23 - Starcie

178 5 0
                                    

- Ona, o niczym nie ma pojęcia – wyjaśnił chłopak, jeszcze dobitniej – Tracisz czas, trzymając ją tutaj.

Odlewański zaśmiał się histerycznie.

- Wiedziałem, że się wreszcie pojawisz – wydusił z siebie – Chociaż nie sądziłem, że będę, aż tak długo czekał.

- Lepiej późno, niż wcale – zauważył typowo, Kuba.

Lena nie wierzyła własnym uszom. Odlewański chciał dla siebie Płomień Krwi, a Kuba był jego wspólnikiem? A ona, w tym wszystkim była jedynie przynętą, pionkiem w całej grze, całkiem wykorzystana. Znów potwierdziły się jej najgorsze podejrzenia, względem chłopaka. Przez cały czas ją oszukiwał. Udawał, że nie przepada za Odlewańskim, a w rzeczywistości przez cały czas mu pomagał.

Popatrzyła na niego, całkiem bezradna. To wszystko miało się, tak bezsensownie skończyć? Została tutaj sama, wśród tych złowrogich gór, gdzie jedynymi jej towarzyszami byli ludzie, którzy pragnęli zdobyć własność jej ojca.

- I po, co to wszystko? – zwrócił się do chłopaka, drwiącym tonem głosu – Wszystko już wiem. I uważam, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji, będzie, jak oddacie mi Płomień Krwi.

Kuba zaśmiał się ironicznie, a Lenie zakręciło się w głowie. Jej hipotezy, wysnute zaledwie kilka sekund wcześniej zaczęły burzyć się, niczym domek z kart.

- O, czym ty mówisz? – zapytał, nie przestając się drwiąco uśmiechać – Przecież Płomień Krwi to zwykła legenda wyssana z palca.

- Mylisz się – Odlewański był pewny swego – Ten diament istnieje i jej ojciec go odnalazł – stwierdził, wskazując na bezbronną dziewczynę, która, jedyne, czego teraz pragnęła to tego, aby się stąd wydostać.

- Tak? – Kuby nie opuszczała ironia – A widziałeś go kiedykolwiek?

Mężczyzna, wyraźnie poczuł się zmieszany. Spojrzał, pytającym wzrokiem w stronę wystraszonej, całą sytuacją, Leny, a potem, ponownie utkwił wzrok w stanowczej postawie chłopaka.

- Jak miałem go zobaczyć, skoro go ukrył – wycedził, czując, że traci kontrolę w całej tej wymianie zdań.

Kuba pokiwał drwiąco głową.

- No to wszystko jasne – oświadczył.

Lena zauważyła, jak na twarz Odlewańskiego wstępuje cała złość, która się w nim kumulowała przez cały czas rozmowy z chłopakiem. Nie mógł dopuścić do tego, aby jego wszystkie działania, których się podjął, aby zdobyć to, na czym najbardziej mu zależało, teraz zwyczajnie upadły.

- Nic nie jest jasne! – wrzasnął – Dopóki ona nie odda mi kamienia, nie ruszymy się, stąd – zagroził, wyciągając zza kurtki nóż fiński.

Następnie zbliżył się, w dużej mierze do chłopaka, w każdej chwili gotowy użyć swojej białej broni. Lena wstrzymała oddech.

- Świetnie – zauważył tamten, drwiąco – Masz nas zamiar zatrzymać finką?

Odlewański spojrzał na niego, całkowicie pewny swych kolejnych kroków, by wreszcie dopaść do chłopaka, który cofnął się nieznacznie i nie zauważając, że tuż za nim znajdował się wystający poza trawę kamień, potknął się o niego i wylądował, z ostrym jazgotem, wprost na plecy w mokrą ściółkę.

Podniósł się od razu, wciąż, jednak leżąc w pozycji pół siedzącej, opierając się łokciami o ziemię. Przyglądał się z ogromną uwagą i nieukrywaną nienawiścią, na każdy najmniejszy ruch swojego przeciwnika. Teraz, już nie mógł popełnić błędu. Zrozumiał, bowiem, że nie docenił Odlewańskiego.

Płomień KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz