Rozdział 7

1.1K 85 2
                                    

*Thorin*

Utrzymywaliśmy szybkie tempo. Jechaliśmy przez niziny i pagórki. Mrocznej Puszczy na razie nie widać.
Patrzyłem na osóbkę siedzącą przede mną. Jej rozpuszczone, długie włosy lśniły jak rosa w trawie o poranku.
Nie mogąc się powstrzymać objąłem ją w talii. Nie bałem się, że ktoś będzie nas widział, gdyż jechaliśmy ostatni, to czarodziej prowadził.
- Coś się stało?
- Niee, a co się miało stać?- ostrożnie pociągnąłem wodze przez co koń zwolnił.
- W innym wypadku nie zatrzymywałbyś konia- zauważyła podejrzliwie.
Wzruszyłem ramionami.
- Chciałem z Tobą po prostu porozmawiać... albo pomilczeć...
- Więc oddalamy się od reszty, ponieważ chcesz ze mną pomilczeć?- zapytała szczerze rozbawiona
- Yhym...
- Ze mną milczy ci się najlepiej...
- Z tobą i tylko z Tobą...
- Jestem zaszczycona- parsknęła śmiechem.
Przez chwilę trwała cisza.
- A jakbyś wybrał pierwszą opcję to o czym byśmy rozmawiali?
- Czy ja wiem... pewnie o wszystkim...
- Mogę Cię o coś spytać?
- Zależy o co- uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jakie cechy we mnie widzisz?
Odwróciła twarz do mnie. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Myślałem że zapyta czy ją kocham bo ostatnio nie mówiłem jej tego.
- Stawiasz mnie w trudnej sytuacji, ty tych cech i masek masz baaardzo dużo- podkreśliłem wyraz 'bardzo'.
- Ja mam czas- powiedziała z uśmiechem.
Prychnąłem z uśmiechem.
- Może na początek: jesteś upierdliwa, pyskata, często mówisz co myślisz ale tylko w obronie swoich przyjaciół. Nie potrafisz być poważna, nawet w obliczu zagrożenia.
- Dzięki- burknęła.
- Potrafisz też tak powiedzieć 'dzięki' jakbyś mówiła 'obyś zdechł'...
- To dar!
Ponownie prychnąłem.
- Miękki jesteś!- zaśmiała się.
- Za to ty jesteś twarda. Masz waleczne serce. Udajesz, że wszystko jest dobrze, choć tak nie jest. Jesteś niezwykle silna po tym co przeżyłaś...
- Co nas nie zabije to nas wzmocni- wzruszyła ramionami.
- Jesteś wesoła, pełna życia, uwielbiasz, kiedy coś się dzieje. Nie potrafisz stać w miejscu. Otaczasz miłością wszystkich, którzy cię otaczają. Jesteś... naprawdę niesamowita. Nie spotkałem jeszcze takiej kobiety jak ty.
Uśmiechnęła się.
- Teraz twoja kolej.
Parsknęła jak koń.
- Jesteś.. hmm.. męski? Odważny, chronisz oddanych ci ludzi. Surowy, pewny siebie. Nigdy nie cofasz się przed niczym. Uparty jak osioł. Ale masz dobre intencje.
- Jest coś jeszcze?
- Jesteś kochany, opiekuńczy, troskliwy. Może trochę zamknięty w sobie. Jednak, jak mówiłeś, jestem uparta i w końcu do Ciebie dotrę. Kocham Cię...
Na te słowa poczułem uścisk w sercu.
- Sel.. ja...
Spojrzała na mnie łagodnie.
- Ja.. boję się, że cię skrzywdzę i zawiodę...
- Nie zrobiłeś czegoś takiego do tej pory. A nawet jeśli to i tak będę cię kochać...
- I tu jest mały problem.
Uniosła pytająco brew.
- Bo.. ja nie jestem pewnien uczuć co do Ciebie. I właśnie w tym nie chcę Cię zawieść...
- Thorinie, ja mam czas. Niczego od Ciebie nie oczekuje, daj mi wyrozumiałość. Będę czekała, choćby i wieki.. tylko proszę cię.. Nie odsuwaj się odemnie...
To były słowa, które chciałem usłyszeć. Prosi mnie o wyrozumiałość A sama mi ją daje co jest piękne.
W odpowiedzi mocniej ją przytuliłem. Pachniała naturą.

Minęło około godziny. Zdziwiłem się, że nigdzie nie było tych kreatur. Nie mówię, że to źle. Pewnie mamy szczęście.
Po pewnym czasie zauważyłem, że Selly lekko chwieje się w siodle ale uparcie się prostuje. Wychyliłem się by spojrzeć na jej twarz: była blada, bez przerwy mrugała oczami a powieki same jej się zamykały.
- Wszystko w porządku?- spytałem zmartwiony.
- Tak..- mruknęła niewyraźnie.- Jestem tylko trochę zmęczona...
- To oprzyj się o mnie i prześpij się- zaproponowałem.
- Dasz radę?
- Dam. Nie bój się.
Więc przekręciła się tak, że siedziała bokiem, oparła się o moją klatkę piersiową i natychmiast odpłynęła. Jedną ręką ją trzymałam bo drugą kierowałem konia.
Nikt z kompanów nie odezwał się słowem, jakby nie chcieli sprowadzić hałasem niepotrzebne kłopoty.
Patrząc ukradkiem na tą małą, śpiącą księżniczkę, znowu miałem doła. Czuję, całym sobą, że ją wykorzystuje a nie chcę tego! Nie chcę patrzeć jak wylewa prze mnie łzy. Muszę to zakończy... tylko pytanie jak? Jak powiem jej nieostrożnie będzie gorzej, a znając ją na pewno tak łatwo nie ustąpi. Będzie się pytać co i jak bla bla bla...
Wybacz mi Selly, jak ci to zrobię. Nie będziesz ze mną szczęśliwa. Jesteś młoda, piękna. Na pewno znajdziesz kogoś lepszego. A co jeśli niezgodzisz się ze mną? Co jeśli zaczniesz awanturę? Wtedy biada mi...
Jeszcze raz spojrzałem na tą, która mną zawładnęła. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Zrobię wszystko, byś była bezpieczna- szepnąłem całując ją w głowę.
A będzie taka beze mnie.

Pustkowie SmaugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz