Oboje stali i wpatrywali się w martwe ciało mężczyzny. Dziewczyna nadal nie mogła zrozumieć jak mogła za dziecka pochować pustą trumnę. Jak ojciec mógł ją zostawić. Jak przez tyle lat mógł się nadzwyczajnie w świecie nie odezwać. Nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczała, że może wydarzyć się taka tragedia, która zniszczy ją już do końca. Była jak wrak. Jakby ktoś zabił każdą cząstkę w niej która potrafiła się uśmiechać i cieszyć się życiem. Miała wrażenie, że cały świat odwrócił się przeciwko niej. W tym momencie wszystko jej było obojętne. Z jej oczu w tym momencie nie płynęła nawet jedna łza. Była pusta. Nie miała w sobie w tym momencie ani grama uczuć. Chłopak nie wiedział co ma powiedzieć. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Jedyne co teraz robił to mocno przytulał dziewczynę od tyłu. Lekko odgarnął jej kosmyk włosów do tyłu i mocno, ale z delikatnością przytulił się do jej szyi, szepcząc do ucha "Jestem tutaj, pamiętaj". Być może te słowa były tak banalne, ale dla niej znaczyły bardzo dużo. Gdyby nie Justin teraz, już dawno popadłaby w depresje. Odwrócił ją tak by na niego spojrzała. Nie mógł wytrzymać faktu, że cały czas jest wpatrzona w swojego zmarłego już ojca. Spojrzał jej w oczy, a to co w nich zobaczył załamało Go jeszcze bardziej. Ból i rozpacz. Ale jednocześnie pustka. Tego obawiał się najbardziej. Nie chciał widzieć w oczach swojej miłości tej cholernej i pierdolonej pustki.
- Jak zginął?
- Co?
- Proste pytanie. Chcę wiedzieć jak zginął. - To w jaki sposób dziewczyna to powiedziała było dla niego jak kulka w łeb. Ani przez chwile nie załamał jej się wzrok. Bał się, że ją straci. A tego nigdy by sobie nie wybaczył. - Kurwa... mam tam do niego podejść i sama sprawdzić!? - Spojrzała na niego jak na idiotę.
- Zdążyłem zauważyć, że jego gardło zostało podcięte. To nie Twoja wina.
- To moja i tylko moja wina, rozumiesz Bieber? To ja jestem wszystkiemu winna. Gdyby nie ja... wszystko było by dobrze.
- Nie mów tak!
- A jak mam mówić... Jak? Przeze mnie zginęły trzy osoby. Kurwa trzy osoby które miały związek ze mną. Musisz mnie zostawić, tak będzie lepiej... - Chciał się wtrącić, ale dziewczyna nie dała mu prawa głosu. - Osoba która to robi chce mnie. Nie Ciebie. Nie Damiena, Nie Ashe'ra, Nie mojego tate. 6 ofiar. Nie mogę pozwolić by ktoś jeszcze zginął i to przeze mnie... zrozum... Musisz mnie zostawić. Wracaj do bycia sławnym Justinem Bieberem! Paparazzi pewnie Cię szukają. Fani cierpią.
- Ja zakończyłem karierę...
- Co !?!? - Jej mina była bezcenna. Lekko rozchyliła usta kształcie literki "o".
- To nie pora na takie tematy...
- Nie! To jest pora i czas na ten temat. Co Ci strzeliło do łba!?
- Widzisz... - Powiedziawszy to odchrząknął raz, a mocno po czym zaczął iść w kierunku wyjścia. Przez chwile się nie odzywał. Usiadł na schodku patrząc się w przestrzeń. - Jestem, a raczej byłem osobą publiczną. Gdybym tego nie zrobił setki moich zdjęć już dawno trafiłoby do internetu. Kończąc całkowicie swoją karierę, usuwając wszystkie portale sprawiłem że jestem zwykłym szarym człowiekiem. Moi ludzie na początku byli przeciwni, stracili dużo kasy. Dali mi warunek. Albo zostaje i zapomnimy o tym wszystkim... albo odchodzę ale nie ma powrotu. Wybrałem co wybrałem. - Wzruszył ramionami - Nie mają teraz prawa robić mi zdjęć. Bo nie jestem osobą publiczną.
- Nie powinieneś tego robić... to moja wina...
- To nie Twoja wina Anastazjo. To tylko i wyłącznie była moja i jest moja decyzja. - Wstał ze swojego miejsca, drapiąc się lekko po karku. - Jak się czujesz? - Zapytał i zaraz pożałował tego pytania. Dziewczyna szybko podniosła się również z miejsca i stanęła na przeciwko Szatyna. Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Schowała swoje ręce do tylnej kieszeni po czym spojrzała na swoje ubrudzone buty. Nie umiała odpowiedzieć. To co teraz czuła... to co teraz nosiła w sercu nie była w stanie opisać słowami. Widziała na własne oczy śmierć Damiena, człowieka którego nienawidziła. Ale... ale nie zasługiwał na śmierć. Powinien żyć. Codziennie powinien zaparzać swoją ulubioną kawę. I umawiać kolejne dziewczyny na sex. Powinien zajmować teraz miejsce przy swoim biurku i dopalać swojego papierosa. Asher również nie powinien umrzeć. Teraz, zapewne piłby z kolegami i grał w karty... oczywiście że znów by wszystko przegrał. Wtedy od razu zgłosiłby się do dziewczyny o kasę... Był uzależniony. Ale mimo tak wielu rzeczy dziewczyna nadal widziała w nim dobrego człowieka. Bo... Bo nie zawsze był dla niej okrutny. To alkohol często tak na niego wpływał i narkotyki. A ojciec? On również mimo wszystko powinien żyć. Może potrzebował wolności? Może przerastał Go fakt, że jego córeczka była adoptowana? Może... Mimo wszystko powinien teraz żyć i robić to co kocha. - Nie musisz odpowiadać. - Powiedział krótko a ta patrząc na niego podziękowała mu lekkim uśmiechem.
- Co chciałeś mi powiedzieć?
- Kiedy?
- Wcześniej...
- Nic.
- Nic?
- Nic.
Nie myśląc nad niczym dłużej, dziewczyna była pewna że chcę zobaczyć swojego ojca z bliska. Chce się z nim pożegnać. Tak kurewsko za nim tęskniła i nie raz płakała do zdjęć i prosiła Boga o to, aby jeszcze raz mogła Go zobaczyć. Czyżby życzenie się spełniło? Weszła dynamicznym ruchem do znanego już jej teatrem i podeszła do zmarłego mężczyzny. - Żegnaj Tatusiu. - Powiedziała to i dotknęła lekko jego dłoni. - Tak wiele chciałabym Ci powiedzieć, opowiedzieć. Nie zdążyłam. Nie widziałeś jak dorastałam. Nie byłeś ze mną wtedy, kiedy najbardziej Cię potrzebowałam. Ale nie obwiniam Cię. Tłumaczę to sobie, że miałeś ważny powód. Nie obwiniam Cię. Mam tylko nadzieję, że nie cierpiałeś długo. - Przygryzła lekko swoją dolną wargę. Nagle jej oczom ukazała się kartka wystająca z jego koszuli. Nie zastanawiając się długo wyjęła ją, a po jej plecach przeszedł nie przyjemny dreszcz. Spojrzała jeszcze raz na ojca i po prostu wyszła. Justin szedł za nią krok w krok.
- Co znalazłaś?
- Co znalazłam? Ty się jeszcze kurwa pytasz co ja znalazłam!? - Krzyknęła i pokazała chłopakowi małą kartkę na której był jego podpis z jej imieniem.
ROZDZIAŁ NIE JEST SPRAWDZANY. NIE BYŁO TAK DŁUGO ROZDZIAŁÓW, A TO ZE WZGLĘDU IŻ NIE MIAŁAM LAPTOPA. ALE JUŻ MAM WIĘC USIADŁAM I PO PROSTU NAPISAŁAM ♥ SZKOŁA SIĘ ZACZĘŁA, A JAK WIECIE LUB NIE CHODZĘ TERAZ DO 1 TECHNIKUM I NIESTETY NIE MAM ZA WIELE CZASU. JEŻELI ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBAŁ -> GWIAZDKUJCIE I KOMENTUJCIE. I DO NASTĘPNEGO.