24.Poturbowani

103 12 6
                                    

Nie minęły dwie minuty a moja ręka była wolna. Juli uwolniłam jeszcze szybciej, a kiedy tylko metalowe obrączki spadły na ziemie chwyciłyśmy naszą broń i nieźle wkurzone ruszyłyśmy za Winchesterami
Cmentarz był spory a przez wszech obecne drzewa ciemny i mroczny. Braci nigdzie nie było widać. 
-Ej..-szturchnęła mnie Juli i wskazała na otwarte drzwi mauzoleum
-Super.. scena jak ze Scooby Doo-stwierdziłam z westchnięciem po czym razem ruszyłyśmy ku drzwiom krypty. Widok jaki zastałyśmy był przerażający.. zakrwawiony ledwo przytomny Dean leżał zwinięty przy wyjściu w kałuży krwi a po lewej stronie o ścianę podpierał się Sammy nieco mniej poharatany od brata z ręką zastygłą w nienaturalnej pozycji
-Uważaj!- krzyknął a sekundę później zostałam przygwożdżona przez potwora ,który usiłował szponami rozorać moje ramiona i przyciskał mnie do kamiennej posadzki. Rozległ się głośny huk a szkarada runęła na mnie przygniatając mnie kościstym ale mimo wszystko ciężkim cielskiem.
Wygrzebując się spod ciężkiej maszkary popatrzyłam w stronę źródła hałasu. To była Juli która nadal stała z bronią uniesioną w górze, i trzymała ją drżącymi rękoma. Wstałam i podeszłam do już całkiem nieprzytomnego Deana. 

-O nie..-Juli zakryła usta patrząc na starszego Winchestera.

-Oddycha...- stwierdziłam z ulgą przyglądając się ranom na jego ciele, po czym podeszłam do mniej poturbowanego z braci i obejrzałam jego rękę. 

-Cholera..-mruknęłam- złamanie otwarte...-powiedziałam oglądając dziurę w jego ręce z której wystawał kawałek kości. Postarałam się zatamować krwawienie i zabezpieczyć ranę kawałkiem materiału.

-Nic mi nie jest- stwierdził próbując się podnieść. Obróciłam się w stronę Juli która postanowiła zająć się Deanem.-Au! -krzyknął Sam bo kiedy prawie udało mu się podnieść upadł.. oczywiście na tą złamaną rękę. Czyli kostkę też ma skręconą... Zajebiście

-Ty idioto-zganiłam go-zostań tutaj i nie próbuj się podnosić-popatrzyłam na niego surowo- Zrozumiałeś?

-Mhm.. mruknął zaciskając zęby z bólu 

-Juli..-zwróciłam się do przyjaciółki- zadzwoń do Cassa Meg albo Gabriela..

-Już...-wyciągnęła telefon i wybrała numer- Brak zasięgu- oznajmiła a ja sprawdziłam swoją komórkę a następnie te Winchesterów

-Wszędzie to samo... 

-Wydaje mi się że w gazecie która nas tu zaprowadziła pisało że mają naprawiać jakąś usterkę nadajnika czy czegoś... tak że zasięg wróci dopiero rano..

- Coraz lepiej...-powiedziałam sarkastycznie i westchnęłam-To co robimy?

-Czekamy do rana? -zapytała

-Nie możemy.. wykrwawią się..-stwierdziłam patrząc to na Deana to na Sama..Okej to może zróbmy tak..- zaczęłam-Trzeba ściągnąć skrzydlatych kumpli w inny sposób

-Jaki?-popatrzyła na mnie jak na idiotkę?

 -Taki..- odpowiedziałam- Gabe! Cass! Ruszcie tu swoje pierzaste tyłki bo Winchesterzy się wykrwawiają!- Nie minęło 10 sekund a po moich słowach pojawili się oni w towarzystwie Meg. Gabriel ruszył do Deana a Castiel zajął się Samem. Po chwili Dean się ocknął a po złamaniach Sama nie było śladu.

-Dzięki.. -Dean poklepał Gabe'a po ramieniu podnosząc się z ziemi

-To jak... Oblejemy pierwszego potwora Julity?- zapytał Sammy

-Oczywiście- potwierdziłam chwytając jego dłoń i uśmiechając się. - Ale najpierw zmyjcie z siebie Krew..- Wszyscy przytaknęli

_______________

Poszliśmy do baru i zajęliśmy stolik. Ja i Sammy zamówiliśmy po piwie chcąc nie upić się zbyt bardzo, Cass Meg i Gabe mogli pozwolić sobie na duuużo więcej alkoholu z racji nie bycia ludźmi. Dean zamówił sobie jakiegoś drinka i zgadał się z Gabe'm że upiją Julitę. Nasze świętowanie skończyło się w taki sposób że Juli i Dean ledwo trzymali się na nogach, dwójka aniołów i demon byli wstawieni a w miarę przytomnymi pozostałam Ja i Sammy. Jakimś cudem Meg udało się przenieść wszystkich bezpiecznie do hotelu. Razem z Samem odprowadziliśmy Deana i Julitę do ich pokoju po czym jako w najbardziej trzeźwy ze wszystkich Sammy wynajął pokój dla pozostałej trójki.. W sumie nie musieli spać ale gdzieś w końcu musieli przesiedzieć noc.. Nie ukrywajmy że Meg nie dała by rady w takim stanie przenieść ich bezpiecznie do Lawrence a tym bardziej w pobliże bunkra, który jest chroniony ogromną liczbą zaklęć.

Kiedy Młodszy z Winchesterów wrócił do pokoju, po odprowadzeniu nie ludzkich przyjaciół pod drzwi, rzucił się na łóżko a chwilę później smacznie spał. Zasnęłam krótko po nim.

_______________

Mam nadzieje że da się czytać :) 
Czekam na gwiazdki
☆☆☆ ;D
 


Ten nasz Supernaturalny ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz