Szedł nie zwracając na to co się dzieje większej uwagi. Cholernie przejął się, że ją tam zostawił. Miał wyrzuty sumienia jak jeszcze nigdy w życiu. Być może było to spowodowane współczuciem, że przeszła już tyle ze swoim bratem, a on na dodatek przysporzył jej jeszcze więcej smutku. A może zależało mu na niej. Tak czy siak chciał odrzucić od siebie każdą myśl. Nie myśląc dłużej po prostu kierował się ku wyjścia.
- Bieber... Jak było...? - Usłyszał nagle głos przesiąknięty nienawiścią. Odwrócił natychmiast swój wzrok i dostrzegł Damiena. - Zadając pytanie oczekiwałem odpowiedzi. - Powiedział już nieco groźniej wychodząc z cienia. Jego ciało otaczał dym papierosowy. Dokładnie było widać jak delektował się każdym zaciągnięciem. - Oczekuję odpowiedzi w trybie natychmiastowy. - Teraz widać było jak jego żyła pulsuje na czole. Wkurzył się. Nie, to mało powiedziane. On się wkurwił i to cholernie.
- Posłuchaj mnie kurwa. Nie jestem twoją pieprzoną marionetką. Nie jebałem jej i nie zamierzam tego robić. - Powiedział przez zaciśnięte zęby ściskając mocniej swoją pięść. Złość kipiała z niego jak oszalała. Nie, Damien nic nie zawinił. Justin po prostu zachowywał się tak bo nie mógł pojąć tego, jak mógł ją sprzedać i potraktować jak przedmiot. Lecz zamiast przyznać się do tego po prostu zganiał całą winę na pierwszą osobę, która mu się nasunęła. W tym przypadku był to wysoki mężczyzna.
- Kurwa co!? Miałeś pokazać jej jak będzie od teraz wyglądało jej życie. - Rzucił na ziemię jeszcze nie wypalonego papierosa nie mogąc pojąć po co w ogóle on się na to godził. - Wiesz co Bieber? To ja pokaże tej małej suce na czym będzie polegała jej praca. - Odwrócił się próbując wejść do środka budynku lecz za nim się odwrócił ktoś złapał go od tyłu. Bieber nie zwracając już uwagi na to kim on jest z całej siły uderzył go w twarz. Szybko jednak cios został oddany, a z nosa chłopaka popłynęła czerwona krew. Splunął na ziemię kiedy zobaczył kolejnych dwóch napakowanych kolesi. Nie zamierzał rzucać się na nich bo wiedział, że tak czy siak nie ma szans. Powoli odsunął się pokazując w jakiś sposób skruchę. - Jest okej. Mieliśmy parę spraw do załatwienia. - Nagle powiedział podnosząc się z ziemi otrzepując swój garnitur. - Bieber już i tak idzie, prawda? - Ten nie odpowiedział tylko przeszywał go znienawidzonym wzorkiem. - Tak? - Powtórzył swoje pytanie krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Miałem zamiar iść. - Powiedział z udawanym spokojem wciąż patrząc na ich twarze.
***
Skuliła się kłębek płaczą. Płakała tak jak jeszcze nigdy. Dopiero tego dnia dotarło do niej, że to już koniec. Zostanie tutaj na zawsze. Do ostatniego momentu jadła naiwną nadzieję. Żywiła się tym, aż pokarm przestał działać. Szczerze? W tym momencie wolała śmierć. Czuła, że już nic lepszego nie spotka ją w życiu. Położyła się na łóżko dokładnie przytulając się do pościeli. Płakała jak jeszcze nigdy.
"Kurwa, Kurwa, Kurwa... Zabierzcie mnie stąd. Pozwólcie mi stąd odejść. Nie chcę przezywać tego. To nie film w, którym chcę występować. Pragnęłam przeżyć coś romantycznego... No cóż... Nadzieja matką głupich..."
- Wszystko dob... O, nie... Co on ci zrobił? - Nagle do pokoju weszła przejęta Victoria. Od razu podbiegła do brunetki dokładnie przytulając ją do siebie. - Shhh... Już jest dobrze. Skrzywdził cię? - Nie była wstanie nic zrobić. Nie była wstanie odpowiedzieć ani poruszyć się z miejsca. Po prostu prawda uderzyła ją z podwójną siłą. A ona po prostu była na to wszystko za słaba. Za słaba psychicznie... - Przynieść ci coś? - Powiedziała przejęta chowając kosmyk dziewczyny za prawe ucho ocierając ręką jej mokre policzki od płaczu.
- Chcę być sama Victoria. Chcę sobie wszystko przemyśleć na spokojnie. - Powiedziała próbując uspokoić swój nierówny oddech. Blondynka posłała jej słaby uśmiech kiwając głową, że rozumie. Ucałowała jej skroń wychodząc z pokoju. Anastazja nadal nie wiedziała co się z nią dzieje. Powoli podniosła się chwiejąc na wszystkie strony. Szła w stronę drzwi próbując przestać płakać co w tym momencie na prawdę było trudne. Teraz wszystko działo się bardzo szybko. Szła przez długi korytarz ze łzami w oczach. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Czuła się jakby urwał jej się film. Szła bez życia jak gdyby z jej ciała upłynęła dusza. Jak zombie. Tak. To dobre porównanie. Jej wzrok był przepełniony pustką i nic nie można było w nim zobaczyć. Będąc już na samym dole kierowała się do pokoju. Ku jej nie uwadze ktoś złapał ją za nadgarstek mocno ciągnąc do tyłu. Od razu zorientowała się, że dzieje się coś niedobrego i chciała zacząć krzyczeć ale oprawca był szybszy i nim zdążyła cokolwiek wypowiedzieć zakrył jej usta dłonią.
"Nie... Nie dość już wycierpiałam!?"
Dziewczyna zaczęła się szarpać na wszystkie strony, a po jej policzkach spływało coraz więcej łez. Ten jednak nic nie mówiąc wyprowadzał ją z budynku. Nie zamierzała bezczynnie pozwolić po raz kolejny się skrzywdzić. Znalazła w sobie siłę. Z całej siły kopnęła mężczyznę w krocze i kiedy ten puścił ją sycząc z bólu natychmiastowo zaczęła uciekać z powrotem do środka. Póki co tylko tam było bezpiecznie, do czasu...
- Anastazja, kurwa... - Wysyczał zezłoszczony Justin. Natychmiast się odwróciła patrząc na klęczącego chłopaka. Tak. Jej kopnięcie było zdecydowanie bardzo mocne. Nie myśląc dłużej podbiegła do niego klękając koło niego. Zaczynała przeklinać siebie w myślach.
- Just... Justin ja nie wiedziałam, że to ty. - Powiedziała wystraszona zakrywając dłonią swoje usta. Wstali w tym samym momencie. - Bałam się. - Złapała za swoje ramiona błądząc wzrokiem.
- Chciałem ci pomóc, ale teraz radź sobie sama. - Odburknął wzruszając ramionami.
- Nie... Proszę, nie dam rady sama. Skąd mogłam wiedzieć, że to ty? - Zapytała, a ten nie odpowiedział. Miała racje. Nie mogła wiedzieć kim był rzekomy oprawca, który nagle postanowił porwać sobie dziewczynę. To dom prostytucji. Tutaj są same psychole i napaleńcy.
Huhu i jest oto kolejny rozdział. ♥ Nie wiem... nie za bardzo mi się podoba chociaż i tak jest lepszy poprzedniego. Chciałam wam podziękować, że tak ciepło przyjęliście to ff. Jeżeli przeczytaliście to nie zapomnijcie zostawić gwiazdki i komentarza z opinią. :* Dziękuje za wszystkie miłe słowa i do kolejnego rozdziału kochani <3