Rozdział 9

1.2K 75 4
                                    

*Selly*

Nie wiem jak to się stało, ale już nie staliśmy. Siedziałam na Thorinie oplątując mu w pasie nogi. Dalej złączeni w gorącym pocałunku. Sam jego dotyk, kiedy błądził dłońmi po moich plecach chcąc być jeszcze bliżej mnie sprawiał, że mój umysł wyłączał się, ciało oddało się. Nie wiedziałam, czy to dobrze czy źle ale w tej chwili nie obchodziło mnie to.
To było coś niezwykłego, coś nowego, coś czego jeszcze nie czułam. Jeszcze nigdy nie potrzebowałam takiej bliskości z nim. Nigdy.. nie przeżyłam takiego uczucia... nie byłam nigdy w takiej.. sytuacji.
Nagle mój mózg oprzytomniał. Zapomniałam o istotnej rzeczy...
Delikatnie odepchnęłam od siebie krasnoluda z niepewną miną.
- Co się stało?- spytał z troską.
- Ja...
- Skrzywdziłem cię?- przestraszył się.
Pokręciłam głową. Było mi lekko wstyd że dopiero teraz o tym mówię.
Thorin gładził mnie po włosach. Wciąż patrzył na mnie pokrzepująco. Jest taki kochany.
- Ja... ja.. ja nigdy tego nie robiłam- wyszeptałam rumieniąc się.
Odważyłam się na niego spojrzeć. Krasnolud uśmiechnął się lekko. Jego dłoń zatrzymała się na moim policzku.
- Kochanie, nie ma się czego wstydzić. Będziesz miała swój pierwszy raz.. ze mną. Mogę ci obiecać, że będę delikatny. Tylko pytanie: czy ty tego chcesz?
Po sekundzie w odpowiedzi znów go pocałowałam. Ucieszył się na nią.
I czym zasłużyłam sobie na takiego mężczyznę? No czym? On jest wszystkim czego szukałam: dał mi miłość, zrozumienie, troskę, bezpieczeństwo. Jest bardziej wyjątkowy, niż wszyscy książęta z bajek razem wzięci.
Dość nieśmiało chwyciłam za koszulkę Thorina chcąc ją zdjąć. Krasnolud pomógł mi.
Zaczęłam wodzić dłońmi po jego umięśnionym brzuchu, co chyba mu się spodobało więc nie przestawałam.
W tym czasie pozbyłam się też górnego odzienia.
Thorin, bardzo czule, zjechał ustami najpier po jej kości policzkowej aż do skroni, potem w dół po żuchwie do szyji i ramion. Jego ostra broda łaskotała moją gołą skórę.
Kiedy całował mnie po szyji, odchyliłam głowę by miał lepszy dostęp. Uśmiechałam się pod nosem, dawno nie było mi tak dobrze...

*Bilbo*

- Opanujcie się wszyscy!- wołał Gandalf.
- Ale gdzie on jest?!
- Nie macie się czego obawiać, na pewno jest cały!
- A skąd to wiesz?!
- Bo jestem czarodziejem!
Tymi krzykami zostałem brutalnie wybudzony ze snu. Z niechęcią wstałem. A myślałem że będzie spokojnie.
- Co się dzieje?- spytałem, niezwykle zaspany, podchodząc bliżej.
- To się dzieje że Thorin zniknął!- krzyknął Dwalin.
- Ach!- westchnąłem z uśmiechem.- Pewnie zamienił się w Gandalfa...
- Słucham?!- zawołali wszyscy.
- Raz znika, raz niespodziewanie się pokawia.. słuchajcie, na pewno jest bezpieczny, tylko...
- Ale i tak musimy przeszukać teren!- przerwał mi Dwalin.
- Ja się mu jednak nie dziwię, że poszedł poszukać cichego i spokojnego miejsca- przetarłem zmęczone oczy.
- Czyli to nasza wina?!
- Nie! Ale robicie z niego mamisynka! Jest odpowiedzialny. Zgaduję, że poszedł przemyśleć wszystko bez zbędnego towarzystwa- spojrzałem znacząco na czarodzieja- Dam głowę, że o poranku wróci. I jestem pewien, że nie będzie zadowolony widząc was nieprzytomnych bo czekaliście na niego. Myślicie, że będzie mu miło? Pomyśli, że będzie musiał zrezygnować z prywatności, bo wy robicie aferę z byle czego! Więc ja moi drodzy idę spać gdyż nie chcę dostać przypału. Dobranoc!
I wróciłem na moje legowisko. Nim się jednak położyłem dogonił mnie Gandalf.
- Dobra robota Bilbo.- szepnął.
Spojrzałem na kompanów. Zrezygnowani ułożyli się do spania.
- Przynajmniej podziałało. Dobranoc Gandalfie.
- Dobranoc mój druhu.
Dyskretnie wyczarowałem sobie korzeń jako poduszkę. W ten sposób zasnąłem.

*Selly*

Zupełnie pozbawieni ubrań, byliśmy wtuleni w siebie pod płaszczem Thorina. Opierałam głowę o jego ramię rysując szlaczki na jego torsie. On zaś bawił się moimi włosami.
Na wspomnienie co działo się kilka minut temu uśmiechałam się. On samą pieszczotą, samym dotykiem doprowadzał mnie do szaleństwa. Byłam w siódmym niebie. Pamiętałam wyraz jego oczu: aż płonęły pożądaniem, miłością. A mimo tego był naprawdę delikatny. Może i bolało ale nie aż tak jak przewidywałam z jego strony. Boję się pomyśleć jak by było, gdyby na miejscu krasnoluda był mój były którego imienia nie chcę wymawiać...
Lecz jestem tutaj, z ukochanym. To z nim miałam pierwszy raz i to tu, pod rozgwieżdżonym niebiem w świetle księżyca, w ciszy.
- Wszystko dobrze?
Spojrzałam na niego.
- Tak, a co?
- Ciągle się uśmiechasz - zauważył.
Zaśmiałam się.
- Cieszę się, że cię mam. Po prostu.
Odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie. Dłoń przełożyłam na jego policzek.
- To co kochanie, powtórka?- mruknął uwodzicielsko.
- Z Tobą zawsze...
A po mojej wypowiedzi zawisł nademną. Całował mnie coraz niżej.
Wplątałam palce w jego czarne włosy. Przyknęłam oczy. Czułam jego usta raz na moim brzuchu, raz na piersiach. To dziwne, ale było mi tak dobrze, że chyba zasnęłam.
Gdy się przebudziłam było jeszcze ciemno. Leżałam w ramionach krasnoluda. Wciąż wstał. Byłam ciekawa co u kompanii.
- Bilbo!
- Selly! Zabiję Cię słowo daję! Po raz drugi mnie obudzono i tak samo brutalnie!
- Drugi?
- Ta.. krasnoludy przejęły się waszym zniknięciem ale udało mi się ich zmusić do spania.
- Dzięki...
- Ja też, za to że przerwałaś mi piękny sen!
- Oj no przepraszam.
- Jakbyśmy teraz mogli rozmawiać bez użycia słów...
- Rozmawiać bez słów? Ale jesteś głupi...
- Ze wzajemnością...
- Nie lubię Cię!
- Tak. Kijem bym cię nie tknął!
- Może lepiej idź spać.
- Jestem za!
Więcej się nie odezwał. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam chichotać. Muszę to zapisać! No dobra i tak go lubię.
Na mój niepowstrzymany śmiech ocknął się Thorin.
- Wybacz, nie chciałam Cię budzić.- szepnęłam.
- Coś się stało?- spytał schrypniętym głosem.
- Nie, nic. Śpij dalej.
Cmoknęłam go szybko w usta. Potem wtulona w jego klatkę piersiową zaczęłam nucić jakąś piosenkę. Mama śpiewała mi ją kiedy nie mogłam spać. Słów nie pamiętałam, ale melodia jakoś utkwiła mi w pamięci.
Kiedy przestałam słyszałam wyrównany oddech mojego ukochanego. Również zasnęłam.

Pustkowie SmaugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz