Rozdział 33

37 3 1
                                    

Oparty o zaparkowany na chodniku motor Zayn trzymał w dłoni kask, stojąc przed apartamentowcem, w którym mieszkała Vera, była żona Simon'a. Promienie popołudniowego słońca padały na starannie przystrzyżony żywopłot ogradzający nieduży, ogrodzony siatką plac zabaw. Czekał na Nadine, by omówić z nią szczegóły pracy nad wystrojem sklepu. Mieli zacząć już za kilka dni i choć termin zbliżał się nieubłaganie, od ostatniej wizyty w jego mieszkaniu, dziewczyna się do niego nie odzywała. Zapewne miało to wiele wspólnego z faktem, że Zayn nie zostawił jej swojego numeru telefonu, jednak wolał upewnić się osobiście. Właściwie nie wiedział nawet do końca, dlaczego teraz na nią czekał, a tym bardziej jaki bodziec był tak silny, by wyciągnąć go z mieszkania i przerwać oglądanie Rzymskich wakacji z Audrey Hepburn. To było jak odruch. Wziął w dłoń telefon, wykręcił numer Simon'a i zadzwonił, by dowiedzieć się od niego, kiedy Nadine ma najbliższą lekcje rysunku, po czym postanowił wyjść dziewczynie na spotkanie. Kierowany niejasnym przeczuciem po prostu wsiadł na motor i pojechał pod wyznaczony adres. Sam nie wiedział dlaczego, ale zapewne wpłynął na to poprzedni wieczór i cień czerwonych włosów które ujrzał w drodze do „Granatu". Słońce sprawiało, że było mu coraz goręcej w ciężkich, motocyklowych ciuchach, tym bardziej, że miał pod spodem koszulkę z długim rękawem i czarne dżinsy. Ze znużeniem na twarzy odłożył kask na siedzenie, gdy otworzyły się drzwi prowadzące na klatkę schodową. Zanim jeszcze skierował w tamtą stronę wzrok, sam dźwięk spowodował, że stał się czujny. Niestety alarm był fałszywy. Z budynku wyszła starsza pani o włosach pofarbowanych różową płukanką i z miniaturowym sznaucerem na smyczy. Łypnęła na niego podejrzliwie, na co chłopak zareagował czarującym uśmiechem, a przynajmniej do momentu, gdy pies nie pomylił jego motocykla z jednym z okolicznych drzew. Całe zajście wywołało głośną sprzeczkę, a starsza pani w obronie pieska zaczęła okładać czarnowłosego chłopaka burgundową parasolką. Zayn'owi nie pozostało nic innego jak zaakceptować porażkę i pogodzić się z faktem, że nigdy nie wygra z emerytką, co wiedział już na przykładzie własnej babci, która nie znosiła żadnego sprzeciwu. Odprowadzając wzrokiem sznaucera i jego właścicielkę rzucił pod ich adresem jeszcze kilka niemiłych wyzwisk, choć zrobił to na tyle cicho, by nikt nie mógł ich usłyszeć. Westchnąwszy głośno dokonał w myślach pewnego rekonesansu. Dotarło do niego, że stał tam nie wiadomo po co i gdyby został w domu jego motor nie zostałby obsikany przez szarego psa wyglądającego jak chodzący baleron. Jeszcze nie było za późno by zrezygnować, wrócić do domu i obejrzeć Rzymskie wakacje, a jednak to samo niejasne przeczucie, które kazało mu przyjechać pod budynek, w którym mieszkała Madame Lefay trzymało go tam co najmniej z taką siłą, jakby buty przyklejono mu do podłoża wyjątkowo silnym superglue. Drzwi klatki schodowej otworzyły się ponownie i Zayn dojrzał w nich wychodzącą ze środka, ubrana w dżinsową kurtkę i biały t-shirt Nadine. Bordowe spodnie miała podwinięte do kostek, a białe sznurówki krótkich, czarnych converse'ów walały się po chodniku. Na ramieniu miała tę samą, ogromną teczkę rysowniczą co zawsze i właśnie spoglądała w kierunku przejścia dla pieszych.

-Nadine! – wrzasnął machając energicznie w jej stronę, choć jego plan zapewne spaliłby na panewce, gdyby tylko dziewczyna miała na uszach słuchawki. Zdezorientowana obejrzała się, po czym zauważywszy chłopaka przebiegła na drugą stronę ulicy.

-Hej Zayn – przywitała go zakładając włosy za ucho – Co tutaj robisz? – to było dobre pytanie. Co zamierzał jej powiedzieć? Bo chyba nie prawdę.

-Widziałem się wczoraj z Simon'em – zaczął starając się skleić jakąś sensowną wymówkę – Nalegał, żebyśmy zaczęli pracę jutro rano – matko, co on bredził. Jak teraz wytłumaczy Simon'owi, jeśli w sobotę rano zjawią się w sklepie, choć mieli zacząć dopiero we wtorek? – pomyślałem, że powinnaś wiedzieć i... nie miałem twojego numeru – wzruszył ramionami, na co dziewczyna zrobiła zrezygnowaną minę.

A milion little pieces | 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz