Oby dwoje patrzyli się na siebie nie mogąc wymówić żadnego słowa. Anastazja wiedziała jedno. Pomyliła się co do niego. Nie chciała go znać. Chciała stąd uciec i to jak najszybciej. Dla niej był nikim - zwykłym skurwysynem bez uczuć. Dziewczyna złapała za róg koca, który był na materacu po czym zakryła nim swoje ciało. W jego oczach mogła odczytać słowo "przepraszam" ale dla niej on już nie istniał. Dziewczyna po raz kolejny dziś skuliła się w kulkę nie mówiąc nic. Nie umiała znaleźć odpowiednich słów na to co on jej zrobił. A może nie chciała ich szukać? W każdym razie cholernie ją skrzywdził i sam Justin o tym wiedział. Jej wzrok utkwił w jej chudych palcach. Nie płakała. Nie potrafiła już. Cały ból, rozpacz był teraz w jej sercu. Justin jak niby nic się nie stało wyszedł z piwnicy biorąc swoje cichy. Została teraz tam sama. Z ledwością wstała ubierając swoją dolną część bielizny oraz spodnie, które leżały w kącie. Nie znalazła swoich butów. Być może już tamci jej zabrali. Albo po prostu ich nie zauważyła. Wstała. Czuła jak wszystko rozrywa ją na drobne kawałki. Z ledwością doczołgała się do drzwi. Lecz one były zamknięte. Jej źrenice natychmiast się rozszerzyły. Czy to znaczy, że Justin ma zamiar ją tutaj trzymać? Więzić? Z tego wszystkiego zaczęło kręcić jej się w głowie. Oparła się swoimi plecami o ścianę by nie upaść. Pragnęła tylko jak najszybciej stąd uciec. Nie musieć patrzeć już na jego twarz. Teraz słyszała tylko swój nierówny oddech i jakieś szmery, głosy po drugiej stronie drzwi. Za wszelką cenę chciała usłyszeć o czym i z kim rozmawia Justin. Na ogół nie była osobą ciekawską ale obawiała się, że może to chodzić o jej życie. Przybliżyła się do drzwi uważnie słuchając rozmowy. Justin musiał rozmawiać przez telefon bo usłyszała tylko jego głos.
- Jak to kurwa nie możesz kupić tej laski? Co ci odjebało. Kupienie jej było największym błędem jaki w życiu popełniłem. - Justin splunął na ziemię. - Wiedziałem, że się dogadamy. Dostarczę ci ją na jutro. - Powiedział już nieco bardziej pewny siebie. Nagle rozmowa ucichła. Drzwi mimowolnie się otworzyły, a dziewczyna poleciała do tyłu. - Nie nauczyli cię, że się nie podsłuchuje? - Posłał jej srogie spojrzenie znów zamykając piwnice na klucz. - Pewnie już usłyszałaś. Jutro będziesz miała ode mnie spokój. - Coś ją ukuło. Nie chodziło o słowa, które powiedział Justin. Tylko o to, że chciał ją znów sprzedać. Nie rozumiała dlaczego po prostu nie mógł jej wypuścić. Nie zamierzała nikomu powiedzieć w końcu... kto by jej uwierzył?
- Ja... Ja... Ja nikomu nie powiem. - Powiedziała pociągając noskiem. Nie patrzyła na niego. Nie umiała. W głębi duszy miała jednak nadzieję, że obudzą się w nim jakieś uczucia i mimo wszystko wypuści ją. - Tylko... Tylko nie rób tego. - Miała wielką gulę w gardle. Każde słowo przychodziło jej powiedzieć z wielkim trudem. Ten tylko splunął na ziemię bawiąc się narkotykami z walizki.
- Biznes... Ja kupiłem Cię od łysego i teraz muszę mu zapłacić. Więc... muszę cię sprzedać dalej. - Otworzył woreczek z narkotykiem, dokładnie wcierając biały proszek w swoje dziąsła. Widząc to, dziewczyna nawet nie zamierzała zaczynać rozmowy. Wiedziała, że kiedy jest pod wpływem narkotyków nic nie wskóra. Może być tylko gorzej. - Powinnaś być szczęśliwa. - Wzruszył ramionami kierując wzrok na brunetkę - Pieprzyłaś się z Justinem Bieberem. - Czy ona dobrze usłyszała? "Powinna się cieszyć?". Jeżeli tak miało wyglądać szczęście według niego to wolała nigdy nie być szczęśliwa. Jej wzrok cały czas gubił się w swoich własnych dłoniach. Nie wiedziała kompletnie co ma ze sobą zrobić. Jak ma uciec i co powiedzieć. - Twoje marzenie się spełniło. - Powiedział nieco rozbawiony. Uniosła swój wzrok i widząc jego minę po prostu nie wytrzymała. Nie chciała aby przez cały czas widział w niej tylko i wyłącznie bezsilną istotę.
- Jakim kurwa prawem możesz wiedzieć jakie mam marzenia? - Podniosła swój wzrok wstając z miejsca - No jakim kurwa !? - Zachowywała się jak oszalała. Nie myślała nad co robi i co myśli. Chciała po prostu wygarnąć mu wszystko. Nie ważne, że był pod wpływem narkotyku i tak nic do niego nie docierało. - Zostałam sprzedana jakimś zbirom przez swojego brata jak jakiś nic nie wart przedmiot. Potem ty mnie kupiłeś i jak sukę po prostu mnie przeleciałeś - Do jej oczu napływało coraz więcej słonych łez. - I dalej chcesz mnie sprzedać? Co jeżeli to jakiś psychol, większy od ciebie. Co jeżeli... Och tak... Przepraszam... - Powiedziała z ironią w głosie - Ty przecież nie interesujesz się czyimś życiem. Widzisz tylko swój pierdolony czubek nosa. Jesteś pierdolonym dupkiem. - Powiedziała i nawet się nie zorientowała kiedy po jej policzku przeszła fala gorąca. Uderzenie było tak silne, że upadła na ziemię. Justin stał nad nią totalnie nie przejmując się tym co teraz zrobił. Dobrze wiedział, że jest - pierdolonym dupkiem ale nigdy nie pozwoliłby na to by jakakolwiek dziewczyna i to tym bardziej, ta, którą kupił go tak nazwała.
- Posłuchaj mnie szmato. Nie masz prawa tak na mnie mówić. I masz rację. Gówno mnie obchodzi co się z tobą stanie. Było miło ale się skończyło. I tak. Ryan jest psycholem. - Splunął na ziemię po czym zaczął kontynuować. - Uważaj przy nim na swój nie wyparzony języczek bo on nie będzie bawił się z Tobą tak jak ja teraz. Tylko raz na zawszę cię sprzątnie. - Wzruszył ramionami i wyszedł. Zostawił po raz kolejny Anastazję samą. Tym razem zgasił światło w ten sposób, że dziewczyna siedziała na zimnej posadzce z czerwonym policzkiem po ciemku. Brunetka myślała, że jak Justin zobaczył kim jest dziewczyna to będzie traktował ją inaczej. W końcu sama widziała jego minę po tym jak zdjął jej opaskę. A zamiast to, stał się jeszcze gorszym skurwielem niż był na samym początku.
I oto jest kolejny rudział. ♥ Jakoś ostatnio złapała mnie wena twórcza. Jeżeli skończycie czytać nie zapomnijcie zostawić - gwiazdeczki i komentarza. Trzymajcie się :* ♥