22 - W głąb ryzyka

193 5 0
                                    

Obtulona szczelnie kołdrą siedziała na łóżku oparta o ścianę. W końcu zaczęła zdawać sobie sprawę, że wszystko się skończyło, i to na dobre. Nadszedł ostatni dzień wakacji, a ona i jej mama miały dzisiaj wyjechać.

Lena milczała. Była, całkiem sama w swoim pokoju. Wpatrywała się w przestrzeń nieprzytomnym wzrokiem, jakby była w jakimś niewyjaśnionym transie. Wydawało się, że mimo, iż jest obecna ciałem to, tak naprawdę w ogóle jej tu nie było.

Wciąż w myślach tkwiły jej słowa, które wypowiedziała do niej mama podczas ich wczorajszej, wieczornej rozmowy. Mimo, że wyraźnie pamiętała każdy wyraz, który padł z jej strony i każdy najmniejszy, nawet gest czy zachowanie, to mimo wszystko nie potrafiła, tak do końca wyjaśnić, co tak naprawdę się wydarzyło, jak miała sobie to wszystko tłumaczyć.

Fakt, że mama przez te wszystkie lata, kiedy nie było z nimi już taty, czuła się niesamowicie samotna, o tym dziewczyna świetnie zdawała sobie sprawę, ale, że to właśnie ona, właśnie Lena stała się wtedy jedynym maminym źródłem pociechy na jej i tak skołatane nerwy i te wszystkie stresy, które musiała doświadczać, o tym dziewczyna, tak całkowicie nie wiedziała.

Mama zawsze grała przed nią odważną osobę, która potrafiła poradzić sobie ze wszystkim. Wciąż pomocna, potrafiąca załatwić wszystkie sprawy, pocieszycielka, kiedy Lena zaczynała czuć się podle.

A teraz dziewczyna, w końcu zaczynała zdawać sobie sprawę, że jej rodzicielka, tak naprawdę wszystko w sobie dusiła. Nie wypowiadała na głos słów, które mogłyby wyrażać jej odczucia, ponieważ to i tak nic by nie dało. To przecież Magda, w całym domu musiała wziąć na swoje barki wszystkie kłopoty jego mieszkańców, gdyż zaczynała być, tak właściwie za wszystkich, całkowicie odpowiedzialna.

A najgorsza, w tym w tym wszystkim, była osoba Leny. Jej bezsensowna postawa. Zawsze czegoś chciała, często nie dopuszczała do siebie sprzeciwu tak, jakby jej się wszystko należało od życia, to jej trzeba było wszystko dawać, bo to przecież, tylko ona była, w tym wszystkim pokrzywdzona. Tak o sobie, przez ten cały czas myślała, zupełnie zapominając o potrzebach innych, bo przecież to ona wychodziła, w tym wszystkim nagorzej.

Lena powoli przypominała sobie te chwilę, kiedy w kwietniu przyjechała do nich ciocia Małgosia. Mama wtedy, tak bardzo cieszyła się z jej przyjazdu. Te chwile, które spędziła ze swoją, tak dawno nie widzianą siostrą sprawiły, że nie mogła, albo po prostu nie chciała się z nią rozstawać, nawet na kilka, dłuższych sekund. Lena to zauważała. Widziała tą niegasnącą radość w jej oczach, kiedy przeprowadzały kolejną rozmowę z Gosią.

Może, wtedy do Leny zaczęło coś docierać. Być może, zaczynała rozumieć, że mama też ma własne sprawy i potrzebuje chwili nieodżałowanego wytchnienia, które przecież jej się, z całą stanowczością należała.

A jednak, nawet wtedy dziewczyna zaczynała żałować, że zgodziła się zaopiekować tą dwójką niesfornych bliźniaków, Gabrielem i Gabrielą, jej kuzynami. A przecież, tutaj chodziło głównie o to, aby odciążyć trochę mamę, aby i ona poczuła, że tak naprawdę ma własne życie, które jej się należało.

Lena poczuła się podle. Nawet w takiej chwili, nie potrafiła odsunąć od siebie myśli, że to ona była, przecież tą pokrzywdzoną. A, to była nieprawda. Miała zająć się, tylko bliźniakami. To niewiele w porównaniu z tym, co dawała mamie, która wprost, nie mogła nacieszyć się obecnością, tak dawno nie widzianej siostry.

Dziewczyna podniosła głowę. Wcześniej, spuszczając wzrok, który utkwiony miała gdzieś w przestrzeni, przycisnęła brodę mocno do kolan. Odsunęła jednym zgrabnym ruchem kołdrę i schodząc z łóżka, jeszcze ubrana w piżamę, zbliżyła się do okna.

Płomień KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz