*Selly*
Obudziłam się dobrze wypoczęta. Leniwie otworzyłam oczy. Nastał Nowy dzień. Ze zdumieniem spostrzegłam, że leżę wtulona w ciało krasnoluda.
Spojrzałam na jego twarz. Wyglądał tak spokojnie i niewinnie. Jak nie Thorin.
-- Patrzysz się na mnie- powiedział z poranną chrypką.
- Nieprawda- zaprzeczyłam czując że się rumienię.
- Prawda...
Powoli otworzył powieki i spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Śpij jeszcze- powiedziałam cmokając go szybko w usta.
- Nie zasnę- mruknął opierając swój policzek o moją głowę, obejmując mnie mocniej.
Westchnęłam cicho. Krasnoludy i ich upierdliwość.
W czasie ciszy między nami patrzyłam się tępo w jeden punkt. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam cicho śpiewać:Śpisz, pięknie tak
Po kątach cisza gra, szkoda słów
Resztę dopowie księżyc
Śpisz, staram się
Oddychać szeptem, pościel jeszcze pachnie
Ogniem naszych ciał...Kiedyś znajdę dla nas dom
Z wielkim oknem na świat
Znowu zaczniesz ufać mi
Nie pozwolę ci się bać
Kiedyś wszystkie czarne dni
Obrucimy w dobry żart
Znowu będziesz ufać mi...
Teraz śpij...Przerwałam nagle i spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy i równy oddech.
Zachichotałam bezgłośnie. Mam na niego sposób.
Delikatnie wyplątałam się z jego ramion a nim odeszłam pocałowałam go w czoło na co mruknął coś niezrozumiałego.
Zdziwiłam się jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłam, że cała kompania jeszcze chrapie. Co im się stało? Urządzili wczoraj balangę? I nie zaprosili mnie?!
Jedynie gospodarz stał na nogach. Kręcił się po kuchni.
Podeszłam do niego cicho od tyłu i przestraszyłam go na co podskoczył lekko. Zaczęłam chichotać. Odwrócił głowę z pół grymasem pół uśmiechem na twarzy.
- Czyli nic się nie zmieniło- powiedział rozbawiony.- Lubisz straszyć innych, co?
- Oj bardzo- przekomarzałam się z nim.
- Wiesz, że gdybym nie wiedział, że to ty, to bym automatycznie cię zabił?
- Wtedy byś zdjął z siebie to brzemię, którym jestem ja.
- No może- zamyślił się.
Pomogłam mu zrobić śniadanie i postawić to wszystko na stół.
- Mogę Cię o coś spytać?
- Wal śmiało- odpowiedziałam rozstawiając talerze.
- Jak ty z nimi wytrzymujesz?
- O kim mówisz?- Nie zrozumiałam.
Wskazał głową w kierunku, skąd słychać było chrapanie kompanii.
Dotarło do mnie o co mu chodzi. Wzruszyłam ramionami.
- A ja wiem- westchnęłam.
- Jedyna dziewczyna wśród trzynastu krasnoludów, Hobbita i czarodzieja. Nieźle...
- Ejże! Dla twojej informacji Bilbo i reszta to moi przyjaciele i nikt więcej.
- Tak. Zwłaszcza Thorin...
- Co ty insynuujesz?- pytam robiąc pozę zbuntowanej nastolatki.
- No błagam, przecież widzę jak na niego patrzysz A on na Ciebie. Macie się ku sobie.
- Nie wiem o czym mówisz...
Dokończyłam co zaczęłam. Potem poszłam do kuchni po chleb i masło.
- Moim zdaniem Dębowa Tarcza to nie facet dla ciebie.
- Dlaczego?- spytałam kiedy wróciłam.
- Czyli jednak!
Kurdę!
- Ciekawe kto nauczył Cię takiej przebiegliwości- odgryzłam mu się.
- Nie kto inny jak moja wychowanka.
- Ha ha, śmieszne ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- No zastanów się: książę krasnoludów, dziedzic tronu Ereboru...
- O co ci chodzi? Ja też jestem krasnoludem i...
- Nie o to mi chodzi...
- No to o co?- zdziwiłam się.
Westchnął ciężko.
- Chodzi mi o te złoto, bogactwa tej góry. Jeżeli Thorin odzyska królestwo zachoruje na tą smoczą chorobę...
- Nieprawda!
- A masz pewność?
Nie mam. Patrzyłam w podłogę.
- Właśnie dlatego...- zaczęłam- potrzebuje kogoś, kto będzie przy nim. To nie mogą być tylko przyjaciele. Musi mieć kogoś takiego...
- Okej, okej- przerwał mi unosząc dłonie w geście obronnym- Może i masz rację.
- No widzisz...
- To twoje życie. Ja Cię tylko ostrzegam, byś nie zawiodła się na kimś, na kim ci mocno zależy.
W odpowiedzi przytuliłam go. Trwaliśmy w tym uścisku bardzo długo.
- Dlatego tak cię kocham- szepnęłam.
- Wiem, kochana- odpowiedział głaszcząc mnie po głowie- Rodzice byliby z Ciebie dumni.
Uśmiechnęłam się do siebie. Pewnie by byli.
Chwilę później do stołu zasiadła zaspana kompania. Tylko poszczególni (wśród nich Bilbo) siedzieli podpierając głowę ręką lekko przysypiając.
- Wolę nie wiedzieć co Wy wczoraj robiliście- powiedziałam z ironią i rozbawieniem.
- My? Nic- obronili się.
- Tak? A wyglądacie jakbyście mieli kaca i nie spali pół nocy.
- Bo może i tak było- mruknęli niektórzy na co ja parsknęłam śmiechem.
Po posiłku oraz przez resztę tego dnia każdy zajął się swoimi sprawami.
Bilbo w moim towarzystwie ćwiczył strzelanie z łuku. Ja stawałam parę kroków z boku i też strzelałam by mógł zbić moją strzałę. Co prawda nie wychodziło mu to ale nie poddawał się.
Około południa poszliśmy do Beorna. Stał obok stołu, przy którym siedziały krasnoludy a Gandalf i Thorin stali z boku rozmawiając po cichu. Rzuciłam taki tekst:
- Beornie, masz może skórę?
- Słucham?- zrobił dziwną minę.
Hobbit z trudem krył śmiech.
- Pytam się, czy masz skórę jakiś zwierząt. Potrzebna nam, by uszyć siodło dla Strzały...
- A po co?- wtrącił się Nori.
- Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie Aza ma za twardy grzbiet i nie za wygodnie się tak podróżuje.
- Powinno coś być na strychu- powiedział gospodarz.
- Dzięki!- krzyknęliśmy i już nas nie było.
Coś się znalazło, ale to wystarczało. Wzięliśmy co się nadawało i skierowaliśmy się do wyjścia. Po drodze słyszałam, że krasnoludy śpiewają piosenkę, którą ułożyłam dla króla Goblinów. Uśmiechnęłam się pod nosem. Cieszę się że się im spodobała.
- Jak ułożycie mi drugą zwrotkę to będzie super!- zawołałam.
- Dobrze!- odkrzyknęli.
Wyszliśmy na zewnątrz. Od razu zabraliśmy się do pracy, bo siodła nie szyje się tak łatwo i szybko. Strzała siedziała obok i na nas patrzyła. Czasem biegała za jakimś motylem czy innym owadem. Była nam tu potrzebna to miar.
W końcu już jutro ruszy dalej. Ku nowym przygodom. W czasie pracy towarzystwa dotrzymywali nam kompani. Wspólnie śpiewaliśmy:Goblin jesteś chłop jak dąb
Może dąb niestety głąb
Don't worry, be happy
Swoich ludzi masz już dość
Więc im dajesz mocno w kość
Don't worry, be happy
Don't worry, be happy nowU-u-u
Don'T worry
U-u-u
Be happy
U-u-u
Don't worry, be happy
U-u-u
Don't worry
U-u-u
Be happy
U-u-u
Don't worry, be happy.
CZYTASZ
Pustkowie Smauga
Fanfic(***)- Lojalność, honor, waleczne serce... Nie proszę o nic więcej.. - Pamiętaj, że zawsze będziesz miał wśród nas poważanie... (***)- Bez względu na to co się stanie.. I tak będę cię kochać..- szepnęłam i pocałowałam go. ~~~~~ Drugi tom pierwszej c...