*Niedziela 10:06*
Gdy wstałam było po 10 na łóżku dostrzegłam kwiaty przez to wiedziałam , że Juss już przyszedł i czeka aż się ogarnę do lekarza. Wstałam , zebrałam kwiaty powąchałam je ... Pachniały cudownie !przypomniało mi się jak mój były przynosił mi kwiaty a poźniej był takim skurwysynem jakim tylko potrafił być przez niego już nie ufam tak chłopakom jak kiedyś staram się być ostrożna nawet nie wiem czemu tak zaufałam Justinowi , że dałam mu nawet klucze do mieszkania... A jeśli by mnie już nigdy nie otworzył albo przyszedł w środku nocy i zamordował? Ale nie ! O czym ja wg myślę?! On jest inny , taki opiekuńczy ma w oczach coś co sprawiło że mu zaufałam, czuje się przy nim bezpiecznie . Dawno tak się nie czułam . Dobra koniec rozmyśleń i wspomnień dobrych i tych zły. Przemsknęłam się powoli ponieważ dalej odczuwałam ból w kostce , ale niewidoczne i po cichu do łazienki . Tam się doprowadziłam do ładu i po ok 20 min byłam gotowa. Wyszłam tak jak weszłam i skierowałam się w stronę przystojniaka który oglądał telewizje chciałam go wystraszyć i to mi się udało.
Podeszłam do sofy i szybko złapałam za jego barki mówiąc głośniej
- Buu!
- O matko! Nie strasz !
- Hahahah wystarczy O Kylie .
Chłopak się zaśmiał po czym zapytał
- Jak się spało?
- A bardzo dobrze tylko przeszkadzał mi troche nadgarstek ...
- Pokaż mi go
Wziął go delikatnie i powoli w swoje dłonie
Jest spuchnięty i troche siny. Jak Ty spadałaś z tego nieba co ? .
Uśmiechnął się i lekko zaśmiał
- Ha ha ha ! Nie śmieszne .
- Dobra zapomnijmy o tym . Siadaj zrobię Ci śniadanie. Lodówkę masz pełną, talerze na miejscu . Mogą być omlety ?
- Justin ! Dziękuję Ci bardzo ! Ile to kosztowało ? Tak mogą ... Uwielbiam !
- Przestań nie chcę żadnych pieniędzy
- Ale Ty jesteś uparty jak osioł !
- A Ty piękna jak się złościsz
- Ha ha ha to rownież nie śmieszne
Po 12 min śniadanie było gotowe
Juss zrobił mi 3 omlety które polał syropem i obsypsł świeżymi malinami.
Byłam troche głodna więc zaczęłam jeść ale lewa ręką bo prawej nawet dotknąć się nie dało.
- Może Ci pomogę ?
- Oczywiście bierz ile chcesz
- Nie to miałem na myśli głuptasie!
- Dam radę? Ale jeśli chcesz to i tak bierz.
Usiadł przy mnie i patrzył jak jen.
Nie patrz się tsk na mnie bo przestanę jeść
Powiedziałam dając mu prosto do ust malinę.
- Dobra , dobra jedz i się zbieramy.Po 5 minutach byliśmy już na parkingu tam stało Audi Rs7 Justina. Otworzył mi drzwi i udaliśmy się do szpitala . Pobyt tam trwał około godziny ponieważ było kilka osób a poza tym musiałam wypełnić kilka formularzy. Na szczęście nie trzeba gipsu tylko taki usztywniacz na nadgarstek i w nim muszę chodzić 2 tygodnie ... Masakra jakaś. Justin nie zabrał mnie od razu do domu tylko zaproponował abyśmy udali siędo parku. Tam kupił jedną kolorową watę cukrową , była mega duża. Przez to że obydwoje mamy duże poczucie humoru wata znalazła się na jego grzywce
-Do twarzy Ci z kolorową grzywką - zaśmiałam się i zrobiłam mu zdjęcie
-Z pewnością Tobie też ... chcesz się przekonać ? Wyciągnął dłoń z watą w kierunku moich włosów -Nie , nie , ja to dziękuję - odpowiedziałam odpychając jego dłoń z głośnym śmiechem
W parku siedzieliśmy ponad 2 godziny ... Opowiadaliśmy trochę o sobie , żartowaliśmy. Na 15 byliśmy już w apartamentownu. Przystojniak odprowadził mnie pod same drzwi. -Dobra to ja uciekam a ty odpoczywaj. -Czemu tak szybko? Już masz mnie dosyć ? -Nie no co Ty ... jestem umówiony z kolegą na siłownię, jeśli będziesz chciała to mogę przyjść jak wrócę
- Okej , zapraszam . To do później. - Do zobaczenia - odpowiedział dając mi buziaka w policzek. Otworzyłam drzwi z klucza i od razu rzuciłam się na sofę ... po czym sięgnęłam po laptopa i weszłam na skype sprawdzić czy moja przyjaciółka jest online ponieważ chciałam z nią porozmawiać o Justinie.
======================================================
Rozmowa bedzie w kolejnym rozdziale. Nie kometujecie , nie dajecie gwiazdek ... nie podoba się wam ? 😞
======================================================