28.Zakupy i żółw morski

107 11 5
                                    

***Gabe***

Siedziałem na łóżku w pokoju który wybrałem sobie w chałupce Winchesterów,czytając jakąś niezbyt pasjonującą książkę, która jednak przypomniała mi że dawno nie byłem w Wenecji, która swoją drogą za kilkadziesiąt lat zatonie. Całkiem...Ale mniejsza. Chciałem się przenieść, bo oczywiście kolejny raz zapomniałem że przez tego Meta-dupka nie mogę tego zrobić... Chyba muszę tak jak Cass załatwić sobie w końcu jakiś samochód... Ale nie "taki" jak Cass. Z resztą ... mój mały braciszek i tak ma łatwiejszy transport... w postaci Meg.

W sumie ciekawe co on robi... Znowu odruchowo próbowałem się przenieść.

-Cholera...-zakląłem pod nosem. Może to dziwne że sługa Boży przeklina.. Ale to ja. Kto bogatemu (albo mnie) zabroni. No dobra pójdę do kuchni, bo szczerze powiedziawszy nie chce ich mi się ich szukać.Jeśli tam będą to punkt dla mnie jeśli nie to nie. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni. Oczywiście była pusta. Usiadłem przy stoliku i pstryknąłem palcami, Przede mną pojawiło się kilka ciast, czekolady, pralinki, pierniczki, cukierki, lizaki... W sumie zapas na następną godzinę..

________________________

***Kira***

Błąkałyśmy się po bunkrze już od paru minut żadna z nas nie miała pomysłu gdzie może być Juli.

Sprawdziłyśmy kuchnie, która gdyby nie Gabriel i tona słodyczy byłaby pusta ,jej pokój ,mój pokój, garaż a nawet pokój Deana.

-Dobra to obejdźmy po kolei... co jest najbliżej nas?

-To nie licząc zamkniętych pokoi i magazynów to mamy tak: Sterownie... no wiesz ten pokój z mnóstwem sprzętu... dalej Strzelnice, a później znowu pokój Deana.

-To jedziemy...- sterownia okazała się pusta, nie licząc tej całej elektroniki starszej ode mnie i pewnie też od moich rodziców... Szukamy dalej. Wchodzimy do pomieszczenia przeznaczonego na strzelnicę. Słychać strzały... Pewnie to Sammy, ale może wie gdzie ...-Zamarłam w połowie myśli. Zobaczyłyśmy Julitę z bronią w ręku, usiłującą trafić w tarcze... ale nie to było dziwne. Dziwnym widokiem był Dean który stał za nią, obejmując ramionami jej ramiona...

-Ooo! uczysz się strzelać?-odezwała się Charlie. Akurat w chwili w której Juli strzelała. Kula z hukiem wbiła się w ścianę. A dziewczyna odskoczyła od Winchestera

-T-tak- zająknęła się poprawiając nerwowo pasmyk włosów, który uciekł jej z kitki.

-Idziemy na zakupy... idziesz z nami Juli?-zapytałam przyjaciółkę z nadzieją że się zgodzi

-Yyy...-Już znam odpowiedź-Chciała bym poćwiczyć jeszcze strzelanie...-Taaa jasne...bo uwierzę że chodzi o to...

-Chcesz coś?-Zapytałam już na głos a ona pokręciła głową w odpowiedzi

-Nie to nie... -Charlie wzruszyła ramionami- Kupimy Ci placek Dean...-powiedziała kiedy wychodziłyśmy

-Ale zjemy go po drodze...-krzyknęłam zanim zamknęłam drzwi -No to na zakupy...

____________________

Wsiadłyśmy do samochodu Charlie i udałyśmy się do galerii. Po sklepach chodziłyśmy krótko... Tylko trzy godzinki... Usiadłyśmy przy stoliku w kafejce która znajdowała się jakoś w centrum budynku. Zamówiłyśmy dwie late i mnóstwo lodów. Kiedy zjadłyśmy pojechałyśmy jeszcze po placki i wróciłyśmy do bunkra.

-Jak kupowałyśmy te wszystkie rzeczy to nie było ich jakoś mniej?-zapytałam patrząc na tone toreb na tylnych siedzeniach...

-Też mi się tak wydaje...-mruknęła w odpowiedzi Charlie wyciągając część toreb.Wzięłam drugą połowę pakunków i udałyśmy się do Jej pokoju gdzie zostawiłyśmy zakupy Charlie po czym poszłyśmy w stronę mojego pokoju w którym na łóżku wylądowały moje wyjątkowo ciężkie i pękate torby. Kupiłyśmy z Charlie też kilka rzeczy dla Juli, które mam zamiar jej pokazać przy Deanie.Ona nas zabije...

Tak więc szłyśmy sobie korytarzami śmiejąc się z tego jakie mogą mieć miny kiedy zobaczą zawartość torby która bezpiecznie leży między moimi zakupami.

Całą piątkę znalazłyśmy siedzącą przy stole w bibliotece. Z tego co zauważyłam to Całe towarzystwo próbowało nauczyć Juli i Cassa grać w pokera. Na nasz widok na chwilę przerwali grę żeby się przywitać po czym wrócili do swojej pasjonującej rozrywki.

-To co ciekawego kupiłyście?-zapytała Meg. Popatrzyłyśmy się na siebie z Charlie

-Ciuchy!-powiedziałyśmy jednogłośnie

-A placek?-Zapytał Dean z nadzieją

-O nie...- zaczęłam ale zaraz się roześmiałam

-Jest w samochodzie-powiedziała ruda ku uldze Winchestera

-A jak było na Karaibach?-Zwróciłam się do Meg -Zapomniałam wcześniej zapytać...

-Cassie stwierdził...-tu popatrzyła się na niego-że zostanie żółwiem morskim...

-To przez Animal Planet...-tłumaczył się niebieskooki

-Ej! Ja opowiadam.-spiorunowała go wzrokiem- Ty i tak prawie nic nie pamiętasz... Tak czy inaczej wycieczka była... ciekawa...Przypomniałaś mi o czymś-zniknęła a po chwili pojawiła się z czymś zawiniętym w gruby materiał na rękach.-Chciałam wam to pokazać jak już będziemy wszyscy...-Położyła prostokątne zawiniątko na stole po czym odwinęła materiał.

____________________________

Kochacie mnie za przerwę w takim momencie?

Nie?

To trudno :)

Ten nasz Supernaturalny ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz