-Wiesz kto to był?-pyta Ben. W jego oczach widzę przerażenie.
-Nie.-udaje mi się wydukać.-Takich rzeczy nie ma w strefie?
Nie odpowiada.
-Ben?-patrzę w oczy blondyna.
-Nie, nie ma.-wzdycha.
Przejedżam palcem po ranie. Jest nawet głęboka.
-Ben, tu nie jest bezpiecznie.-szepczę.-Już nie jest.Wstaję, biorę latarkę oraz woreczek i odchodzę.
-Muszę powiedzieć Alby'emu.-mówię sama do siebie.
***
Czym prędzej biegnę do swojego pokoju. Wpadam i zamykam za sobą drzwi.
-Hej.-rzucam, gdy zauważam Logana i Larę, jak gadają z Rafałem.-Masz.-rzucam Rafałowi woreczek.
-Rebecka, co ci jest w policzek.-pyta Laura.
-Ktoś jest w strefie.-mówię i pokazuję nóż.-I to nie są jaja.
Nastaje grobowa cisza.
-Logan, zajmij się Rafałem.-patrzę na przyjaciela.-Niech dzisiaj śpi u ciebie.
-Ogay.-odpowiada, a ja i Laura znikamy w korytarzu.Idziemy w cieszy. Nasłuchując, nikogo nie słyszymy, ani nie widzimy w świetle latarki.
-Więc, co masz zamiar zrobić?-Laura patrzy na mnie .
-Znaleźć Alby'ego.-uśmiecham się blado.
-A kolacja?-patrzy na mnie z nadzieją.
-Nie będę jadła.-odpowiadam i idę w stronę Pokoju Map.
-Ale...-szepcze brunetka.
-Nie, nie, nie. Nie bądź drugim Minho.-jęczę i patrzę w las. Odrazu ogarnia prze przerażenie.Tego knypka w kapturze spotkałam w lesie, a w lesie jest też...CIAPA!
-Newt!-krzyczę i zrywam się do biegu.
Słyszę jak Laura biegnie za mną. Wpadam na ścieszkę prowadzącą do Ciapy. Świece latarką przed sobą, co chwila zasłaniając rękoma twarz by gałęźie nie poobijały mi twarz.
-Newt!-krzyczę.-Minho!
Zero brak odpowiedzi. Przyśpieszam. Skaczę nad kłodą, o którą potyka się Laura.
-Purwa!-krzyczy.
-Widzę, że slang się podoba!-śmieje się szyderko.
-W cholerę!-krzyczy za moimi plecami, na co parskam śmiechem.
Nagle w świetle latarki dostrzegam Ciapę.
-Gally!-krzyczę i zatrzymuję się nad ciapą.
Nie ma ich.
-O nie...-szepczę i patrzę na Laurę.
-Kurka.-odpowiada i przygryza wargę.
Podchodzę do otwartych drzwi Ciapy i przykucam. Święcę do środka. Niczego, nikogo...PUSTKA.
Laura przykuca obok mnie.
-Zbajdziemy ich.-mówi gładząc mnie po plecach.
-Wiem.-uśmiecham się blado.-Musimy iść do Alby'ego.
Już miałam wstać gdy nagle usłyszałam trzask gałęzi...znowu...
Czuję jak robi mi się słabo.
-Wszystko okej?-Laura łapie mnie za ramię.
-Nie.-odpowiadam załamującym się głosem.
Podchodzę pod sam mur strefy. Czuję jak zimna ściana przeszywa moje ciało. Nagle zauważam cień znikajacy za drzewem i znowu głuchy świst. Tym razem nóż odbija się głucho o ścianę. Chwytam nóż. Taki sam jak poprzedni.
-Laura!-krzyczę.-Biegiem!-pokazuję dziewczynie na ścieżkę.
Zaczynamy biec potykajac się o własne nogi. I znowy głuche uderzenie. Nóż wbija się w pień, który szybk przeskakuję. Laura patrzy na mnie z przerażeniem.
-Nie odwracaj się!-krzyczę na przyjaciółkę.
Skręcamy ostro na prawo. Naglę czuję, że materiał koszulki na plecach zostaje przeciety, a nóż rysuje lekko po moich plecach, a potem wbija się w drzewo.
-Cholera!-krzyczę.
Wybiegamy na prostą. Laura momentalnie przyśpiesza. Próbuję ją dogonić, ale gdy tylko biegnę szybciej rana pod rzebrem daje o sobie znać.
-Rebecka!-Laura odwraca się w moją stronę.-Szybciej!
Przyśpieszam. Czuję, że do oczu napływają mi łzy. Patrzę przed siebie.Już blisko. Zaraz znowu stanę na trawie strefy!
Nagle z mojej prawej strony słyszę krzyk. Szybko się odwracam. Moim oczom ukazuje się Minho w roli głównej trzymający grubą kłodę.
Zamachuje się i jednym ruchem uderza tajemniczą postać. Nieznajomy upada na ziemię wydając z siebie krzyk. Szybko wyciąga nóż.
-Minho!-krzyczę.-Biegiem!
Azjata kiwa głową i zaczyna biec.Nim się obejrzeliśmy znajdujemy się już na bezpiecznej części strefy.
Laura zatrzymuje się.
-Minho, gdzie jest mój brat?-pyta go z przerażeniem.
Chłopak nie odpowiada, tylko przygryza wargę.
-Minho.-tykam przyjaciela w biodro.
Nie reaguje tylko kręci głową.
-Ej, coś się stało?-chwytam przyjaciela za rękę.
Przytakuje głową i mamrocze coś pod nosem.
-Minho mów głośniej.-proszę przyjaciela.
-Porwali ich.-duka Azjata i tępo patrzy się w buty.
-Kto?-Laura zwraca się do Azjaty.
-Te tajemnicze szczyle.-Minho pluje obok swoich butów.-Ryan kopnął jednego, a ja się wyrwałem i pobiegłem.
-Buło ich tam więcej?
- Czterech plus ten któremu wpikoliłem to pięć.-krzyżuje ręce na piersi.-Ale jednoego nie rozumiem...jak oni otworzyli wrota.
Patrzę nw niego jak głupia.
-Jeden z nich położył rękę na murze. Mur się uchylił, a oni zaczeli wchodzić do środka, wtedy się wyrwałwm i odbiegłem...ale pytam, JAK?! Przecież się nie da i to jest niebezpieczne. Przecież jest wieczór!
-Porwali ich?-pytam załamującym się głosem.
-Tak.-wzdycha Minho.
Nie wiem co powiedzieć. Chce mi się płakać. Tak bardzo płakać, że ich straciłam. Łzy cisną mi się do oczu.
Podchodzę do Minho i uderzam go lekko w ramię. Kładę głowę na jego ramieniu. Wtulam się w jego tors i oddaje się smutkowi. Płaczę.
-Ej, ciiii.-Minho szepcze mi do ucha.-Wszystko będzie okej.-tym razem szept się załamuje.
-Minho...-patrzę na Azjate z bólem w oczach.-...kogo ty okłamujesz?-zanosze się w głośny szloch.***
Siedzę w pokoju opatulona w kordłę. Po mojej prawej siedzi Laura. Naprzeciwko Logan, Rafał. O ścianę opiera się Ben razem z Minho, a w drzwiach stoi Alby.
-...i wtedy Ryan kopnął typa który mnie trzymał, a ja uciekłem.-kończy opowiadać Minho.
-Czyli ich porwali?-dopytauje się Alby.
-Tak.-odpowiada smentnie Minho.-Wszystko moja wina.
-Nie, nie twoja.-przerywa mu Alby.-Ja mam tylko dwa pytania. "Kto to jest?" i "Co oni tu robią?".
Wszyscy milczą. Zatapiam głowę w kołdrze. Nie mogę w to uwierzyć. Czemu nie chcą ich ratować?!Dlaczego chcą żeby umarli?!-Chodźmy spać...-mówi zmęczony Logan.-Jutro dokończymy tą nasiadówę na zgromadzeniu.
-Chyba tak będzie najlepiej.-Alby patrzy po wszystkich.-A w szególności dla młodej.-Czarno-skóry kiwa na mnie głową.Wdycham głośno. Zdejmuję z siebie kordłę i podchodzę do Minho. Wtulam się w jego tors.
-Ja nie wytrzymam ani chwlili dłużej.-mówię cicho i zaczynam płakać.-Proszę uratujmy ich.-patrzę na Azjatę.
-Obiecuję, że to zrobimy, a teraz idź spać.-mówi ujmując mnie za dłonie.
Przytulam go i odchodzę w stronę swojego łóżka.
-Dobranoc.-oznajmia Alby.-A teraz zmiatajcie stąd.-pokazał wszystkim drzwi, a gdy inni wyszli, sam poszedł do swojego pokoju.Opatulam się w kordłę. Odkładam okulary.
-Nie smuć się. Poszukamy ich jutro.-Laura kuca i patrzy mi w oczy.-Wiem ile on dla ciebie znaczył.On...
Podnoszę się z łóżka i przytulam przyjaciółkę.
-Chyba wszystko będzie ogay.-uśmiecham się smutno.Podchodzę do drzwi.
-Przepraszam Laura. Za niedługo wrócę.
Otwieram drzwi, a potem je cicho zamykam. Kieruje się do pokoju Newta.Wchodzę do środka. Moim oczom ukazuje się posprzątany pokój. Tylko na łóżku zauważam ubrania Newta.
Do moich nózdrz dociera jego zapach. Jakby tu nadal był.Po moim policzku spływa łza. Siadam na środku pokoju i oddaje się smutkowi.
-Przepraszam...-szepczę.-Nic nie mogłam zrobić.-przygryzam wargę i czuję jak zaczynam płakać.-Tyle dla mnie znaczyłeś...ty mnie tu przygarnęłeś.-szepczę cicho.-Ale dopiero teraz wiem ile dla mnie znaczysz.-patrzę w gwiazdy.-Tak dużo, tak bardzo cierpię Newt. Gdy cię nie ma przy mnie.-zaczynam szlochać.
Wstaję i z całeś siły kopię krzesło.
-Dlaczego!-krzyczę-Dlaczego mi go zabraliście! Piepszę was! Piepszę strefę! Piepszę cały świat! Ale nie moich przyjaciół!Opadam na ziemię i chwytam jego kordłę.
-Teraz wiem co czuję...-szepczę.-Kocham cię Newt...tak bardzo cię kocham. Ale musiało upłynoć wiele czasu żebym to zrozumiała...______________________________________
Witam, witam ♡
Ja was kocham i wielbię ! :*
21 gwiazdek pod poprzednim rozdziałem!!!!!
Więc teraz 18 gwiazdek i lecimy z następnym.
Wiem, że skiepściłam koniec tego rozdziału, no ale w końcu sobie uświadomiła, że go kocha xd.
Ale Newta już nie ma. Pa, pa NEWT :C.Jeszcze raz dziękuję za motywację :D
×Miśka×
CZYTASZ
Memory || TMR
FanfictionStrach, pustka, nienawiść. Nie ma rodzin, nie ma domów, nie ma świata. Rebecka, trafia do labiryntu i za wszelką cenę chce z tamtą wyjść. Poznaje nowe osoby, które są dla niej ważne, bo tylko na nich może polegać. Przypomina sobie przeszłość, którą...