Rozdział 20

56 5 1
                                    

Iris

Miałam problem ze snem tej nocy. Do późnej godziny rozmawiałam z Harry'm na temat Noah'a i Logan'a. Wciąż nie mogłam się otrząsnąć z wiadomości, że mój przyjaciel (o ile naprawdę nim był) jest gejem i nic mi o tym w dodatku nie powiedział. Logan podobno nie był homoseksualny, po prostu Noah źle odczytał jego znaki. Pocałował go, a to zniszczyło go w obozie.

- Noah był jednym z najbardziej lubianych ludzi.

- I ten pocałunek wszystko zniszczył?

- A gdyby ciebie pocałowała dziewczyna w obozie heteroseksualnych dziewczyn, jak myślisz co by się stało?

Wiedziałam, że nie wrócił na noc do domu. Miałam okazję też na krótką rozmowę z Quinn'em. Powiedział, że Adam to naprawdę fajny facet jeśli się go bliżej pozna. Nie wiedziałam czy psuć mu taką wizję Adam'a. Na końcu języka miałam tysiąc obelg związanym z tym psycholem, a moje ręce spoczywały już na spodniach, żeby obnażyć bliznę z napisem „moja". Jednak nie uczyniłam tego. Powiedziałam jedynie chłopcu, że powinien uważać na osoby, którym chce zaufać i, że ta rozmowa powinna poczekać do rana. Nie mając przeciw wskazań chłopiec poszedł do swojego pokoju położyć się spać. Moje sny, które były niezwykle krótkie dotyczyły mnie i mojej mamy. Niektóre to były wspomnienia, a niektóre najskrytsze marzenia. Kończyły się zawsze tak samo. Mama zostawała zabita. Dlatego też o świcie wstałam i udałam się na stołówkę. Tam przygotowałam śniadanie, przy okazji wyręczając innych pracujących w kuchni. Czyli Noah'a i Quinn'a. Nadal zastanawiałam się gdzie jest ten pierwszy. Ktoś by przyjął go na noc? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Po zakończonej pracy w stołówce postanowiłam udać się do Sali treningowej. Trening powinien choć na chwile dać upust moim emocjom. Niestety kiedy weszłam do salki zastałam tam kogoś. Logan. Odwrócił się do mnie i rzucił mi lekki uśmiech.

- Nie możesz spać, co?- wzruszyłam ramionami.

- Kiedy człowiek traci przytomność, to później tak jest. A ty, co tutaj robisz o szóstej? - oparł się o worek treningowy. A raczej przytulił się do niego i zawiesił.

- Trenuję jak co rano. Taki nawyk. Chcesz do mnie dołączyć?- chwyciłam za rękawice bokserskie i je nałożyłam.

- Jeśli to nie będzie dla ciebie kłopot- walnęłam w worek, a Logan o mało co się nie przewrócił. Zaśmiałam się krótko.

- Bardzo śmieszne, Iris. Naprawdę, zaraz pęknę. Nie zastanawiałaś się nad pracą w cyrku? - pokręciłam głową.

- To wszystko to i tak wielki cyrk, więc niepotrzebnie się fatygować- powiedziałam bardziej szorstko niż zamierzałam. Chłopak westchnął.

- Może i masz racje, ale da się do tego przyzwyczaić- walnął w gruszkę, która wisiała niedaleko.- Reszta tak zrobiła i nie narzekają.- oboje zaczęliśmy uderzać.

- Jesteś tego pewien? Rozmawiałeś z nimi szczerze na ten temat?

- Nie, ale ja to wiem. Na początku byli tym przerażeni, ale z czasem polubili to. Zrozumieli, ze obóz to ich nowe życie, które jest równie denne jak poprzednie, a teraz mają szansę stać się kimś. - przerwałam na chwilę swoją czynność i spojrzałam na niego.

- Naprawdę tak to sobie tłumaczysz? - po krótkim namyśle pokiwał głową- Kto cię tak skrzywdził, Logan?- zapytałam zmartwiona.

- Świat- odparł krótko i znów zaczął uderzać. Podeszłam do niego i złapałam go za ramię.

- Świat nigdy nie był sprawiedliwy, ale to nie oznacza, że trzeba go zniszczyć wypuszczając Lucyfera i wszystkie potwory na wolność- wyrwał mi się.

Demon ChildrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz