KOCHANI. POSTANOWIŁAM ZMIENIĆ SPOSÓB PISANIA JAKO Z PUNKTY 3 OSOBY.
Płakała. Tak cholernie płakała. Wręcz brunetka dławiła się swoimi łzami. Mokre kropelki nazywane - łzami, spadały jej na bose stopy. Sama nie wiedziała dlaczego na sobie nie ma spodni. Dlaczego jest bez swoich butów. Ale teraz najmniej ją to obchodziło. Chciała tylko się wydostać. Chciała jakimś "magicznym" sposobem uwolnić się z silnego ucisku sznurów. W pomieszczeniu było cicho, jedynie zza drzwi było słychać śmiech mężczyzn. To sprawiało, że po jej ciele przechodził coraz większy dreszcz. Trzęsła się. Trzęsła się ze strachu, z obawy co może ją zaraz spotkać. Nagle wielkie drewniane drzwi się otworzyła, a do pomieszczenia wpadło sztuczne światło. Przymrużyła swoje brązowe oczy mrugając kilka razy. To był dla niej pierdolony koszmar. Czuła się jak gdyby ktoś wrzucił ją do - horroru, gdzie miała grać główną rolę. Oczywiście w głowie miała same - czarne scenariusze.
- Obudziła się. - Powiedział łysy mężczyzna, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Uśmiech skurwysyna. Podszedł do niej dumny po czym uklęknął przy niej podnosząc jej głowę do góry. Chciał dokładnie obejrzeć każdy detal jej ciała. - Póki co mogę zrobić z Tobą co tylko chcę. - Oblizał swoje wargi wkładając swoją rękę pod jej bluzkę. Brzydziła się. Miała ochotę cały ten cholerny żal wyrzygać. Chciała przestać czuć. Chciała zapomnieć. Chciała jakimś "magicznym" sposobem wymazać sobie całą pamięć. Chciała po prostu zbudować wszystko od nowa. Odwróciła swoją głowę znów zaczynając płakać.
- Co ja ci zrobiłam... - Skuliła się w większą kulkę szepcąc cicho pod nosem. Pociągnęła nosem ale nie spojrzała na mężczyznę. Nie umiała, nie potrafiła.
- Kurwa... - Jęknął z niezadowolenia. - Nie rozumiesz? Biznes mała. - Prychnął ironicznie. - Ja kupiłem Cię od Twojego brata, natomiast ja sprzedaję Cię o wiele drożej. - Przełknęła cicho ślinę. Nie powiedziała już nic. Nie rozumiała jak można tak traktować ludzi?
- Mark wychodź już, klient przyszedł. - Na jego twarz znów wparował uśmiech kiedy jeden z mężczyzn krzyknął z innego pomieszczenia. Na jej oczy założył opaskę. Zaczęła momentalnie kręcić głową. Chciała wszystko widzieć. Chciała znaleźć drogę ucieczki, ale wiedziała, że gdy jej pole widzenia będzie ograniczone będzie to ciężkie.
***
Blondyn nie myślał długo nad tym co robi. Nie myślał nad tym, że zniszczy życie niewinnej dziewczynie, która i tak już dużo przeszła w swoim życiu. Chciał tylko jak zwykłe zwierze zgasić swoje pragnienia. Chciał poczuć się jak Pan. Chciał poczuć władzę. Zasmakować zakazanego owocu. Teraz, kiedy nakręcił się na nową dziewczynę nie odpuści. Nie ważne czy była brzydka, gruba, czy było widać same kości. Nie interesowało go to. Tak. Justin Bieber był cholernym egoistą. Myślał tylko o sobie. Tylko o swoich pieniądzach, swoich potrzebach i o... SOBIE. Sława go zmieniła. Stał się pierdolonym dupkiem i dobrze o tym wiedział. Nie zamierzał się zmieniać bo był zadowolony z tego jaki się stał. Był młody, nie miał JUŻ zobowiązań w postaci - dziewczyny. Więc mógł pozwolić sobie na wszystko.
- To tutaj. - Rzucił krótkie hasło, zapłacił i kiedy już miał wychodzić Rudawy mężyczna zatrzymał Go.
- Moja córka Justin, jest twoją fanką. Dostanę autograf? - Westchnął cicho.
- Dla kogo napisać? - Wreszcie wziął kartkę od mężczyzny. Na pierwszy rzut oka widać było, że chłopak nie jest zadowolony z tego, że ma dać autograf. Ale zacisnął zęby aby nie odpowiedzieć czegoś głupiego i z udawanym spokojem zaczął bazgrać swoje imię i nazwisko na kartce. " Justin Bieber dla... " - Dla? - Powtórzył kiedy mężczyzna był zatopiony w swoim świecie, w swojej wyobraźni.
- Przepraszam... dla Anastazji Green - Jego serce zabiło mocniej. Wyszczerzył swoje oczy i niemal gapił się na faceta. W takim razie ona go - okłamała. Stwierdziła, że jej rodzice nie żyją. Dla niego, była teraz jak - WSZYSTKIE. Wszystkie laski, które zrobią wszystko aby tylko poznać Justina Biebera. Żałował, że zaczął z nią rozmowę. Postanowił, że gdy tylko znajdzie chwilę czasu od razu zmieni swój numer kontaktowy. Po napisaniu JEJ nazwiska od razu jak oparzony wszedł do starego opuszczonego budynku gdzie miał poznać swoją nową - "zdobycz". Był tak wkurwiony, że był zdolny do wszystkiego. Zaufał jej, a ona po prostu go oszukała. Nie mógł tego pojąć. Wydawała się być inna. Wydawało mu się, że mógł jej zaufać, ale najwidoczniej musiał się pomylić.
- No, no... kogo my tutaj mamy. Bieber we własnej osobie - Oparł się o blat stołu. - A Tobie młody co się stało? - Spojrzał na jego nogę. Ten tylko wzruszył ramionami. Nie zamierzał się nikomu spowiadać, a tym bardziej nie takim skurwysynom. - Okej... nie chcesz, nie mów. - Uniósł swoje ręce w geście obrony cały czas patrząc na chłopaka z, którego aż kipiała złość. - Ale wiesz... Nie wiem czy to... - Wskazał ręką na jego nogę - Nie będzie przeszkadzało Ci w czynnościach. - Posłał mu uśmiech. Nie musiał dokańczać. Blondyn dobrze wiedział o co mu chodzi. W końcu po co kupował Anastazję? Tylko i wyłącznie do sexu.
- Spierdalaj, nie twoja sprawa. - Wyparował. - Kasę przeleję Wam jak zawsze. - Czarnowłosy mężczyzna kiwnął głową na znak, że rozumie. W końcu to nie pierwszy raz. Znali Go na tyle by móc mu "zaufać". Bieber wiedział, że jeżeli nie zapłaci kasy za swoją zabawkę na - czas, to pożegna się ze swoją buźką.
- Mark wychodź już, klient przyszedł. - Wreszcie krzyknął, a Justin nie mógł się doczekać. Nie musiał długo czekać. Niemal kilka sekund później koło nich stał łysy Mark. Wymienili ze sobą spojrzenia i wyszli. Nigdy nie zabierał swojej - ofiary do domu, hotelu czy też w inne miejsce. Zaraz by się wydało. Kiedy Justin był pewny, że jest sam z dziewczyną wszedł do piwnicy.
- Czas na zabawę kochanie. - Mruknął podchodząc do niej z szerokim uśmiechem.
Jestem z nowym rozdziałem. ♥ Zmieniłam sposób pisania. Po prostu jest mi tak o wiele lepiej pisać, jest mi wygodniej. Mam nadzieję, że Wam również jest wygodnie tak czytać. ♥ Postanowiłam, że teraz rozdziały będę starała się pisać systematycznie także czekajcie na kolejny :*
CZYTASZ
Poznaj mnie. | Justin Bieber.
Fiksi Penggemar"Gdybym ci powiedział nic nie byłoby takie samo."