Rosemary wracała do domu z wyrazem determinacji wypisanym na jej bladej twarzy. Z czasem ustępowała ona powoli niepewności, lecz wciąż była dominująca w zielonych oczach czy zaciśniętych w wąską kreskę ustach. W jej głowie wszystko wydawało się dużo prostsze i miało szczęśliwe zakończenie, lecz im bliżej domu się znajdowała, tym bardziej zaczynała wątpić w pozytywny przebieg wydarzeń, które miały mieć miejsce w ciągu najbliższych kilku godzin. Dłonie ściśnięte miała w piąstki, przez co zapewne wyglądała, jakby chciała przyłożyć większości mijanych przechodniów, ale w pewien nie do końca zrozumiały, choć skuteczny sposób ją to uspokajało. Futerał na gitarę dyndał swobodnie przewieszony przez drżące ramię dziewczyny oddychającej jedynie urywanym, nieregularnym oddechem. Obiecała sobie, że kiedy to wszystko się skończy, stanowczo ograniczy poziom stresu. Nienawidziła czuć presji w związku z wydarzeniami, na które nie ma wpływu. Należały do nich głównie reakcje i postępowania innych ludzi. Denerwowanie się szkodzi zdrowiu, cerze, cyklowi menstruacyjnemu i pewnie jeszcze wielu rzeczom, o których nie wiedziała, ale bez wątpienia jest ich milion. Nieważne, pomyślała, Nie to teraz powinno zaprzątać twoją głowę. Pomyśl, jak obłaskawić Lenę, żeby nie obdarła cię ze skóry lamentując, co zrobiła nie tak i jaki też błąd popełniła jako rodzic przy wychowaniu swojej jedynej córki. Jej oczom ukazał się podjazd z zaparkowanym samochodem, co mogło oznaczać tylko jedno. Teraz wystarczyło jedynie porozmawiać z matką. Przecież to nic strasznego. Zwykła, ot taka pogadanka z córką. Miała postawić Lenę Hale przed faktem dokonanym, który ta będzie musiała zaakceptować – w najlepszej wersji. A co, jeśli tego nie zrobi, wydziedziczy ją i wywali z domu na zbity pysk? Nawet nie chciała o tym myśleć, bo po matce targanej chwilową, silną emocją mogła spodziewać się niemal wszystkiego włącznie z najgorszym. Wziąwszy głęboki wdech, Rosemary otworzyła drzwi wejściowe i zastała matkę w kuchni, co było dość nietypowym widokiem zważywszy na tryb życia, jaki ta prowadziła. Przecież Lena nie gotowała prawie nigdy, nie licząc świąt, które i tak zazwyczaj kończyły się zamówieniem czegoś, co tylko kształtem przypominało świąteczne jedzenie.
-Jak randka? – spytała szczebiocząc coś przy kuchence. O dziwo nie było czuć spalenizny – A zresztą – opowiesz po obiedzie, siadaj do stołu – zachęciła ją ruchem dłoni – przygotowałam dzisiaj coś zupełnie ekstra.
-Zupę z muchomorów, ucha nietoperza i stopy jaszczurki? – Rosemary zażartowała siląc się na uśmiech, co matka skwitowała jedynie głośnym cmokaniem niezadowolenia.
-Nigdy nie dorośniesz – westchnęła – Tak czy inaczej, wciąż jestem jeszcze młoda, piękna i nie zamierzam przejmować się twoimi uwagami – dziewczyna uniosła brwi obserwując, jak matka wyjmuje z piekarnika żaroodporne naczynie.
-Co ugotowałaś? – spytała zaciekawiona oblizując wargi. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że po dniu spędzonym w wytwórni była bardzo głodna.
-Kaczkę z jabłkami – kobieta pochwaliła się odkrywając naczynie, a kuchnię wypełnił intensywny aromat delikatnego mięsa i pieczonych jabłek. Pachniało nie najgorzej. Obie miały cichą nadzieję, że również i tak smakowało.
Lena postawiła na stole dwa talerze. Znajdujące się na nich danie pachniało obiecująco. Co więcej, Rosemary nigdzie nie dostrzegła oznak przypalenia.
-Skąd taki pomysł? – zagaiła czekając, aż matka usiądzie obok niej przy stole – Czy w naszym domu znajduje się właściwie chociaż jedna książka kucharska?
-Mamy książkę, po babci – Rosemary przypomniała sobie opasły, zakurzony i prawdopodobnie już całkowicie wyżarty przez mole, leżący na dnie szafy tom. Było wprost niemożliwe, żeby matka cokolwiek z niego wyczytała – ale przepis na kaczkę dostałam od Caleb'a. Nie byłam do końca pewna, ale powiedział, że sobie poradzę, więc postanowiłam spróbować – znów gadała całkowicie rozanielona przypominając przy tym podlotka. Rose nie wiedziała, czy cieszyć się, czy martwić – No dobrze – Lena klasnęła w dłonie – Jedzmy! Jestem ciekawa, jak to smakuje!

CZYTASZ
A milion little pieces | 1D
FanficHistoria o tym, jak ludzkie przeznaczenie kształtowane jest przez milion małych zbiegów okoliczności. Losy dwóch dziewczyn splatają się ze sobą, gdy okazuje się, że mają zostać przyrodnimi siostrami. Życie Rosemary Hale było totalną nudą aż do dni...