Nie podniósł dłoni z klamki i wciąż bezcelowo wpatrywał się w lekko uchylone drzwi. Jego wzrok wydawał się, jednak zupełnie nieobecny. Patrzył, ale tak, jakby niczego nie dostrzegał, a co dopiero usłyszane słowa dziewczyny brzęczały mu w uszach, niczym kojąca muzyka. Zdawało się, jakby przeżuwał w nieskończoność jedną myśl.
Zastanawiał się, co powinien zrobić.
Odejść czy pozostać?
Co w tej całej, zaistniałej sytuacji, byłoby najstosowniejsze, najwłaściwsze?
- Zostaniesz? – usłyszał, znów jej cichy szept.
Zwlekał przez dłuższą chwilę. Nie spodziewał się takiego obrotu całej sprawy, chociaż tak właściwie, skłamałby, gdyby oświadczył, że nie tego pragnął.
W końcu zamknął spokojnie i bardzo cicho drzwi tak, jakby obawiał się, że ktoś mógłby ich zobaczyć, usłyszeć. Powoli zdjął dłoń z klamki i wreszcie odwrócił się w jej stronę, by ostatecznie na nią spojrzeć.
Lena nie spuszczała z niego wzroku. Już sama nie wiedziała, dlaczego poprosiła go, żeby został. Co ją podkusiło, aby wypowiedziała te kilka słów, które sprawiły, że Kuba nie opuścił jej pokoju, ale przeciwnie, został.
Przełknęła niezauważalnie ślinę. Przez głowę przeszło jej tysiące niezrozumiałych i dziwnych myśli, które nie potrafiła w żaden, możliwy dla siebie sposób, zinterpretować. W końcu, byli tutaj zupełnie sami, poza wzrokiem kogokolwiek niepowołanego. A najdziwniejsze, w tym wszystkim było to, że każde z nich przekonywało się samemu przed sobą, że wcale nie przepada za towarzystwem tej drugiej osoby, więc co tutaj robili?
W nocy?
Zupełnie sami?
Razem?
- Powinienem, raczej wyjść – stwierdził, w końcu Kuba, patrząc niezrozumiałym dla Leny wzrokiem.
- Powinieneś – zgodziła się, spuszczając oczy.
Ton jej głosu wskazywał, jednak, że spodziewała się po nim, czegoś zupełnie przeciwnego. Owszem, zdawała sobie sprawę, że mimo całej sytuacji należałoby zachować zdrowy rozsądek. On tak postąpił, a ona zmusiła się tylko do tego, żeby przyznać mu rację.
- Powinienem, ale… - zawahał się przez chwilę, a dziewczyna znów na niego spojrzała, by w jej oczach na nowo zabłysła nadzieja - … ale chciałbym… zostać.
Kuba przybrał taki wyraz twarzy, jakby sam zdziwił się na treść, dopiero co wypowiedzianych słów. Już sam nie wiedział, jak dziewczyna na to zareaguje.
Lena nie odpowiedziała. Przesunęła się jedynie, nieznacznie na swoim łóżku i wciąż uparcie się w niego wpatrywała. Chciała, żeby pozostał, a ten, niby niewinny ruch, zrobiła po to, żeby wiedział, że tego właśnie pragnie.
Kuba ruszył powoli w jej stronę, a potem usiadł, bez najmniejszego wahania, obok niej. Oparł łokcie o ugięte kolana i odwrócił się w jej stronę, spoglądając z kolei na jej nogę z opiekuńczym wyrazem twarzy.
- Już lepiej? – zapytał łagodnie.
- Tak – Lena pokiwała potwierdzająco głową, ale wciąż patrzyła w jego twarz.
Podniósł wzrok.
- Coś nam nie wyszło – stwierdził nagle – Od samego początku nam nie wychodzi, chociaż wcale tego nie chcę.
- Ja też, nie – odpowiedziała, bez zastanowienia, Lena, ale już w następnej chwili ugryzła się w język.
Chyba powinna panować nad swoimi emocjami i wynikającymi z nich, słowami.
CZYTASZ
Płomień Krwi
AbenteuerJej życie od samego początku owiane było tajemnicą, o której nie wiedziała. Wystarczył jeden list i dawne wzajemne porozumienie, aby jej cały świat się odmienił...