Wstałam bardzo wcześnie, bo przed 7 wszyscy inni jeszcze spali. Zdziwiłam się, że obok mnie leży mój chłopak przecież miał ze mną spać brat, ale stwierdziłam iż nie będę w to wnikać. Czułam się już o wiele lepiej . Ogarnęłam się ,zjadłam śniadanie i wróciłam ponownie do łóżka z myślą,że może jeszcze uda mi się zasnąć. Nie udało się więc wyszłam na werandę i zasiadłam w fotelu . Po godzinie zauważyłam jak Sabina kręci się w swojej kuchni więc poszłam ją odwiedzić. Gdy otworzyła drzwi od razu rzuciła mi się na szyję i zaprosiła na herbatę. Nikomu nie powiedziałam, że wychodzę bo nie miałam przecież komu. Z Sabi gadałyśmy o tym co się działo w naszym życiu od poprzedniego spotkania. Moja przyjaciółka bardzo chce poznać Jussa więc może wieczorem spotkamy się wszyscy razem ? Zobaczymy. Tak się zagadałyśmy , że wgl nie zauważyłam jak szybko minęły 4 godziny , dopiero dzięki wibracji telefonu zdałam sobie sprawę jak długo już tu jestem. Zadzwonił Justin...
- Halo?
- Jezu kochanie jak dobrze że odebrałaś , gdzie ty jesteś? Nic Ci nie jest ? Wszyscy się martwią.
- Nic mi się nie stało. Jestem u Sabiny, ale zaraz niedługo będę wracać...
- Dobrze. Czekam- Posiedzę jeszcze 15 min i wracam.
- Okej ... Wpadnij wieczorem albo kiedy będziesz mogła
- Na pewno przed wylotem wpadnę. Bo muszę teraz pojeździć odwiedzić dziadków i resztę rodziny
- Rozumiem. Jeśli będzie zapalone światło u mnie w pokoju to znaczy że jestem więc śmiało przychodź
- Okej. To ja już będę się zbierać. Już maluj te paznokcie ja trafię do wyjścia.
- Do zobaczenia
- Paa
Chwilę potem byłam już w domu.
Lou i Juss siedzieli na sofie w salonie a jak otworzyłam drzwi Justin od razu do mnie podbiegł . Swoje dłonie położył na moich policzkach przystawił czoło do mojego i pocałował.
- Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś...
- Przepraszam , ale nie chciałam nikogo budzić.
- Mogłaś zostawić kartkę , napisac esemesa.
- Nie pomyslałam nawet o tym.
- No już dobra nie gniewam się , ale na drugi raz pamiętaj
- Sabina chciałaby Cię poznać może wieczorem pojdziemy do niej bo robi ognisko i nas zaprosiła.
- No okej , a już dobrze się czujesz ?
- Na szczęście tak. To napiszę do Sab.
- Jedliście już?
- No coś tam sobie wzieliśmy.
- To może pojedziemy do miasta . To zrobię na obiad Leczo (nie wiem jak to sie piszę ahahahah więc sory)
- To za ile ?
- Możemy teraz. Lou jedziesz z nami ?
- A kupisz mi lizaka ?
- Ahahahahaha nawet
- To jadę.
Z zakupów wróciliśmy o 14.
O 16 byliśmy już po obiedzie . Poszłam przygotować nam jakies ciepłe ubrania a poźniej położyłam się obok chłopaka.
Leżeliśmy tak godzinę a później zaczęliśmy się szykować. Ognisko miało być na 19 , ale postanowiłam , że pojdziemy wcześniej to pomożemy w przygotowaniach więc o 18 byliśmy już u niej. Zapoznałam ich ze sobą i za chwilę Juss poszedł rozpalić ognisko.
- No,No przystojniacha z tego twojego Justina .
Później powoli zaczęli schodzić się goście. Byli tylko ludzie z mojej starej klasy więc trzeba było zapoznać z nimi tylko Justina.
Na ognisku było bardzo fajnie dużo wspominaliśmy szkolne czasy, ale też mówiliśmy co u nas nowego i graliśmy trochę w karty. Na ognisku byliśmy do 3 rano. Po południu pojechałam z Justinem odwiedzić moich dziadków od strony mamy . Posiedzieliśmy u nich ok 3 godziny i pojechaliśmy do drugich dziadków. Po 20 byliśmy już w domu. Poszłam z Justinem na spacer ... Dawno nie spędziliśmy czasu tak sami więc taki spacer nam się przyda ...