✉ Me: On mnie nigdy nie uderzył... Skąd takie w ogóle pomysły przyszły ci do głowy? Rozbawiłeś mnie.
Nabrałam powietrza w płuca i przetarłam swoje oczy aby nie rozpłakać się po raz kolejny. Przecież nie mogłam powiedzieć Uderzyć to mało powiedzenie. Nie miałam pewności, czy to nie ktoś kto zna mojego brata. A może to jego intryga aby dowiedzieć się czy jestem gotowa komuś powiedzieć o tym jak mnie traktuje? Z każdą kolejną minutą w mojej głowie było coraz więcej pytań. Dlatego też postanowiłam, że będę udawała szczęśliwą nastolatkę, której żyje się bardzo dobrze i pogodziła się ze stratą rodziny. Spojrzałam na ekran telefonu gdzie ukazała się kolejna wiadomość od owego mężczyzny.
✉ Nieznane: Nie musisz kłamać.
✉ Me: Nie wiem skąd masz takie dziwne pomysły.
✉ Nieznane: A co jeżeli powiem ci, że to ty mi to powiedziałaś?
Moje oczy natychmiast się rozszerzyły. Nie mogłam uwierzyć, w to co przeczytałam.
✉ Nieznane: Przepraszam, za dużo mówię. Wreszcie zaczniesz się domyślać kim jestem.
✉ Nieznane: Zagrajmy w coś.
✉ Me: A co jeżeli ja nie chcę?
✉ Nieznane: Nie zapominaj, że zgodziłaś się na tydzień. Zaczęliśmy pisać wczoraj, w poniedziałek. Więc równo za tydzień ty zdecydujesz co dalej ślicznotko.
✉ Me: Nie mów na mnie "ślicznotka". Bo to nie jest prawda.
✉ Nieznane: Oszukujesz samą siebie.
✉ Me: Mogę zadać ci kilka pytań?
✉ Nieznane: Mam się bać ? :o
✉ Me: Jeżeli poznanie twojego imienia jest czymś "strasznym" to tak.
✉ Nieznane: Jeżeli powiem ci jak mam na imię, co będę miał za to? :D
Przekręciłam teatralnie tęczówkami na jego odpowiedź.
✉ Me: Kojarzysz taką zabawę jak - 10 pytań?
✉ Nieznane: Ja nie dziecko, aby się bawić.
Jesteś miła, a jaką dostajesz odpowiedź?
✉ Me: Nie to nie...
✉ Nieznane: Odpowiem na twoje 5 pytań.
✉ Me: Jak masz na imię?
✉ Nieznane: Pomiń.
✉ Me: Nara.
✉ Nieznane: Nie, czekaj stop... Powiem ci jak mam na imię. Justin.
Kącik ust uniósł się kiedy przeczytałam imię "Justin".
✉ Me: Tak samo jak Justin Bieber, aww. ♥
zmieniono nazwę z "nieznane" na "Justin"
✉ Justin: Nie wymawiaj kurwa przy mnie jego nazwiska...
✉ Me: Masz coś do niego?
✉ Justin: Co ty w nim widzisz? Przecież popełnił tyle błędów? Spadł na dno.
✉ Me: Jest dla mnie wzorem do naśladowania. Upadł, popełnił tyle błędów bo jest tylko człowiekiem ale z każdym dniem staje się coraz silniejszy i wstaje. Wstaję aby walczyć. Dlaczego do mnie napisałeś?
✉ Justin: Każdy tak mówi... A kiedy przyjdzie co do czego do nikt go nie wspiera...
✉ Me: A Beliebers?
✉ Justin: Daj mi spokój muszę iść...
✉ Me: Miałeś mi odpowiedzieć na pytania, Justin...
Niestety nie odpisał. Ja nie zamierzałam prosić się go aby został. Nie chciał to nie, jego sprawa. Teraz myślałam tylko o jednym. Jak zdobędę tyle pieniędzy dla mojego jakże "kochanego" braciszka? Nigdy nie kradłam... Nie potrafiłabym. To nie w moim stylu. Opadłam powoli na łóżko zakładając swoje słuchawki na uszy rozkoszując się cudowną melodią płynącą z głośników. Tylko ten głos potrafił mnie zawsze uspokoić. Głos Justina Biebera.Justin POV.
Spojrzałem na telefon który zaczął wibrować. Podniosłem go odczytując wiadomość.
✉ Księżniczka ♥ : Miałeś mi odpowiedzieć na pytania, Justin...
A co jeżeli ona się domyśli? Powie jakiejś prasie i będą kolejne plotki na moim temat.
- Justin! - Usłyszałem wołanie ale szczerze mówiąc nie zwróciłem na to uwagi. - Justin ! - głos zbliżał się do mnie i brzmiał coraz głośniej. Leniwie odwróciłem głowę kierując ją na znaną mi już twarz Scootera.
- Czego? - Przetarłem twarz rękami wstając z pozycji leżącej. Szczerze mówiąc to gówno mnie obchodziło to co miał mi do przekazania. Niech mówi to co ma mówić i niech spierdala. - Mów do cholery o co ci chodzi!?
- Twoja reputacja spada Justin. - wzruszyłem ramionami dając mu do zrozumienia, że mnie do nie obchodzi. - Justin cholera, twoje fanki pytają się co z tobą! Unikasz je... Zapomniałeś o swoim TT... Długo myślałem co można zrobić aby - tutaj mu przerwałem.
- Ty myślałeś? No nie pierdol - rzuciłem mu sztuczny uśmiech znów rozsiadając się na kanapie biorąc do ręki swojego iPhone
- Justin to poważna sprawa, posłuchaj mnie przez chwilę. - Wydzierał się mi prosto w twarz. Wreszcie na niego spojrzałem i kiwnąłem głową aby mówił. - Trzeba było wymyślić ci jakiś "powód" związku z twoim zachowaniem. A mianowicie powiemy ludzią, że się zakochałeś.
- Że co kurwa zrobiłem? - Wyszczerzyłem oczy - Nie, nie... nie ma mowy! - Wykrzyczałem.
- Selen... - urwałem mu.
- Nie wymawiaj przy mnie jej imienia... - Moje wszystkie mięśnie się napięły, a ręką uderzyłem o blat. W obronie podniósł ręce i cofnął się dwa, a może trzy kroki do tyłu.
- Justin... to tylko pokazówka, nie musisz ją kochać. Pokażesz się z nią kilka razy aby paparazzi was widziało. - Tak i co? Lizać się z nią też mam "na niby"? Czy on się dobrze czuje? Może i chciał naprawić wszystko ale na pewno nie zgodzę się aby jakaś tania dziwka miziała się do mnie przez kolejny miesiąc, a może przez dwa? A potem co? Zły Justin zerwał z jakąś pieprzoną suką?
- Nie zgadzam się. - Chciał już się wtrącić ale ja mu na to nie pozwoliłem. - Nie zgadzam się rozumiesz!? - Powtórzyłem uderzając ponownie pięścią o blat stołu.
- Hailey - nagle zawołał. Do pokoju weszła znana mi twarz. Uśmiechnęła się na mój widok po czym podeszła do mnie przytulając mnie mocno. Oczywiście odwzajemniłem to. - To ona będzie twoją "udawaną" dziewczyną - Dobra... cofam to co mówiłem. Hailey nie jest suką.
- Justin... chcemy ci pomóc... Nie zrobimy nic czego nie będziesz chciał. Nie musimy się nawet całować, ale chodzi tutaj o ciebie i o twoją reputacje. - Posłała mi ciepły uśmiech. Nie może być tak źle prawda?
- Zgadzam się. - Powiedziałem to udając "chuj mnie to obchodzi". Ale na ich twarzach pojawił się uśmiech. No dalej... zacznijcie jeszcze skakać i biegać ze szczęścia. - A mama mówiła mi "nie kłam..." - mruknąłem pod nosem. Jednak usłyszeli moje słowa.
~'. Tadam. Jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba bo piszę go od 2 dni. ^^ Komentujcie bo daje to dużo motywacji. ♥