styles utrzymuje ze mną kontakty, które obowiązują szefa i pracownicę. Nie jesteśmy w żaden sposób ze sobą powiązani.- Posłuchaj, Mercedes. - opiera się obydwoma łokciami o blat stolika i przybliża się do mnie twarzą - Styles prędzej czy później dobierze się do twoich majtek. Zrobi to tak szybko, że nawet nie zauważysz, kiedy się w nim zakochasz. Rozkocha cię w sobie na tyle, że nie będziesz w stanie o niczym innym myśleć, tylko o twojej miłości do niego. Kiedy już osiągnie swój cel, nie pozostanie mu nic innego, niż tylko zwolnić cię i poszukać sobie innej asystentki, która zadowoli go tak samo, jak ty i nie zakocha się w nim.- Kłamiesz. - zaprzeczam jego słowom kilkoma niepewnymi, przeczącymi kiwnięciami głowy- Mogę z czystym sumieniem potwierdzić, że nie kłamię. Znam Styles'a bardzo dobrze. Nie chciałbym, żeby skrzywdził cię w żaden sposób, jak inne. Nie zasługujesz na to. Polubiłem cię w krótkim czasie i wiem, że nie zasługujesz na zło, które otacza Styles'a. Jeśli chciałabyś się dowiedzieć nieco więcej o swoim szefie, masz tu numer telefonu pewnej kobiety. - wyjmuje z kieszeni marynarki jakąś niewielką kartkę i podaje mi - Zadzwoń, póki nie będzie za późno. Pamiętaj, nie daj się omamić tym oczom biznesmena.~*~ Mogłabym powiedzieć, że dowiedziałam się nieco więcej o Harry'm, niż myślałam. Jednak czy to wszystko, co przekazał mi Taylor, to prawda? Czy prawdą jest to, że Harry'ego otacza zło? Czy prawdą jest to, że wykorzystuje każdą kobietę, którą napotka na swojej drodze? Czy prawdą jest to, że gdy asystentka zakocha się w nim, on natychmiastowo pozbywa się jej? Wszystko wydaje się zbyt poplątane. Wychodząc z kawiarni natrafiamy na Harry'ego, który akurat zamierza wsiąść do swojego samochodu- Witaj, Harry. - brunet od razu zaczepia go. Harry odwraca swój wzrok w naszą stronę. Na jego twarz od razu wkrada się złość, gdy widzi nas razem. Być może się mylę co do tej myśli na temat jego nastoju. Obydwoje patrzą na siebie z nienawiścią i wyższością- Co ty tu robisz? - podchodzimy bliżej niego, chociaż wolałabym znaleźć się jak najdalej od tej dwójki- Byłem właśnie wypić kawę z Mercedes. - Harry wydaje się być zły, gdy dowiaduje się o naszym spotkaniu - Twoja asystentka wydaje się być bardzo sympatyczna. W porównaniu do ciebie nie mogę powiedzieć tego samego. - wydaje się być zirytowany nim- Skoro Mercedes jest bardzo sympatyczna, to dlaczego spotyka się z taką osobą, jak ty? Myślałem, że raczej będzie sama wybierała sobie towarzystwo lepsze od ciebie. - splata ręce na piersi dając znak, że jest gotowy do jakiejkolwiek konfrontacji- Wiesz, wydaje mi się, że Mercedes potrzebuje jakiejś odskoczni od pracy w twoim biurze. Wydaje mi się też, że powinna być lepiej szanowana, niż twoje poprzednie asystentki, które były wyrzucane na 'zbity pysk'. - wyraźnie zaakcentował ostatnie dwa słowa- Nie powinno interesować cię to, w jaki sposób traktuje Mercedes. Zapewniam cię, że pracuje w najlepszych warunkach.- Wiesz, nie wydaje mi się, żeby wykorzystywanie jej były najlepszymi warunkami. - wydaje się, że skończyli między sobą wymianę niepotrzebnych zdań, ponieważ Harry wydaje się nie zamierzać odpowiadać na jego słowa - Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy, Mercedes. - unoszę swój wzrok na niego. Bez żadnego pożegnania z Harry'm, odchodzi. Odwracam się z powrotem do Harry'ego. Gdy widzę, że jest zajęty swoim telefonem, cicho próbuję uciec. Na palcach kieruję się do swojego samochodu- Nie myśl, że tak łatwo mi uciekniesz. - zaciskam mocno oczy i usta, zanim odwracam się - Dlaczego się z nim spotykasz?- Nie spotykam. Byłam na zakupach. Akurat wkładałam je do bagażnika, a jak się odwróciłam, to on był za mną. Zaprosił mnie na kawę i tyle. Poza tym nie powinno cię to interesować z kim się spotykam. - marszczy czoło i zaczyna się nad czymś zastanawiać. Wydaje się być nieco poddenerwowany i rozzłoszczony przez rozmowę z Taylor'em kilka minut temu- Um, powinienem już iść. - odzywa się po chwili ciszy. Szybko chowa się do samochodu, jednak podchodzę do niego i powstrzymuję przed zamknięciem drzwi - Dlaczego uciekasz? - nie odpowiada od razu. Zaciska mocno wargi, zanim otwiera usta, by odpowiedzieć- Wsiadaj. - jestem zdziwiona, jednakże wsiadam. Sama nie wiem, dlaczego. Być może jakiś impuls. Harry przekręca kluczyk w stacyjce, następnie rusza samochodem w niewiadomym mi kierunku. Nie wygląda na to, by przez całą drogę odezwał się ani słowem. Nie mam pojęcia, gdzie mnie zabiera. Teraz właśnie zaczynam się zastanawiać, dlaczego w ogóle wsiadłam do tego samochodu? Kolejnym pytaniem, które mi się nasuwa się to, dlaczego Taylor jest tak mną zainteresowany? Dlaczego jest tak zainteresowany tym, jak Harry mnie traktuje? Dlaczego powiedział mi o tych wszystkich rzeczach związanych z Harry'm? Każda myśl związana z Harry'm jest dla mnie zbyt poplątana. Wszystko, co go otacza, każda jego tajemnica jest poplątana.Harry zabrał mnie do swojego domu. Otwiera drzwi kluczem i wpuszcza mnie pierwszą do środka. Wchodząc w głąb pomieszczenia, w którym się znajdujemy, widzę na stoliku list, który znalazłam w szafce w jego biurku- Miała na imię Bonnie. - przy moim boku pojawia się Harry, staje dość blisko mnie - Kochałem ją do szaleństwa. Nie widziałem świata poza nią. - wydaje się trochę uspokajać po rozmowie z Taylor'em, jednak gdy zaczyna opowiadać o liście staje się jeszcze bardziej zły - Gdy mieliśmy po 12. lat, pierwszy raz pocałowała mnie. Wtedy jeszcze przyjaźniliśmy się, jednak wiedziałem, że czuję do niej coś więcej, niż tylko przyjaźń. Po tym zniknęła. Pojawiła się jakieś 7. lat później. Rozkochała mnie w sobie na nowo. Była dla mnie wszystkim, jednak wszystko skończyło się, gdy zdradziła mnie. Nigdy mnie nie kochała. Byłem dla niej nikim. - zaciska mocno wargi, jednak nie zamierza kończyć - To list, który znalazłaś w moim biurku jest od niej, od tej suki. - bierze list do rąk i zaczyna go drzeć. Nie mówię nic, nawet nie wiem, co mam powiedzieć - Wiem, do czego potrafi doprowadzić ta popieprzona miłość.- Miłość nieodwzajemniona jest najgorszą rzeczą, jaką można doświadczyć. - wzdycham głośno - Dlaczego mnie tu zabrałeś?- Sam nie wiem. - wyrzuca kawałki listu w powietrze, które spadają bezwładnie na podłogę - Ostatnimi czasu moje zachowanie dziwi mnie, jakbym nie był sobą. - zaciska mocno wargi i usta, zanim kolejny raz otwiera usta - Masz ochotę na coś do picia? - kiwam twierdząco głową. Musiał strasznie przeżyć, to, że jego największa miłość zrobiła coś takiego. W tym czasie, gdy Harry poszedł do kuchni, zdejmuję swój płaszcz, który wieszam w korytarzu na wolnym wieszaku. Kieruję się do kuchni. Znajduję tam Harry'ego, nalewającego wina do dwóch lampek- Proszę. - odbieram od niego nalane dla mnie wino - Wiesz, kiedyś ktoś powiedział mi, że nigdy nie można przewidzieć tego, jak potoczy się nasze życie. Jeśli masz szansę zaznać szczęścia, to łap je i na nic się nie oglądaj. Ja spieprzyłem swoją szansę. - jednym łykiem wypija całą zawartość swojego kieliszka. Wydaje się być jeszcze bardziej rozzłoszczony Bonnie, niż Taylor'em- Zawsze jest też szansa, by wszystko naprawić. - odstawiam kieliszek na wysepkę kuchenną - Posłuchaj, jeśli nie odważysz się zrobić jakiegokolwiek kroku, nigdy nie odzyskasz swojego szczęścia, które zostało ci odebrane. Zawsze znajdzie się jakiś sposób, by znaleźć swoje szczęście.