12.|"Nic..."

954 66 1
                                    

Dedykacja dla lisek2890 ♡♡

-Newt...-wzdycham.-Nie zaraz, teraz! Dawaj na śniadanie. Minho pewnie już zjadł.
-No dobra.-uśmiecha się gdy zdejmuje koc z głowy.-Śniło ci się coś, że tak się spieszysz?
-Tak, opowiem ci to na śniadaniu.
-Ogay.

Newt wstał otrzepał koc. Jego koszula nadal była w krwi.
-Nie chcesz się przebrać?-sugeruję, pokazując na jego koszulę.
-Potem ją wypiorę i daj mi chwilę muszę pogadać z Plastrem.-odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę pokoju gdzie był Plaster.

Skorzystałam z okazji i podeszłam do Ryana.
-Jadłeś już?-zagaduję.
-Tak, Clin przyniósł mi śniadanie.
-Jak tam twoje rany?
-Tak sobie. Nadal bolą, ale żyję.
-Był już ktoś u ciebie?
-Nie.-wzdycha.-Oprócz ciebie i Newta. Nikt.
-Będzie dobrze, pamiętaj przyjaciele będą z tobą zawsze.-całuję przyjaciela w policzek, na co lekko się uśmiecha.

Wychodzę ze Szpitala i czekam na Newta.

Pięć minut.

Piętnaście minut.

Dwadzieścia minut.

Otworzyły się drzwi i Newt ze spuszczoną głową podreptał do mnie.
-No i jak?-pytam, gdy do mnie podchodzi.
-Rany nie są głębokie. Dlatego nie zemdlał. Pocioł się nieumiejętnie. Dzięki bogu. Troche zajmnie zanim będzie mógł funkcjonować obiema rękoma.
-Ale nic mu nie jest.-uśmiecham się krzywo.-Będzie żył.

Odrazu spadł mi ciężar z serca. Martwiłam się o niego.

Newt nic nie mówiąc minął mnie i szedł w stronę kuchni.

Nie biegłam za nim.

Musi pomyśleć. Coś go trapi. Coś jest na rzeczy. Muszę zostawić go w spokoju.

Idę spokojnym krokiem w stronę kuchni. Z daleka widzę Logana,niebiesko włosego i Gally'ego.

Gally na mnie zerka, więc mu pomachałam. Odmachał i znowu zaczął rozmawiać z towarzyszami.

Otwieram drzwi od kuchni. W środku jest pusto. Nikogo nie ma. Podchodzę do blatu.
-Patelniak, był tu Newt!-pytam
-Nie wiem.-odpowiada myjąc garnki.-Chyba nie.

Coś jest nie tak.

Opieram głowę na dłoniach.

-Ej młoda.-woła mnie Patelniak.
-Hmm.-podnoszę głowę do góry.
-Masz.-rzuca mi bułkę.
-Dzięki.-uśmiecham się.

Biorę bułkę i idę w moje ulubione miejsce. Zjadając ją porodze.

Nikogo tam nie spotykam. To dobrze. Mogę tam sama posiedzieć.

Opieram się o drzewo.

Newt...on jest najczęściej w moich wspomnieniach. Kai prawdobodobie mi je przywraca, a Laura mu pomaga. To wszystko ich zasługa. Musi być tego jakiś cel, ale jaki?-marszczę czoło.-Może coś z Newtem? Hmmm...wątpie. Może chcą bym nad tym pomyślała zgębiła się. Może tym, że Ryan się pociął nie umiejętnie chcą mi dać jakiś sygnał. Ale Ryan sam powiedział, że ma dość tego życia i swojej słabości w porównaniu do innych. To wszystko nie trzyma się kupy. Jezu... co ja tu robię?! Gdzie jest Kai! Przypomina mi o sobie. Ale ja tylko bardziej ciepię, że mi go odebrali...

Chcę krzyczeć na cały głos.

Tak bardzo chcę być przy bracie. Mam dość! Znajdę z tąd wyjście! Choćbym miała umrzeć pod koniec. Wydostanę moich przyjaciół...

Słyszę, że gałąź łamie, kilka metrów za moimi plecali Odwracam się. Moim oczom ukazuje się chłopak o czarnych włosach. Wysoki, chudy nie umięśniony. Może mieć piętnaście, może szesnaście lat.

Memory || TMROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz