26.|Koniec?

851 89 0
                                    

Odkąd Newt dał nam wskazówki jak stąd wyjść minęły dwa tygodnie. Nędzne dwa tygodnie przez które jeszcze bardziej cierpiałam. Nikt nie jest wstanie mi pomóc. Ani Laura, ani Minho, ani Rafał. Przez te dwa tygodnie szykowaliśmy się do ucieczki. Każdy dostał plecak, buty, picie i prowiant. Nie stresowałam się tym bardzo. Aż to teraz...

Siedzę na kamieniu i oglądam poraz ostatni strefę. Wszędzie widać biegających streferów.
Patrzę na zegarek.

Jeszcze piętnaście minut.

Z daleka rozpoznanje moich przyjaciół. Opierają się o kamienny mur prz wrotach. Patrzę na Minho. Jednak na moje nieszczęście Azjata odwraca się i przywołuje mnie ręką.

Odwracam wzrok do trawy.
Zamykam oczy i jeszcze raz przypominam sobie wszystko...odkąd tu trafiłam. Pudło, ciemność, strach, strefę, Newta, mój pokój...

Mój pokój!

Zrywam się na równe nogi i biegnę w stronę bazy. Oddychm płytko. Moje nogi narzucają wolne tępo.
Wędrówka zajmuje mi dwie minuty, a potem staję pod drzwiami bazy. Otwieram duże, drewniane drzwi. Jednym susem jestem już przy schodach.
Szybko wchodzę na górę i biegnę do swojego pokoju.
Staje przed pokojem.
Wyciągam rękę i dotykam drewnianych, gładkich drzwi. Zjeżdżam na dół palcami. Moja dłoń ląduje na klamce, którą lekko przekręcam.
Drzwi skrzypiom, ustępując mi drogę.

Okno lekko uchylone, zasłonięte firankami. Łóżko zapraszająco pościelone.
Podchodzę do biurka i zabieram z niego zdjęcie. Podchodzę jeszcze do lustra.

Jasne, blond włosy związane w wysoki kucyk. Okulary, różowa bluza, czarne spodnie.
Tak jak tu przyjechałam.

Reszta ubrań została tutaj, w szafie.

Rzucam okiem poraz ostatni na pokój, a potem. Idę kilka kroków mijając jedne drzwi.
Szybko się cofam stając przed dębowymi drzwiami.
Zanykam oczy.

Pokój Newta.

Pcham lekko drzwi. Otwierają się bezszelestnie.
Do moich nózdrz dociera jego zapach.
Jego łóżko nadal nie jest pościelone, a okna są zamknięte.

Zaczynam sobie przypominać jak Newt jeszcze tutaj był.

Jedna łza spływa mi po policzku.

Cofam się do drzwi, a potem je zamykam.
Patrzę na zegarek. Jeszcze dziesięć minut.

Spokojnie wracam w to samo miejsce gdzie siedziałam.
Po chwili przybiega do mnie Minho, a pozostali idą w naszą stronę.
-Hej.-rzucam na powitanie przymrużając oczy.
-Co jest?-przyjaciel pyta kucając i opierajac się o moje kolano.
-Dobrze wiesz.-wzdycham.
Patrze w trawę, a Minho kreśli na moim kolanie kwiatki.
-Pierwszy raz gdy go ujżałem myślałem, że to mięczak.-parskam śmiechem, ale przyjaciel nadal kontynułuje.-Tydzień później okazało się, że Newt to nie jest taka ciota, o jakiej myślałem. Ale jest jednak wrażliwy, uparty i...-warga Minho zaczyna drgać.-i...miewa ataki paniki. Ale jesdnak Newt jest Newtem i jak go nie ma, cały świat się pikoli.-podsumowuje przyjaciel.
-Myślisz, że żyje?-przygryzam wargę i patrzę na nieobecby wzrok Azjaty.

Minho chwyta mnie za dłoń i ją ściska.
-Napewno żyje.-uśmiecha się do mnie, co odwzajemniam.-A teraz chodź bo Alby wszystkich zbiera.

***
-Jeden.
-Dwa.
-Trzy.
Krzyczą po kolei streferzy. Alby zebrał wszystkich po murem by teraz ich zliczyć. Niedawno było zgromadzenie i wtedy każdy mógł zagłosować czy idzie, czy zostaje. Tylko kilkanaście osób nigdzie nie idzie.
-Dwadzieścia trzy!-woła Minho stojący obok mnie.
-Dwadzieścia cztery!-krzyczę zadowolona.
Minho patrzy na mnie zdziwiony, ale widzę, że tłumi śmiech.
-Pora odnaleść męża Rebeki.-Azjata zaciera ręce.
Wywracam oczami, ale jednak się uśmiecham.
-Czterdzieści trzy!-krzyczy jeden ze streferów.
-Mamy wszystkich!-Zart krzyczy do Alby'ego.
Czarnoskóry chłopak wychodzi na środek i donośnym głosem mówi.
-To na co się narażacie jest naprawdę niebezpieczne. Dużo z was straci życie.-zaczyna.-Ale chceny się wyrwać z tego klumpa.-to zdanie prawie że krzyczy.-Kilku z nas zostało porwanych przez stwórców. Napewno pamiętacie Newta!-zlustwował każdego wzrokiem.-Zostawił nam wskazówki jak stąd uciec. Rebeka je rozszyfrowała!-pokazuje na mnie palcem, a ja czuję jak wszyscy się na mnie gapią.-Jeśli będziemy się trzymać razem, przeżyjemy!-odwrócił się do Bena i machnął ręką, dając sygnał, że mogą biec.
-Na to czekałem!-wykrzyknął podekscytowany Minho i pobiegł na przód.
Chwilkę biegnę sama, ale zaraz obok mnie pojawia się Ben, który wita mnie uśmiechem.
-Alby chce żebyś była na przodzie.-mówi powoli.
-Po co?-pytam przeskakując nad kamieniem.
-Bo to ty pamiętasz słowa Newta.-uśmiecha się i łapie mnie za łokieć.-No chodź!
Wywracam oczami, ale przyśpieszam kroku i wyprzedzam dziesięć osób.
Biegnę pomiędzy Minho, a Alby'm.
-Dobra...-Alby zwalnia przy pierszym skrzyżowaniu.-Teraz trzeba szukać jakiś znaków. Rozglądajcie się!

Memory || TMROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz