Rozdział 8

1.1K 80 7
                                    

*Thorin*

- Zatrzymamy się tu na noc!- zawołał Gandalf zatrzymując się.
Słońce już zachodziło. Byliśmy wśród kębki drzew i krzewów.
Ostrożnie zsiadłem z konia trzymając wciąż śpiącą Selly w stylu panny młodej.
- Stało się coś?- zapytali kompani.
Pokręciłem głową.
- Zmęczona była to zasnęła- odpowiedziałem jak najciszej.
Położyłem ją na zielonej trawie pod skałą. Wymruczała coś przekręcając się na bok. Parsknąłem śmiechem. Przykryłem ją kocem.
- Jak nie spała pół nocy to nic dziwnego.
Jakby z nikąd pojawił się Hobbit. Skrzyżował ręce na piersi opierając się barkiem o kamień.
I właśnie znalazłem osobę, która mogłaby mi pomóc.
- Panie Baggins...
- Co tak oficjalne? Mam na imię Bilbo. B-i-l-b-o- przeliterował mi na co się uśmiechnąłem.- Tylko Sel, niewychowane dziewczę, zwraca się do mnie po nazwisku.. pff...
- Jesteście ze sobą blisko?
- No.. tak myślę.. A co?
- Mogę Cię prosić na słówko?
Wzruszył ramionami kiwając głową.
Odeszliśmy na bok pod jednego z buków.
- No więc słucham- Bilbo oparł się o jego pień.
- To jest dość delikatna sprawa- zacząłem zakłopotany.
Niziołek patrzył na mnie z lekkim zdziwieniem. No tak, jeszcze mnie nie widział w tej wersji.
- Chodzi o Selly...
- Co wyście się tak na nią uwzieli?- zawołał nagle- Najpierw Bofur a teraz ty.. no dobra, kontynuuj...
- Chodzi o to, że Selly chyba nie jest ze mną do końca szczęśliwa...
- A niby dlaczego?- zdziwił się.
- No bo... marnuje się dla mnie...- powiedziałem na poczekaniu.
- Marnuje się?- Nie mógł ukryć rozbawienia- Chłopie, ona dzięki tobie promienieje radością! Bardziej szczęśliwa być nie może...
- Niesądze..
- To czegoś tu nie rozumiem, kto będzie (lub jest) nieszczęśliwy: ona czy ty?
Westchnąłem ciężko.
- Oczywiście, że ona...
- To coś z Tobą jest nie tak.
Zmarszczyłem brwi.
- Mogę wiedzieć dlaczego?
- Skoro nie widzisz jak szaleje za Tobą... A czy TY ją w ogóle kochasz?
- Stawiasz mnie w trudnej sytuacji- mruknąłem.
- To jednak musisz się nad tym poważnie zastanowić...
Chciał odejść lecz go zatrzymałem.
- Ja chcę ją tylko chronić!
Odwrócił się zdumiony.
- Przed czym?
- Przede mną! Kocham ją.. tak! Szalenie ją kocham! Ale nie potrafię jej tego powiedzieć w prost. Ja boję się, że ją skrzywdzę! Że przez to złoto nie będę świadomy swoich czynów.. Chcę ją tylko chronić, rozumiesz?!
Po tym ukryłem twarz w dłonie.
- Cholernie się pogubiłem, Bilbo. Już sam nie wiem czego chcę. Przyciągam ją i odpycham od siebie. W ten sposób będę ją krzywdzić. Po co dawałem jej nadzieję?...
Zapadła cisza. Usłyszałem jak do mnie podszedł.
- Wiesz, że po tym zostanę chyba psychologiem?
- Proszę, pomóż mi!- jęknąłem.
Westchnął.
- Myślę, że musisz z nią porozmawiać. Ale szczerze! Inaczej nie da rady. Ale wiesz mi, ona cię naprawdę kocha. Nie wiem w jaki sposób mam Ci to jeszcze udowodnić.
- Boję się jej i tego uczucia które mi okazuje...
- To miłość, Thorinie. Nic złego. Selly jest rozsądna i wie co robi. A ty ją chyba dalej kochasz, nie?
- No tak...
- Czyli nie masz się czego bać. Zaufaj sobie. Zaufaj jej. Zamykając się w sobie nic nie wskórasz.
Pokiwałem głową. Spojrzałem na niego z wdzięcznością.
- Dziękuję ci przyjacielu.
Uśmiechnął się.
- Drobiazg.
- To błogosławieństwo, że cię tu mamy.
- No, no, no! Nie zasładzaj- pogroził mi palcem.
Parsknąłem śmiechem.
Powoli wróciliśmy do obozowiska.
- Ale Selly ma się nie dowiedzieć o tej rozmowie, jasne?
- Jak słońce szefie!- zasalutował mi.
- To odmaszerować żołnierzu!
Jak powiedziałem tak zrobił.
Rozmowa z nim dała mi do myślenia. Jednak muszę jeszcze to głębiej przemyśleć, dlatego musiałem jeszcze iść do Gandalfa.

*Selly*

- Nori! Ty oszalałeś słowo daję! Dlaczego ukradłeś Beornowi ozdoby?!
- Wcale nie ukradłem! To tylko pamiątki!
- Ale wziąłeś je bez pozwolenia!- zauważył Dori.
- Wiesz co zrobi Beorn jak zauważy swoje braki?

Kłótnia krasnoluda z Gandalfem sprawiła, że ocknęłam się ze snu i usiadłam jak porażona.
Słońce już dawno zaszło a jedynym źródłem światła było rozpalone ognisko.
- Och! Wybacz Selly! Nie chcieliśmy ciebie obódzić- przeprosił Dori.
- Nic się nie stało. Długo spałam?
- Z klika godzin.
- A która jest teraz?
- Dwudziesta trzecia.
Westchnęłam nosem. I jak ja teraz zasnę? Wstałam by się przeciągnąć. Miałam lekkie zawirowania, ale nie przejmowałam się tym. Niektórzy z nas już spali. Cicho podeszłam do Bilba, który z nudów ostrzył miecz.
- Nie śpisz?- spytałam siadając obok niego.
- Mam wartę- odpowiedział krótko.
Rozejrzałam się po kompani.
- A gdzie jest Thorin?
- Nie wiem- mruknął.
- Coś się stało?
- Nie- warknął.
- Czy to znowu ten pierścień?
- Nie!
- Bilbo...
- Możesz się...!
Prawie na mnie krzyknął, lecz nagle złagodniał. Popatrzył na mnie niepewnie.
- Przepraszam- wyjąkł.
- To nic...
- Nie wiem gdzie nasz krasnolud. Od czasu naszej rozmowy go nie widziałem
- O czym rozmawialiście?
- Panna Dociekliwa się nie dowie, bo to tajemnica- uśmiechnął się.
- Ha ha. Ja i tak się dowiem.
- Pewnie to nastąpi niedługo. Jak chcesz zapytaj Gandalfa gdzie go poniosło.
Spojrzałam na niego dziwnie ale poszłam do niego. Co oni knują?
- Gandalfie, nie widziałeś Thorina?
- Pewnie jest w swojej samotni- uśmiechnął się.
- Gdzie?
- Poszedł na wschód. Znajdziesz go pod wielkim dębem. Chyba chciał z Tobą porozmawiać.
Patrzyłam na niego nieruchomo.
- Spokojnie, ja i Bilbo dopilnujemy by nikt wam nie przeszkadzał.- uśmiechnął się cwaniacko.
- Zaczynam się Was bać- powiedziałam i poszłam we właściwym kierunku.
To było dziwne...
Dookoła ciemność jak makiem zasiał. Moje oczy jednak wszystko dokładnie widziały. Wielka, srebrna tarcza księżyca wyłoniła się zza chmur pięknie oświetlając ziemię.
Wreszcie dostrzeglam: wielki dąb otoczony zielonymi krzewami. Pod tym ogromnym drzewem, na trawie ktoś leżał.
Bezszelestnie podeszłam bliżej. Thorin nie leżał dokładnie na ziemi, tylko na swoim płaszczu. Patrzył w rozgwieżdżone niebo z zamyśleniem.
- Thorinie?
Mój cichy głos przerwał ciszę. Krasnolud przeniósł na mnie wzrok.
- Więc przyszłaś - wstał powoli.
- No tak, ponoć chciałeś rozmawiać. O co chodzi?
Stanął przede mną. Bawiąc się kosmykiem moich włosów uśmiechnął się.
- Chciałem porozmawiać.
Wziął mnie za rękę i poprowadził bliżej pnia dębu.
- Ta rozmowa będzie szczera... tylko i wyłącznie szczera...
- Dobrze się czujesz? Zdaje mi się, że zaczynasz majaczyć...
- Wszystko w jak najlepszym pożądku odkąd pojawiłaś się tu.
- To znaczy?- w moich oczach zabłysła nadzieja.
Wziął głęboki wdech.
- Od kilku dni wahałem się nad naszym 'związkiem'. Zastanawiałem się, czy nie popełniłem błędu dając ci nadzieję, wtedy sam nie byłem pewnien swoich uczuć. Chciałem Cię chronić przed popełnieniem błędu... I podjąłem już decyzję. Decyzję, którą zdecydowałem dzisiaj. Decyzję którą ci powiem teraz, zaraz. Decyzję, którą podjąłem po rozmowie z naszym włamywaczem a teraz i pewnie psychologiem.
- Rozmawiałeś z Bilbem.. O mnie?
- Prosiłem go o radę. I dzięki niemu wybrałem mądrze...
- Ale.. co postanowiłeś?
Bałam się odpowiedzi. A on patrzył na mnie z pożądaniem. Takiego wzroku jeszcze u niego nie widziałam.
- Kocham Cię...
Otworzyłam szeroko oczy.
- C-co?- wyjąkłam.
- Nie dociera do Ciebie?
Złapał mnie za ramiona i przyszpilił do drzewa.
- Szaleję za Tobą. Myślałem, że chwila kiedy to powiem nigdy nie nadejdzie.. Ale nadeszła. Kocham Cię Selly! Mogę teraz wykrzyknąć to! Kocham Cię!
- Och przymknij się już!- wywróciłam oczami i gwałtownie pocałowałam go.
Lekko się zdziwił ale oddał pocałunek ze zdwojoną siłą. Teraz liczyliśmy się tylko my. To nasza chwila...

Pustkowie SmaugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz