6. Bój się ogrodników...

218 18 10
                                    

Wróciliśmy do hotelu, prawie zapomniałam o tym że chłopaki mają sprawę, zostałam z Casem w pokoju jego i Deana, początkowo trochę się nudziłam i grałam w jakąś gierkę na telefonie ale potem zaczęłam rozmawiać z Casem

-Co z tą ciemnością...

-Spokojnie jeszcze macie czas... z resztą to nieuniknione...

-Jak apokalipsa której jednak nie było. Jesteś pewna...?

-To co innego po prostu uwierz, jak długo ich już nie ma?-Przerwałam mu zmieniając temat

-64 minuty

-Masz jakieś propozycje co robić?

-Chciałem tu siedzieć aż wrócą.

-Zadzwonię do Deana i się spytam czy już wracają- Wybrałam numer starszego Winchestera

- Agent Banner

-Hej Dean, wracacie już?

-O Kira, ja jeszcze jadę po hamburgery ,za to Samy miał wrócić do motelu, pewnie zaraz będzie

-Ok to czekamy-Rozłączyłam się

-Widzę Sama-Stwierdził Cass patrząc w okno- nie wygląda najlepiej

-Co?- podeszłam do okna zobaczyłam tylko jego sylwetkę wchodzącą do budynku. Chwilę później Sam wszedł przez drzwi. Był cały poobijany i ledwo trzymał się na nogach, miał głębokie rozcięcie na twarzy i parę siniaków a na koszulce Krew, oby nie jego. Doskoczyłam do niego a zaraz po mnie Cass i posadziliśmy chłopaka na jednym z łóżek- Cass-krzyknęłam i spojrzałam z paniką na anioła, ten dotknął czoła Winchestera , a rana na jego twarzy zasklepiła się żeby chwilę później zniknąć

-Idę się przebrać-Sam próbował wstać ale mu nie pozwoliłam

-Co się stało?- zapytałam go patrząc mu w oczy i nadal trzymając go za ramię-Co się stało?- powtórzyłam jeszcze raz bo nie otrzymałam odpowiedzi

-To na pewno nie Tulpa...-stwierdził- to wampiry, muszą mieć niedaleko gniazdo, jeden mnie napadł jak wracałem, był wyraźnie głodny i nie wiedział co się dzieje kiedy wziąłem...-zatkałam mu usta ręką

-Nie opowiadaj mi krwawych szczegółów, dobrze że nic ci nie jest-Do pokoju wszedł Dean

-Co jest?- Zapytał kiedy zobaczył Sama całego we krwi i odłożył torby z logo jakiejś restauracji na stolik

-Napadł go wampir- stwierdził Cass

-Cholera ,Samy nic ci nie jest?-Zapytał Dean z nutą strach w głosie

-Teraz już nie- Uśmiechnął się tamten

-Jak sobie z nim poradziłeś przecież nie wziąłeś maczety z impali

-Ktoś obcinał krzaczki w ogródku i zapomniał takich wielkich nożyc do gałęzi...

-Aha- mruknął z podziwem Dean- Idę naszykować broń- powiedział po czym wyszedł

-A ja się przebrać i zmyć tą całą krew-powiedział Samy

-Dasz radę iść?-zapytałam z troską w oczach

-Tak, spokojnie, dam radę

-Ok to chodź- wstaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia

-Cass chcesz iść z nami?-zapytał Sam, chyba głupio mu było zostawić tak anioła samego

-Nie, zaczekam na Deana

-Ok- powiedział Sam a za nim zamknął drzwi, chwyciłam jeszcze jedną z toreb ,przeszliśmy holem do naszego pokoju ,odłożyłam jedzenie na szfkę przy wyjściu po czym zamknęłam drzwi na klucz,odwróciłam się z powrotem twarzą do Winchestera chcąc mu powiedzieć gdzie kładę klucz ale ten ostatecznie wypadł mi z ręki, kiedy zobaczyłam że Sam stoi na środku pokoju w samych bokserkach

Ten nasz Supernaturalny ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz