Rozdział 25

731 58 4
                                    

*Bilbo*

Powoli wstałem. Otoczyła mnie aura niewidzialności. Jednocześnie przez nią widziałem wszystko.. jakby przez wodę.
Widziałem ogromną głowę Smauga. Nigdy nie zapomnę tych lekko przymróżonych, żółtych ślepi, tej paszczy wypełnioną ostrymi jak brzytwa kłami.
- Pięknie...- mruknął uśmiechając się złośliwie.
Jego potężny ton głosu dźwięczał mi w uszach.
- Rabuś!- pociągnął nosem nad moim skulonym ciałem.- Tak śmierdzi lęk, słyszę twój oddech. Czuję twoją woń...
Przykucnąłem, kiedy jego cielsko przeszło nademną.
- Gdzie jesteś?- spytał powoli.
Gwałtownie się wyprostowałem.
- No gdzie jesteś?!- zagrzmiał.
Spanikowałem i rzuciłem się do ucieczki. Skarby miotały się pod moimi stopami.
Smaug warknął wściekle. Jako, że mnie dalej nie widział machał ogonem, stawiał wielkie łapy i przesówał swój łeb gdzie popadnie.
Migiem schowałem się za jakąś kolumną próbując uspokoić oddech.
- Chodź.. Nie wstydź się. Nie chowaj się w cieniu!
Chyba nie obstawiał, że to zrobię. Znalazł się niebezpieczne blisko mojej kryjówki.
- Ty w sssobie coś masz.- zasyczał.
Nagle jego łeb znalazł się przede mną a ja bardziej przyległem plecami co ściany.
- A raczej przy sobie! Coś co jest ze złota i o wiele cenniejsze, mój skarbie...
Skarbie... to słowo powtarzało się echem w mojej głowie. Poczułem zawroty. Coś się ze mną działo. Stawało się nie do zniesienia.
Przed oczami mignął mi tylko obraz oka zrobionego z płomieni a jego źrenicą była jakaś czarna sylwetka, i migiem zdjąłem pierścień. Czułem natychmiastową ulgę. A zaraz potem zastąpiło je przerażenie. Zostałem zdemaskowany.
- Tu cię mam, złodziej! W ciemności schowany!- powiedział Smaug a jego oko patrzyło na mnie badawczo.
W amoku strachu kiwnąłem delikatnie głową. Zaraz zoriętowałem się, że zrobiłem nieprawidłowy gest, więc natychmiast pokręciłem głową.
- Ja nie chciałem.. nie chciałem cię okraść o Smaugu Tyraniczny.- jąkałem się.- Chciałem tylko popatrzeć na twoją wspaniałość.. zobaczyć.. czy naprawdę jesteś taki wielki jak mówią legendy.. Bo nie wierzyłem w nie!- na koniec zawołałem z rozpaczą w głosie.
Smok warknął wściekle. Zmienił położenie od którego zatrzęsła się ziemia. Stał teraz centralnie przedemną.
- To. Może. Uwierz!- zagrzmiał.
- Już wierzę.- powiedziałem zadzierając głowę. Był naprawdę wielki (gif).- Legendy nawet w części.. nie potrafią oddać się twej potędze o Smaugu Najwspanialszy...
- Sądzisz że pochlebstwa cię uratują?- spytał smok z cwaniackim uśmiechem.
- Yy.. nie!- powiedziałem szybko.
- Nie istotnie... nie wiem skąd ty znasz moje imię bo ja nie przypominam sobie twojego zapachu. Jak cię zwą? I skąd przybywasz, jeśli łaska...

Już miałem odpowiedzieć, kiedy coś zauważyłem. Klejnot, którego jasne światło przedostawało się między monetami. Bez trudu go rozpoznasz- przypomniały mi się słowa Balina.
- Em...- zdałem sobię sprawę, że od kilku chwil nic nie mówię.- Ja pochodzę spod Pagórka...
- Spod Pagórka.- powtórzył Smaug.
Energicznie pokiwałem głową kątem oka patrząc na Arcyklejnot będący parę kroków ode mnie.
- I nad i pod Pagórkami wiodła moja ścieżka.- uśmiechnąłem się na co gad wyszczerzył w pół mroku swoje zęby.- I przez powietrze.. bo ja chodzę niewidzialny.
- Imponujące.- mruknął Smaug.- I co jeszcze ciekawego mi powiesz?...
- A zwą mnie...
Przybliżył swoją paszczę. Poczułem zapach zgnilizny i zmarszczyłem nos. Ktoś tu dawno nie widział pasty do zębów.
- Chodzące szczęście..- wydusiłem.- I Zagadkotwórca.
- Cudne tytuły.- skomentował.- Mów dalej.
- Pogromca beczek..- wymyśliłem na poczekaniu.
- Beczek!- zawołał aż podskoczyłem.- To dopiero ciekawe!
Wyprostował się a ja śledziłem każdy jego ruch.
- A powiedz mi gdzie są krasnoludy, twoi druhowie, gdzie się chowają?

Zmarszczyłem brwi.
- Krasnoludy?- spytałem z udanym zdziwieniem.- Krasno.. nie! Nie nie ma krasnoludów, coś pomyliłeś...
- Och nie wydaje mi się, Pogromno beczek!
Gdy akurat nie patrzył ostrożnie zacząłem przybliżać się do mojego celu.
- Przysłali cię tutaj a sami schowali się gdzieś na górze...
- Uwierz!- zawołałem zatrzymując się.- To nie prawda o Smaugu pierwsza i najgorsza plago naszej Ery...
- Masz znakomite maniery, jak na złodzieja.. i jeszcze ługaża!- zawołał.- Dobrze znam zapach i smak krasnoluda! Lepiej niż inni! Wszystko przez złoto! Lgną do skarbu jak muchy do martwego ciała...
Akurat, kiedy miałem klejnot na wyciągnięcie ręki smok poruszył łapą i kamień zaczął staczać się po złocie. Jęknąłem i rzuciłem się za nim w pogoń.
- Myślisz, że nie przewidziałem, że nadejdzie ten dzień?!- krzyknął.- Gdy przebrzydłe krasnoludy powrócą by odzyskać Górę!?
Naparł na wielką kolumnę i przewrócił ją. Przez to ziemia o wiele znaczniej się zatrzęsła.

*Selly*

Rozmawiałam po cichu z Balinem i Norim, kiedy nagle grunt pod naszymi stopami zatrzęsł się tak, że prawie straciliśmy równowagę. Większość z nas poderwała się z ziemi.
- To trzęsienie ziemi?- zapytał Dori.
- Nie, mój drogi...- rzekł z powagą Balin.
Spojrzeliśmy na niego w napięciu.
- To był smok...

Sądziłam, że już bardziej blada być nie mogę. Spojrzałam w stronę drzwi. Miałam nadzieje, że zaraz zjawi się w nich sylwetka Bilba całego i zdrowego. Jednak widziałam jedynie czarną pustkę.
Krasnoludy zaniepokojone moim stanem powiedzieli
- Może lepiej usiądź.
Nie odpowiedziałam i nie ruszyłam się, więc sami poprowadzili mnie. Byłam oddana ich ruchom, nie byłam w stanie cokolwiek zrobić samemu. Kiedy usiadłam jedyne co zrobiłam samodzielnie to podkuliłam nogi do brody i wtuliłam się w zimną ścianę. Zamknęłam oczy.
Smok się obudził, czyli Hobbit jest w niebezpieczeństwie. Nie wiadomo co się tam na dole dzieje. Jedyne co wiem to to, że żyje. Na 100%. Smaug jest przebiegły, pewnie chcę wyciągnąć od niego jakieś informacje.
Nie daj się, Bilbo.
Postanowiłam, że jeżeli za pół godziny tu nie przyjdzie, to ja pójdę do niego. I nic mnie już nie powstrzyma.

~~~~~~~~~~~

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Rozdział miał być wcześniej, ale nie miałam ani weny ani czasu. Mam nadzieję że wybaczcie. Rozdział będzie jeszcze w tygodniu lub za tydzień.

Pustkowie SmaugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz