Pomyłka.

1.8K 57 0
                                    

Harry's P.O.V.Mercedes wyszła, żeby od kserować dla mnie dokumenty. Zostałem w gabinecie sam. Opieram się obydwoma łokciami o biurko, jedną dłonią podtrzymuję głowę, drugą dłonią stukam w blat biurka. Nie mam pojęcia, dlaczego kilka minut temu pocałowałem ją. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Dlaczego tak zareagowałem? Może to jakiegoś rodzaju impuls? Byłem zdenerwowany po rozmowie z Zayn'em. Na siłę próbuje odnaleźć we mnie jakiekolwiek ludzkie uczucia, albo chociażby miłość. Próbuje dowieść, że jestem jeszcze człowiekiem z uczuciami, jakimi kiedyś darzyłem ludzi dookoła mnie. Chce, bym ponownie stał się tym chłopakiem, którym byłem kilka lat temu. Z ludzkimi uczuciami, sercem, które nie boi się obdarzyć kogoś uczuciami. Na to jest już za późno, nie zmienię się, nie potrafię. Mercedes nic dla mnie nie znaczy. Jest tylko kolejną asystentką, którą zamierzam tak samo wykorzystać, jak każdą poprzednią. Nie jestem zdolny do miłości, by obdarzyć kogokolwiek tym wstrętnym uczuciem. Nienawidzę tego uczucia. Nie chcę, by znowu pojawiło się w moim życiu, w moim sercu. Miłość potrafi zabić każdego człowieka od środka. Moje serce jest zbyt skamieniałe, żeby kolejny raz przyjąć to uczucie. Nie mam w sobie nic z ludzkich uczuć. Traktuję wszystkich z wyższością, bezczelnie zwracam się do nich. Nie liczą się dla mnie inni ludzie. Martwię się tylko o siebie. Brzmię egoistycznie, ale właśnie takie jest życie. Życie nauczyło mnie tego, by nie ufać ludziom. Potrafią zniszczyć wszystko, każdego z osobna. Moje rozmyślania przerywa czyjeś natrętne pukanie do drzwi- Proszę! - krzyczę dość głośno, by osoba za drzwiami usłyszała i mogła wejść. Ktoś naciska na klamkę, a drzwi ustępują- Dzień dobry, Harry. - do gabinetu wchodzi Emily. Zamyka za sobą drzwi i podchodzi bliżej mojego biurka- Czego chcesz tym razem? - pytam obojętnie nie poświęcając jej ani jednego przelotnego spojrzenia - Nie mam ochoty na kolejne podchody z twojej strony, Emily. - śmieje się w dość seksowny sposób, by złamać mnie. Odkręca fotel, bym siedział przodem do niej- Dlaczego reagujesz w taki sposób? - mówi pewnym siebie głosem - Jesteś jakiś spięty. - próbuje usiąść na mnie okrakiem, jednak szybko wstaję, by uniemożliwić jej wykonanie tego ruchu - Co ci się dzisiaj stało, Harry? Wcześniej nie odtrącałeś mnie.- Nie mam ochoty na kolejne podchody z twojej strony, Emily. - powtarzam, aby zrozumiała. Opieram się o biurko, ręce splatam na piersi - Powinnaś iść wykonywać swoją pracę, a nie przesiadywać tutaj. - podchodzi bliżej mnie - Nie podchodź. - ostrzegam- Mam przerwę. - odpowiada ignorując moje ostrzeżenie. Zaczyna działać mi na nerwy. Nie rozumie tego, co się do niej mówi - Może tobie też potrzebna jest przerwa? - pyta przekręcając głowę lekko w prawą stronę. Nie mam ochoty na jej towarzystwo- Lepiej będzie, jak spędzisz swoją przerwę gdzie indziej. - wciąż ignoruje moje słowa. Dłońmi błądzi po mojej klatce piersiowej - Przestań. - na moje słowa oblizuje tylko wargi. Ta dziewczyna zaczyna mnie denerwować. Dłońmi zjeżdża niżej, w kierunku mojego krocza - Powiedziałem przestań. - odsuwam się od niej - Lepiej idź, bo zaraz wróci Mercedes z moimi dokumentami.- Mercedes, ciągle ta Mercedes. - przewraca oczami - Odpuść ją sobie. - podchodzi w nadziei, że nie odtrącę jej- Idź już. - powtarzam, ale nadal nie dociera to do niej. Podchodzi do mnie na tyle, że nasze klatki piersiowe niemal się stykają- Daj spokój. Rozluźnij się. - łapie za mój kark i mocno przyciąga do siebie powodując, że nasze usta łączą się ze sobą. Szybko jednak odtrącam jej pieszczotę. Dłońmi chwytam za jej przedramiona, by odsunąć od siebie na większą odległość- Emily, powtarzam ostatni raz. Jestem zajęty, idź już. - kolejny raz przewraca oczami w geście absolutnej irytacji- Dobrze, jak sobie chcesz. - wzdycha głośno, jednak po krótkiej chwili opuszcza mój gabinet, zostawiając mnie w końcu w spokoju. Gdybym mógł cofnąć czas, to na pewno nie przespałbym się z nią. Dałem jej fałszywą nadzieję na to, że kiedyś będę z nią. Muszę zacząć myśleć, zanim pójdę z jakąś do łóżka. Brzmię, jak dupek, ale nie zmienię się. Nie zasługuję na żadną kobietę, nawet na Mercedes. Ona jest zupełnie inna. Dba o to, by nic, co nas łączy nie ujrzało światła dziennego. Chociaż i tak nic nas nie łączy, oprócz pracy i nigdy nic nas nie połączy. Za kilka miesięcy zmieni pracę, tak, jak powiedziała to jakiś czas temu. Drzwi otwierają się i do środka wchodzi osoba, o której przed chwilą myślałem. Uśmiecha się pokazując dokumenty, które kazałem jej od kserować- Dziękuję. - mówię, gdy kładzie kartki na biurku- Jest już późno. Powinnam wracać już do domu. - kiwam głową w zrozumieniu. Podchodzi do wieszaka, na którym powieszony jest jej czarny płaszcz. Zakłada na siebie materiał, następnie podchodzi do kanapy i bierze z niej swoją torebkę - Do widzenia.- Do widzenia. - żegna się ze mną, po czym wychodzi z gabinetu. Wypuszczam całe powietrze z płuc. Wstaję z fotela i podchodzę do olbrzymiego okna, które zajmuje całą ścianę za moim biurkiem. Czuję się jakoś dziwnie. Nie wiem, jak opisać to uczucie. Czuję coś w rodzaju wyrzutów sumienia. Powinienem się napić. Zaczynam mówić od rzeczy. Po pracy pójdę do swojego mieszkania i wypiję coś, co pomoże mi odciąć się od rzeczywistości. W zasadzie, to mogę już wrócić do domu. Podchodzę do wieszaka i zakładam swój płaszcz. Zamykam za sobą drzwi na klucz i kieruję się do windy. Wciskam odpowiedni guzik, a drzwi zamykają się. Po zjechaniu na najniższe piętro, wychodzę z windy. Kieruję się do wyjścia. Mechaniczne drzwi rozsuwają się, wychodzę z budynku. Ku mojemu zaskoczeniu widzę Mercedes stojącą niedaleko wyjścia. W dłoni trzyma telefon. Patrzy na jakiś punkt daleko przed nią- Mercedes. - podchodzę do niej i łapię ją za przedramię. Zaczyna piszczeć, jednak, gdy widzi moją twarz zamyka się- Boże, Harry. Przestraszyłeś mnie. - oddycha, jakby zobaczyła ducha. Ogólnie jest jakaś niespokojna i dziwnie zdenerwowana- Stało się coś? - pytam - Jest już ciemno, a ty powinnaś być w domu. - przygryza wargę w geście zawstydzenia- Chciałam zamówić taksówkę. Dzisiaj przyszłam do pracy pieszo, a nie chcę sama wracać po ciemku do domu. - tłumaczy powoli w dość śmieszny dla mnie sposób. Wygląda, jak nastolatka, która przed chwilą została przyłapana przez swoją mamę na całowaniu się- Podwieźć cię? - odkręca się na chwilę za siebie, jednak po krótkiej chwili namysłu kiwa twierdząco głową. Wskazuję jej kierunek, gdzie zaparkowałem swój samochód. Ruszam w jego stronę, a za mną podążą Mercedes. Odkręcam się jeszcze do niej, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. Otwieram jej drzwi od pasażera, aby mogła wsiąść do samochodu. Po chwili miejsce kierowcy zostaje zajęte przeze mnie. Przekręcam kluczyk w stacyjce i ruszam z chodnika w stronę domu Mercedes- Dlaczego stałaś tak pod biurem? Nie wyglądałaś, jakbyś chciała zamówić taksówkę. - odkręcam wzrok na nią- Zapatrzyłam się. - odpowiada krótko. Czy tylko mi się wydaje to podejrzane? Mniejsza o to. Skupiam swój wzrok na drodze, żeby nie spowodować jakiegoś wypadku - Dziękuję. - mówi niespodziewanie odrywając moją uwagę od drogi przed nami- Co? Dlaczego? - pytam patrząc na drogę, czasem ukrytkiem spoglądając na jej osobę- Po prostu. Za wszystko, co dla mnie robisz. - wzrusza delikatnie, niemal niezauważalnie ramieniem.~*~Parkuję samochód niedaleko bramy. Przekręcam kluczyk w stacyjce, by zgasić samochód, następnie przekręcam głowę w jej stronę- Jesteśmy na miejscu. - oznajmiam, gdy nie ma zamiaru wyjść z samochodu. Odwraca się do mnie, nieśmiało patrzy mi w oczy- Dziękuję. Jeszcze raz. - mówi, jednak jeszcze nie wychodzi z samochodu - Może wejdziesz do środka? - pyta nieśmiało, lekko rumieniąc się. Zapewne nigdy nie zapraszała w taki sposób mężczyzn do swojego domu. Kiwam głową w twierdzącej odpowiedzi. Obydwoje wychodzimy z samochodu kierując się do jej domu. Otwiera drzwi kluczem i wchodzi pierwsza do środka. Zapala światło w korytarzu, jednocześnie zamykając za mną drewnianą powłokę. Odkłada torebkę i kluczyki na niewielką szafkę do butów- Napijesz się może czegoś? - pyta zdejmując swój czarny płaszcz, który wiesza na wieszaku, który znajduje się nad szafką- Kawy. - Nie za późno na kawę? - pyta zdziwiona moją odpowiedzią na jej pytanie na temat tego, czego mam ochotę się napić- Nie przeszkadza mi to. - kiwa głową, po czym znika mi z oczu kierując się do kuchni. Zdejmuję swój płaszcz, który wieszam obok jej. Wchodzę w głąb domu w poszukiwaniu Mercedes. Znajduję ją w kuchni sypiącą do kubków kawę oraz cukier- Powiesz mi prawdę? - podchodzę do niej i opieram się tyłem do wysepki kuchennej z rękoma splecionymi na piersi- Jaką prawdę? - patrzy na mnie, jednak szybko urywa kontakt wzrokowy powracając do poprzednio wykonywanej czynności- Dlaczego stałaś pod biurem? Wyglądałaś, jakbyś patrzyła na kogoś, kogo się bałaś. - odwraca się ode mnie próbując odwrócić moją uwagę od zadanego jej pytania. Bierze do rąk czajnik, z którego nalewa wodę do kubków - Wiesz, że i tak dowiem się prawdy? - straszę ją. Wzdycha głośno zastanawiając się, czy powiedzieć mi prawdę. Po chwili namysłu w końcu otwiera usta- Rano, gdy szłam do pracy wydawało mi się, że ktoś mnie śledzi. Jakiś czarny samochód, jakby jechał za mną. Kiedy stałam pod biurem chciałam zamówić taksówkę, ale zobaczyłam ten sam czarny samochód. Osoba, która była w tym samochodzie wyszła i zaczęła kierować się w moją stronę. Bałam się, że może to być Sean. - wypuszcza powietrze z płuc - Bałam się, że to on.- Sean nic ci nie zrobi. - od razu zaprzeczam jej domysłom na temat osoby, która mogłaby ją śledzić- Skąd wiesz?- Po prostu wiem. Nie musisz się o to martwić. - załatwiłbym go, gdyby zbliżył się do niej. Ma na ten temat moje słowo- Wiesz, nie ważne. Może tylko mi się wydawało. - wzrusza ramionami chcąc o tym zapomnieć. Bierze swój kubek z herbatą do rąk i upija kilka niewielkich łyków, by nie poparzyć języka gorącą wodą. Podsuwa mi kubek z kawą, który od razu biorę do rąk - Masz ochotę coś obejrzeć? - proponuje. Zgadzam się lekkim skinieniem głowy. Przechodzimy do salonu. Siadamy niedaleko siebie na białej kanapie. Stykamy się ze sobą ranieniami, jednak wydaje się, że Mercedes wcale to nie przeszkadza. Pilotem włącza telewizor oraz DVD - Może być 3 metry nad niebem? Ostatnio oglądałam. - nie wiem, co to jest, ale niech będzie. Kiwam głową w odpowiedzi. Odstawiam swój kubek na niewielki stolik przed kanapą. Czuję się nieco nieswojo będąc u kobiety w domu. Zawsze to one przychodziły do mnie. Może to dziwnie zabrzmi, ale czuję się lepiej, gdy to ktoś jest moim gościem. Nawyk.~*~Robi się późno. Przez okna nie dostaje się żadne światło. Nawet światło latarni, które zostały już pogaszone. Jedynym światłem, które oświetla salon jest sztuczne światło z telewizora. Film dobiega końca. Czuję na swoim ramieniu głowę Mercedes. Zasnęła. Musiała być zmęczona. Powoli wstaję, by nie obudzić jej. Biorę ją na ręce w ślubny sposób i zanoszę do sypialni. Na szczęście drzwi są lekko uchylone, więc otwiera je nogą. Delikatnie kładę Mercedes na łóżku, następnie przykrywam ją miękką kołdrą- Dobranoc. - mówię szeptem. Klękam przy niej, by złożyć delikatny pocałunek na jej ustach. Palcami odgarniam kosmyki włosów, które opadły na jej twarz, by nie obudziły ją łaskotaniem w nocy. Wstaję, po czym cicho wychodzę z sypialni kierując się do drzwi. W salonie znajduję zeszyt i długopis. Wyrywam jedną kartkę, na której piszę, że klucz zostawię w doniczce przy drzwiach. Nie chcę, by przypadkiem ktoś włamał się do jej domu, podczas, gdy ona będzie spała. Zostawiam kartkę z wiadomością na stoliku w salonie, następnie wychodzę z jej domu zamykając drzwi na klucz.

Biznesmen h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz