14 - Włamanie

245 6 0
                                    

Dopiero teraz, Lena zauważyła, że na środku rynku ustawiono dość wysoką, metalową scenę, na której, oprócz potężnych głośników, znajdujących się po obydwu jej stronach oraz centralnie ustawionego mikrofonu, kłębiła się po niej niewielka grupka osób, którzy, jak Lena mogła się domyślić, odpowiadali za całą stronę techniczną pokazu.

Ten widok, jednak niezbyt długo zajął jej uwagę. Bardziej interesowało ją to, że tuż przy jej boku, stał ten jej wymarzony chłopak, który bez zbędnych wstępów, trzymał jej dłoń w swojej. Wpatrywała się w niego kątem oka w podobny sposób, jak w samochodzie, kiedy robiła wszystko, aby tylko nie poczuł jej spojrzenia na sobie. A on wyglądał, niczym wyrzeźbiony posag boga. Jego obecność była dla Leny, tak bardzo zajmująca, że nie potrafiła oderwać od niego wzroku. W końcu poczuła, że on należał jedynie do niej.

 Twarz Kuby nie wyrażała żadnych wyraźnych uczuć. Lena mogłaby przysiąc, że przedstawiała głównie ogromne skupienie, jakby obserwował wszystkich wokół. Ruch każdego człowieka, który przechodził obok, każdy jego gest.

No tak.

Skupiał się na wszystkich, tylko nie na niej. Takie odkrycie, wcale nie było dla dziewczyny, czymś przyjemnym. Ułożyła usta w podkówkę, by z zamyślenia wyrwał ją gruby, męski głos, który zdawał się być całkiem znajomy.

Podniosła głowę.

Na scenie pojawił się, niewiadomo skąd Odlewański, a sekundę później obok niego, również stanął Michał.

- Niezmiernie cieszę się, że mogę was tu wszystkich widzieć – oświadczył Odlewański, swym niskim głosem – Dzisiejszy dzień jest dla was, ale również dla mnie, bardzo ważny. Nasze ukochane miasteczko, nasze Sarnie Skały obchodzą dzisiaj stulecie swojego istnienia, dlatego wszyscy razem i każdy z osobna musi przyznać, że to rzeczywiście niesamowite osiągnięcie.

Przemowę Odlewańskiego przerwał nagły aplauz zebranej rzeszy ludzi, którzy kiwali z uznaniem głowami nad słowami oratora.

- Dziękuję – Odlewański uśmiechnął się niezgrabnie – Ja również czuję się mieszkańcem Sarnich Skał, chociaż spędziłem tutaj zaledwie te ostatnie dziesięć lat swojego życia.

Kuba prychnął. Po wyrazie jego twarzy, Lena mogła bardzo łatwo wywnioskować, że słowa Odlewańskiego wyraźnie go rozbawiły.

- Co się dzieję? – zapytała szeptem, podnosząc się nieco na palcach, aby zbliżyć się do Kuby, jeszcze bardziej.

- On chyba żartuje – odszepnął jej, zniżając nieco głowę.

- O, czym ty mówisz?

- Nie widzisz, jakiego gra bohatera? – zapytał zdziwiony, spoglądając na Lenę uważnie – Gość honorowy, też mi coś.

- Nie przesadzaj – skarciła go Lena – Pan Odlewański to bardzo miły człowiek.

- Być może był, ale w poprzednim wcieleniu – rzucił Kuba, sarkastycznie – Chociaż tego też nie byłbym pewny.

- Jesteś po prostu do niego uprzedzony – zauważyła Lena – Tylko nie wiem, dlaczego. Co on ci zrobił?

Kuba poczuł się nieco zakłopotany tym pytaniem. Nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć. Na szczęście całą sytuację uratował, o dziwo, sam Odlewański, ponownie podejmując temat swego przemówienia.

- Dziękuję wam, że mogłem znaleźć się tutaj, jako gość honorowy – ciągnął ojciec Michała – Zapragnąłem się wam, w jakiś sposób odwdzięczyć, dlatego dzień dzisiejszy, będzie dniem wyjątkowym. Chciałbym dostąpić tego zaszczytu i w obecności was wszystkich otworzyć ten wspaniały obiekt, który postanowiłem wznieść z myślą o was wszystkich.

Płomień KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz