Uwaga może zawierać sceny bardziej lub mniej drastyczne
______________________________________________
Siedziałam na tylnym siedzeniu pięknego chevroleta patrząc w okno kiedy wyjeżdżaliśmy z centrum, o ile można to tak nazwać, małego miasteczka.Jakieś pięć minut później zbliżaliśmy się to słynnego - w tym mieście- starego bo ponad stuletniego drewnianego domu. Był wysoki bo 2 piętrowy z masywnym gankiem prowadzących na parter, niektóre z okien ( w tym wszystkie na parterze) były powybijane i zabite deskami, inne oblane farbą tak że ta zasłaniała dostęp całego światła, reszta była po prostu zasłonięta grubymi zasłonami.
Dom na pierwszy rzut oka wydawał się stary i opuszczony, mnie zaciekawiła jedynie nowa błyszcząca jeszcze klamka u drzwi wejściowych, której tam nie powinno być z racji tego że tym domem formalnie nikt się nie zajmował od 50 lat. Dean zatrzymał samochód jakieś 300 metrów dalej, za jakimś budynkiem żeby nie wzbudzać podejrzeń. Uzbrojeni wysiedliśmy z ukochanego autka Deana.
Przeszliśmy między budynkami dopiero pierwsze 100 metrów a za Samem szybko pojawił się wysoki brunet, którego raczej nie przyjął by żaden dentysta. Zamachnęłam się z maczetą w ręce, po chwili głowa niedoszłego napastnika wesoło turlała się po chodniku... ble...
Bracia popatrzyli się na mnie z uznaniem, jestem z siebie dumna, zareagowałam szybciej od Deana, a to nie lada wyczyn... oczywiście mogło być to też spowodowane moim ciągłym gapieniem się na młodszego Winchestera... Do budynku weszliśmy tylnymi drzwiami które były otwarte, chociaż sądząc po ich stanie, na pewno dawno nie używane.
Pierwszy ciemnym korytarzem ruszył Dean zaraz za nim ja a na końcu Sammy. W telewizji takie miejsca wyglądają o wiele lepiej, w całym budynku strasznie śmierdziało zgnilizną, i czymś co w zapachu przypominało stare mięso, skrzywiłam się, szczerze to nie chcę wiedzieć co to jest... Ale chcieć to sobie można, w następnym pokoju znalazła się nasza odpowiedź na to czemu drzwi są otwarte... i co to za smród... Pokój pełen był rozkładających się szczątków, między którymi poprowadzona była wąska ścieżka którą właśnie kroczyliśmy. Zebrało mi się na wymioty. Sammy szybko pociągnął mnie do wyjścia z pokoju prowadzącego do mniej śmierdzącej części domu.
-Wszystko ok?-zapytał na co kiwnęłam głową, skłamałam bo ciągle przed oczami miałam pusty wzrok małej sześcio może siedmio letniej dziewczynki skierowany w moją stronę z poplamionej jej krwią podłogi. Cholera tego nie było w TV!!
-Skup się!- zgonił mnie Sam gdy wreszcie dotarliśmy do Dużych drewnianych drzwi różniących się wyraźnie stanem od wszystkich rzeczy które minęliśmy do tej pory. Dean uchylił je delikatnie po czym otworzył je na szerokość, ukazując nam spore pomieszczenie przypominające jadalnie. Było puste. Weszliśmy do środka za nim się obejrzeliśmy do środka weszła młoda dziewczyna która na nasz widok obnażyła haczykowate zęby i zaczęła głośno krzyczeć... krzyczała aż Dean wkroczył do akcji, w drzwiach stanęło kilkanaście osób, które jak tylko nas zobaczyło odsłoniło ostre jak igły rzędy zębów. Teraz dopiero zacznie się zabawa.
_____________________________________Ktoś rzucił się na mnie a ja zamachnęłam się i bez najmniejszego zastanowienia zaczęłam ciąć, przecież to nie ludzie. Jeden.. drugi.. trzeci... piąty... Nagle cisza, stałam z przygotowaną maczetą głośno oddychając i rozglądając się do o koła. Pusto wszyscy nie żyją... no nie wliczając Winchesterów Którzy z uśmiechem na ustach zaczęli się przechwalać..
-siedmiu- stwierdził dumnie długowłosy
-sześciu ale licząc moje wejście smoka na początek , a to liczy się podwójne, wygrywam.-uśmiechnął się odwracając się w moją stronę ale widząc moją osobę zrobił dziwną minę- zaraz- siedmiu moich, siedmiu twoich to 14 a gdzie reszta?-Sam zaczął wskazywać sobie palcem na ciała przeliczając je.
-Pięciu- stwierdził z podziwem - A to twoje pierwsze polowanie...
-Trzeba to uczcić!-Krzyknął Dean
-Ale najpierw potrzebuję prysznica- skrzywiłam się na to jak teraz wyglądałam ,włosy i ubrania oblane ciemno-czerwoną prawie czarną posoką - bardzo długiego prysznica...
_________________________________________
Kiedy tylko Dean zatrzymał się przed motelem szybko wyskoczyłam z impali a po otworzeniu pokoju prawie wbiegłam do łazienki pod prysznic. Gorące stróżki wody spływały po mnie zmieniając kolor z błękitnego na czerwony z każdą minutą woda bledła a gdy byłam już pewna że nie jestem jeszcze wysmarowana tym paskudztwem wyszłam z kabiny, zdając sobie właśnie sprawę z tego że w pośpiechu zapomniałam zgarnąć jakieś ubrania na przebranie.Cholera. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki zastając Sama zbierającego po pokoju swoje rzeczy które pakował do sporej torby odwrócił się odruchowo w moją stronę po czym szybko odwrócił wzrok
-Ja tylko po jakieś ubrania...
-Okej tylko mogłaś uprzedzić mnie chociaż ,,Sam nie odwracaj się bo jestem pół naga"
-A czy to by cię powstrzymało?-zaśmiałam się na co chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam- Nic nie mów!- zgarnęłam ubrania i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Po jakimś czasie (dla mnie to było pięć minut) wyszłam z łazienki z wysuszonymi i spiętymi w luźnego koczka włosami oraz przebrana w zabrane wcześniej ciuchy. Sam znowu leżał na moim łóżku tym razem spał, miał potargane lekko mokre włosy, pewnie poszedł pod prysznic do pokoju Deana... Aż tak długo tam siedziałam?! No nic.. podeszłam do Winchestera chcąc wziąć telefon leżący na szafce koło niego, w tedy on otworzył oczy.
-Śpij dalej sorki że cię obudziłam-chciałam już iść usiąść na jego łóżku żeby tamten mógł dalej spać ale Samy chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie tak że upadłam niezdarnie na łóżko koło niego z czego zaczął się śmiać
-To jak? Możemy uczcić twoje pierwsze polowanie?-powiedział nadal lekko zaspanym głosem podnosząc się?
-Oczywiście.. co proponujesz?- zwróciłam się do chłopaka szukającego teraz czegoś w torbie z ubraniami.. wyciągnął jedną z koszul i rzucił nią we mnie popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem
-No co? Robi się chłodno a ty jesteś w samym krótkim rękawku-Miał rację. Założyłam podaną mi koszule wiążąc jej krańce na wysokości talii. Po czym razem z Samem wyszliśmy z pokoju. Ku mojemu zdziwieniu szliśmy prosto do wyjścia.
-A Dean?
-Już dawno wyszedł nawet nie pytałem gdzie... -pociągnął mnie w stronę impali którą Dean najwyraźniej zostawił do dyspozycji Samowi. Usiadłam na miejscu pasażera
-Sammy?
-Hmm?
-Gdzie jedziemy?-zapytałam po chwili jazdy bo zupełnie nie orientowałam się w terenie
-Zobaczysz...
___________________________________________Piszcie w kom gdzie Sam i Kira mogą "świętować"...(bez podtekstów) :D
CZYTASZ
Ten nasz Supernaturalny Świat
FanfictionFF z uniwersum "Supernatural" . Chwilowo zawieszone. . . . . . . ( Opis był dłuższy ale wattpad mi go z jakiegoś powodu usunął )