Rosemary szła gęsto zazielenioną w drzewa i krzewy parkową alejką, skubiąc skórki przy paznokciach w oczekiwaniu na spotkanie, które napawało ją niepewnością, może nawet zakrawającą o lęk. Poczuła nieprzyjemny, piekący ból, gdy jedna z naderwanych skórek zaczęła krwawić, więc pospiesznie przytknęła zranione miejsce do ust, by zatamować krwawienie. Niewielkie kropelki deszczu spadały z gałęzi na chodnik i ławki, raz po raz uderzając ją w ramię czy czubek głowy. Niebo rozchmurzyło się jednak po ulewie dając nadzieję na jasne słońce, które wysuszy usłane kałużami chodniki. Zmierzała w kierunku skromnej altanki z ciemnego drewna usytuowanej w centrum parku. Miała oczywiście nadzieję, że ta nie będzie zajęta. Niezależnie od wieku lubiano tam przesiadywać, lecz dopiero co miniona ulewa nie zwiastowało tłumów. Umówiła się tam na spotkanie z Niall'em. Chciała mu podziękować, a przede wszystkim porozmawiać i dowiedzieć się, jak całą sytuację zniósł Louis. Czy znienawidził ją niezaprzeczalnie i nieodwołalnie do końca życia, czy tez może szybko otrząsnął się z tego, że wybrała jego najlepszego przyjaciela. Dojrzawszy puste wnętrze altanki, Rosemary po raz ostatni strząsnęła krople deszczu z parasolki i złożyła ją. Usiadła na suchej, chłodnej ławce czując nieprzyjemne mrowienie w palcach i ucisk w żołądku. Była dłużniczką Niall'a. Wiedziała, że źle postąpiła, a on mógł myśleć o niej, co tylko mu się żywnie podoba.
-Darcy! – usłyszała głośne wołanie i odwróciwszy głowę dostrzegła pędzącego przed siebie, a więc w jej stronę czarno-białego Border Collie w szkarłatnej obroży – Cześć Rose! – chwilę później dostrzegła, że właścicielem psa jest Niall, po czym przypomniała sobie, że kiedyś wspominał o ulubionym psie ze schroniska, którym uwielbia się zajmować.
-Cześć – odparła niepewnie, ale od razu rozluźniła się widząc przyjacielski wyraz twarzy blondyna. Na jego komendę Darcy zatrzymał się i zaczekał, aż Horan dotrzyma mu kroku. Gdy to się stało, pies ruszył wolnym truchtem przebierając lekko mokrymi i ubłoconymi łapami. Zwierzak trzymał się od niej na dystans, jednak nie przejawiał żadnej zauważalnej wrogości. Niall kilkoma susami pokonał schodki i wszedł do altanki, a pies zajął miejsce u jego nóg, po czym położył się z cichym westchnięciem – Nie zmokliście? – spróbowała zagaić rozmowę, tym, samym odwlekając ten moment, którego najbardziej się lękała.
-Wyszliśmy, kiedy przestawało padać, więc niezbyt – blondyn przeczesał dłonią lekko wilgotne włosy – Londyńska pogoda – parsknął, co niezwykle rozbawiło Rosemary, jednak ze względów czysto profilaktycznych postanowiła jedynie się uśmiechnąć.
-Niall...- zaczęła, a chłopak właśnie głaszczący psa podniósł głowę z pytającym wyrazem na ustach – Dziękuję ci za wszystko. Nawet nie wiesz, jak wdzięczna jestem za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Potrzebowałam tego czasu, żeby wybrać, a ty mi go zapewniłeś.
-Sądzisz, że w takim razie czas pomógł dokonać dobrego wyboru? – spytał przyjmując poważny, ale niezbyt srogi ton. To naturalne, że martwił się o swoich przyjaciół.
-Taką mam nadzieję – położyła dłoń w miejscu, gdzie znajdowało się jej serce – ono mi tak podpowiada – wyraz twarzy blondyna zelżał – Jak trzyma się Lou? – przełknęła ślinę właściwie niepewna, czy po tym wszystkim może mieć czelność o to pytać. Naprawdę chciała to wiedzieć, i nic na świecie nie zmieniłoby tego, jak ważny przez ten krótki okres czasu stał się dla niej Louis.
-Raczej z tego wyjdzie – rzucił lekko Niall, co poniekąd ją uspokoiło – Z początku chodził trochę struty, jednak teraz odzyskuje dawne podejście. Znasz Louis'a. Nie pozwoli, by coś wprawiało go w przygnębienie zbyt długo. Taki już jest. Czasem wszystkich to wkurza, jednak w tej sytuacji to ogromna zaleta.

CZYTASZ
A milion little pieces | 1D
أدب الهواةHistoria o tym, jak ludzkie przeznaczenie kształtowane jest przez milion małych zbiegów okoliczności. Losy dwóch dziewczyn splatają się ze sobą, gdy okazuje się, że mają zostać przyrodnimi siostrami. Życie Rosemary Hale było totalną nudą aż do dni...