Rozdział 4

1.1K 88 0
                                    

*Selly*

- Chodź! Chodź, szybko! Zanim nas zauważą!
- No dobra, dobra! Gdzie ten pośpiech?
- Na trzecią lekcję ciołku!
- Ciołku? Chyba się obrażę.
- Odstaw swoje fochy na później, a teraz chodź!
- No a co ja teraz robię?
- Pyskujesz mi.
- Hmm... ciekawe dlaczego.
- Nie pyskuj!
- I kto to mówi!
I tak, mniej więcej w ten sposób sobie 'rozmawiając', wyszliśmy za ogrodzenie. Poprowadziłam Hobbita dalej, aż do polany, zaznaczonej czterema drzewami. W ich cieniu, wśród zielonej trawy, leżały uzbrojenia.
- To co teraz?
- Lekcja trzecia : strzelanie z łuku. Jest ona najtrudniejsza, ale znając życie nie będzie miała dla ciebie problemu.- powiedziałam grzebiąc w torebce.
- Ooo, miło mi.
Dałam mu książkę najgrubszą z całego cyklu: Tom III Jak strzelać z łuku? przy okazji oddał mi przeczytane dwie poprzednie.
- A czego mnie konkretnie nauczysz w tej dziedzinie?- spytał kartkując daną księgę.
- No na przykład: strzelanie na jednej nodze, strzelanie z obrotu, strzelanie bez patrzenia na cel, jeszcze wiele innych dziwactw oraz zbijabia innych strzał w locie.
- To niewykonalne- mruknął.
- Oczywiście, jak się przyłożysz do nauki to będzie wykonalne. Ja to umiem.
- Ale ty...
- Nie ma ale! Koniec dyskusji. A zresztą jak niezbijesz strzały w ten sposób to nie zdasz testu...

Może to dziwne i głupie, ale Hobbit chyba udławił się własną śliną, ponieważ zaczął kasłać. Uderzyłam go parę razy w plecy.
- Jaki znowu test?- spytał z chrypką.
- Więc, po tej lekcji w jakimś momencie zrobię ci test z wiadomości. To będzie głównie chodziło o walkę. Ale wszystko ci powiem kiedy nadejdzie czas.
Zrobił żałosną minę.
- Nie bój żaby! Wszystko będzie dobrze. Mówi to twój nauczyciel. A teraz do pracy!
- Skoro tak mówisz...- westchnął.

*Thorin*

Zerknąłem jeszcze co robi moja kompania. Gandalf zniknął, Dori, Nori i Gloin kłócili się kto zabił więcej goblinów i orków a Bifur im się przyglądał, Ori i Bofur próbowali dogadać się z Oinem, kiedy dobroduszny Balin próbował naprawić mu zgniecioną trąbkę, Dwalin i moi siostrzeńcy ćwiczyli boks a Bombur poszedł opróżnić zapasy.
Czyli wszyscy są zajęci i nikt nie zauważy mojej nieobecności. To dobrze.
Cicho wymknąłem się z domu i poszedłem na jego tyły. Usiadłem pod wielkim, starym dębem rosnącym poza wzrokiem i słuchem krasnoludów. Stąd był widoczny piękny widok na Góry Mgliste. Te góry mają jednak dużo uroku.
Wreszcie miałem chwilę spokoju i czas, abym mógł sobie wszystko poukładać, przemyśleć.

Moje myśli na pierwszym miejscu obkręciły się wokół pięknej, walecznej pół elfki.
Zastanawiałem się, czy nie popełniłem błędu dając jej nadzieję. Ja jestem przyszłym królem i wodzem kompani. Powinienem być więc skupiony i twardy, by nic im się nie stało. Ta kobieta mnie lekko rozprasza. Od razu wiedziałem, że muszę się zająć powaleniem smoka a nie szukaniem miłości.
Z drugiej strony cieszę się, że ją mam. Odkąd ją zobaczyłem... mówiłem już to! Nie wiem czy długo bym wytrzymał przy dziewczynie, którą po tajemnie kocham.
Mam dylemat. Nie mogę wybrać odpowiedniej decyzji, po raz pierwszy w życiu. Co ona mi zrobiła...
Co dziwne poczułem jej obecność. Zdziwiony odwróciłem głowę.
I faktycznie siedziała obok mnie. Z podkulonymi pod brodę kolanami, patrzyła się w dal. Tak się zamyśliłem, że nie słyszałem jak przyszła?
Milczała nie patrząc na mnie. Z cichym westchnięciem wróciłem wzrokiem na wcześniejszy punkt. Kolejna cecha za którą ją cenię: wyrozumiałość bez użycia słów. Widziała najwyraźniej, że chcę pomyśleć, więc nie przeszkodziła mi w tym. Ale jednak jest tu, przy mnie. Już nie wiem co zrobię ze swoim życiem po odzyskaniu królestwa. Najbardziej dołujące jest to, że odpowiedź jest gdzieś obok i za nic nie chce się ujawnić.
Oparłem się wygodnie o pień. Selly wtedy jakby obudziła się z jakiegoś transu. Spojrzała na mnie tymi swoimi oczami.
- O czym myślałeś?- zapytała nieśmiało.
Wzruszyłem ramionami.
- O wszystkim- odparłem- O przyszłości, o tobie i o mnie... A ty?
Westchnęła nosem.
- O przeszłości i o tych, których skrzywdziłem...
Czyli myślała o rodzicach. Bez wahania objąłem ją i przyciągnąłem do siebie.
- Pamiętaj, że to nie była twoja wina. Nie mogłaś tego przewidzieć.
- A właśnie że mogłam! Tylko byłam mała, głupia i...
- Przestań!- warknąłem groźnie.
Natychmiast zamilkła. Chyba się przestraszyła.
- Przepraszam...- szepnąłem.
- Nie, ty masz dużo racji.
Zapadła cisza. Wiatr lekko szumiał a ptaki śpiewały.
- Jak dobrze, że cię mam- powiedziała patrząc na mnie.- Potrafisz dać kopa na ogarnięcie się.
- To tak jak ty- rzekłem rozbawiony- Mam wzór do naśladowania.
Uśmiechnęła się do mnie. Odwajemniłem ten gest i pocałowałem ją najpier w czoło a następnie bardzo namiętnie w usta.

Kilka minut wcześniej

- A co ty myślałeś? Że od razu ci się uda. Nie ma tak łatwo.
- To bezsensu...
- Nie bezsensu.
- Ale mnie się to nie uda!- warknął.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Co Cię ugryzło?
- Nic. Przepraszam- burknął.
- Chyba jednak czarna magia na Ciebie podziałała. I to jak- szepnęłam cicho.
Teraz to on spojrzał na mnie pytająco.
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj. Niby dlaczego tak się zachowujesz? Co?
- Nie wiem o czym mówisz...
- Nie wiesz? To zaraz ci wyjaśnię- warknęłam.
Nim zdążył coś zrobić popchnęłam go na płot.
- Dobrze wiem, że znalazłeś w tunelach goblinów Pierścień Władzy. Nie próbuj zaprzeczyć!- mówiłam stojąc z nim w twarz i grożąc mu palcem- Przez ten pierścień będziesz chciwy, agresywny. Nic się nie będzie dla ciebie liczyło. Nie każę ci go wyrzucać, ale mam dla ciebie radę: jeżeli chcesz być przy zmysłach i być zdrowym na umyślę, to nie używaj go. Chyba że w ostateczności. Rozumiemy się?
Pokiwał sztywno głową. Przestraszył się mnie. Poklepałam go po policzku.
- Mądry chłopak.
I poszłam dalej. Po paru krokach nagle do mnie podbiegł i mocno mnie przytulił.
- Przepraszam cię Selly.
Objęłam go ramionami.
- Nie przepraszaj. Martwię się o Ciebie.
- Wiem to. Dlatego obiecuję ci, że będę walczył przed pokusą. Z ręką na sercu.
Uśmiechnęłam cię promniennie. Odkleiłam Hobbita od siebie, pogłaskałam go po włosach. Resztę drogi powrotnej trzymaliśmy się za ręce.
Naprawdę się o niego boję. Ten pierścień to czyste zło. W zasadzie to dobrze, że go znalazł. Przynajmniej nie wpadł w niepowołane łapska.

Pustkowie SmaugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz