Stała wpatrując się w Jego oczy. Znów zaświeciła się maleńka iskierka nadziei. Chcę ją stąd zabrać? Obudziły się w nim uczucia? Chcę chociaż w ten sposób wynagrodzić jej to, co już przeszła? Zagryzła nerwowo swoją dolną wargę. Nie wiedziała co usłyszy. Ale pragnęła aby powiedział, że nie musi się bać, że ją stąd zabiera. Tak cholernie tego pragnęła. No dalej Justin powiedz to. Zabierz ją stąd. Zrób coś, co sprawiłoby aby znów inaczej na Ciebie spojrzała. Spróbuj zmienić swoje życie zaczynając od małego kroczka. A było nim - nie sprzedawanie Anastazji. Justin tylko nerwowo podrapał się po karku patrząc w bok. Nie dobrze. Nie patrzy jej w oczy. Cała ta pierdolona "nadzieja" zaczęła niknąć, maleć.
- Anastazjo... - Powtórzył jej imię. Nadal na nią nie patrzył. Jego karmelowe tęczówki błądziły po jego samochodzie. Może jeszcze jest szansa? Może jeszcze ją zabierze? Może. - Pamiętasz co ci mówiłem? - Wreszcie się odważył. Spojrzał na nią. Wtedy to zrozumiała. Wcale nie chciał ją stamtąd zabierać. Wręcz przeciwnie. To było pożegnanie. Ostatnie pożegnanie. - Wiem, że życie przytłacza. Ale mimo wszystko czasami trzeba robić co ci karzą. - Mówił jej to. W samochodzie. Co prawda nie trafiło to do niej tak bardzo przez to, że w tamtym momencie płakała. Ale teraz wszystko zrozumiała. "co ci karzą". Zero sprzeciwu. Nie. To nie może być prawdą. Nie teraz. Nie przygotowała się na to psychicznie. Ale tak na prawdę czy kiedykolwiek byłaby gotowa na zostanie prostytutką? Nigdy. To było wykluczone. Zrobi wszystko. Zrobi wszystko by uciec stąd przy najbliższej okazji. Zrobi WSZYSTKO. - Na początku będzie ciężko ale z czasem przyzwyczaisz się do tego i będzie to dla Ciebie zwykła - praca. - On żartuje? Niech ktoś powie, że on w tym momencie żartuje. Jak kurwa praca prostytutki może być "zwykła". No ja się pytam jak? Ma się przyzwyczaić to tego, że jacyś obleśni faceci będą ją pierdolić? - Trzymaj się, Anastazjo. - Odszedł. Po prostu ją zostawił samą. W tym momencie zachował się jak totalny dupek. Brunetka wciąż stała nie mogąc nic z siebie wydusić. To stanowczo było dla niej - za dużo.
- Oprowadzę Cię. - Usłyszawszy dojrzały głos natychmiast odwróciła się wpatrując w mężczyznę. Był obleśny. Teraz mogła dokładnie mu się przyjrzeć. Miał na sobie garnitur. Wyglądał na bardzo drogi ale pozory mogą mylić. Nie był gruby, ale też nie był chudy. Raczej przeciętny. Jego włosy z wiekiem zaczynają robić się - szare. Dziewczyna dawała mu 40-45 lat. Nie więcej, nie mniej. Jego usta były wąskie, zaś nos długi. Nie, nie wyglądało to tragicznie. Ale do urodziwych nie należał. Wciąż wpatrywał się w dziewczynę swoimi niebieskimi oczami. Powiedziałabym raczej, że przeszywał ją wzrokiem. Bała się. Justin zostawił ją samą z jakimś pierdolonym zboczeńcem. - Trzymaj się mnie, a będzie dobrze. - Powiedział oschle. Po jej ciele momentalnie przeszły dreszcze. Szła krok w krok z mężczyzną. Zmierzali do wielkiego budynku. Jej serce z każą kolejną minutą biło coraz szybciej. Wreszcie się zatrzymał stając przy drzwiach. - Jeżeli będziesz robiła to co ci każę, spełnię każdą twoją zachciankę. - Mruknął opierając się o futrynę. Więc o to chodziło Justinowi. - Póki co będziesz miała swój pokój z Victorią. Mam ogromną nadzieję, że się polubicie. Zależy mi na tym abyś czuła się tutaj dobrze. Na samym początku pozwolę oswoić ci się z całą tą sytuacją. - Złożył ręce w kształcie namiotu. - Jestem wyrozumiały i cierpliwy. Masz wielkie szczęście, że Justin sprzedał Cię właśnie mnie. - "Szczęście"!? To ma być szczęście? Och... doprawdy? Nim zdążyła coś powiedzieć czy zapytać ten otworzył drzwi wpuszczając ją przed siebie. Weszła. Bo co innego miała zrobić? Uciec? Gdzie? W środku był bar. Szczerze mówiąc nawet nie spodziewała się, że to wszystko będzie tak wyglądało. Zwyczajny bar. Każdy teraz patrzył na nią i na Damiena. Byli głównym zainteresowaniem. Musiała przyznać, że czuła się teraz dość skrępowana. Nie była przywiązana do 'bycia w centrum uwagi'. Ale musiała zacisnąć zęby i pokazać, że jej to nie przeszkadza, chociaż w środku zżerała ją ta cała sytuacja. - Nie zwracaj na nich uwagę. Nie chcę abyś już teraz się zniechęciła. - Powiedział wskazując na schody, który kierowały na górę. Szła przed nim. Czuła jak jej nogi plączą się z każdym kolejnym krokiem. "Dlaczego on okazał się takim skurwysynem i ją nie zabrał?" Wciąż zadawała sobie to pytanie. Ale nie znała odpowiedzi. W końcu był sławny i bogaty. - Dziś jest mało klientów. - Dodał stając przez drzwiami z numerem "4". - Jest tutaj 12 pokoi. W każdym mieszkają inne osoby. Powinnaś wiedzieć do kogo, kiedy się zgłosić. Lecz nie ja będę ci to tłumaczył lecz Veronica. Spróbuję Cię wprowadzić w ten świat. Będzie dobrze. - Posłał jej uśmiech otwierając jej drzwi z numerem 4. Ku jej oczom od razu ukazała się wysoka blondynka. Była... piękna. Jej długie włosy były podkręcane od końca. Była ubrana zwyczajnie. Nie jak dziwka. Raczej... normalnie, sportowo. Na sobie miała nałożone szare legginsy, czarną bluzkę, a na swoje ramiona miała włożoną sportową bluzę. Wpatrywała się w Anastazję swoimi zielonymi oczami. Szybko jednak uśmiechnęła się ukazując szereg śnieżnobiałych, prostych zębów.
- Cześć. - Powiedziała radośnie podchodząc do dziewczyny podając jej swoją smukłą, drobną dłoń. Brunetka od razu to odwzajemniła. - Więc ty musisz być Anastazja? Och tak... Damien dużo mi o Tobie opowiadał. - Powiedziawszy to znów wróciła na swoje miejsce zaczynając jeść paluszki. - Pewnie mówił już ci Damien, ale jestem Victoria. Potrzebujesz czegoś? - Powiedziała z przejęciem.
- Wolności. - Powiedziała bardzo cicho chowając kosmyk włosów za swoje prawe ucho.
- Wiem co czujesz. Justin nie sprzedał tylko Ciebie. Niech zgadnę jak to wyglądało... - Przerwała na chwilę zamykając swoje powieki. - Kupił Cię, Zgwałcił, Sprzedał. - Dopiero teraz otworzyła oczy pełne malutkich iskierek łez.
Okej. A więc chcę napisać i rozwikłać kilka spraw. Tak. Justin wie, że jest to Aurelia. Dowiedział się Tego pod koniec 11 rozdziału. I był w takim szoku, że postanowił, że będzie zachowywał się jak chuj bez uczuć tylko po to aby w jakimś stopniu usprawiedliwić swoje zachowanie. Ogółem ten tydzień będzie dla mnie cholernie trudny. W poniedziałek mam korepetycje z matematyki o 20.00, we wtorek jadę do kina na 19.00 ♥ A w czwartek mam sprawdzian więc będę musiała się pouczyć w środę :/ Więc może być ciężko. Jeszcze jutro napiszę coś aby móc wam dodać. Z racji tego, że rozdziałów może nie być długo to ten również dodałam dziś :* A i bym zapomniała. Zapraszam was na aska - https://ask.fm/mojekochanie_
CZYTASZ
Poznaj mnie. | Justin Bieber.
Fiksi Penggemar"Gdybym ci powiedział nic nie byłoby takie samo."