Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Ma być prostytutką? Nie... Nie... To wykluczone ! To nie wchodzi w grę. Nigdy. Nie zamierzała pracować swoim ciałem. Spojrzała na Justina, chciała usłyszeć, że to tylko pierdolony żart. Od razu zaczęła nerwów ruszać się na fotelu próbując rozwiązać swoje ręce. Na marne. Łzy cisnęły jej się do oczu. Jej oddech był nierówny, a serce biło coraz szybciej.
- Płacz... - Usłyszała nagle jego głos. Spojrzała na niego z oczami pełnymi łez. - Płacz... - Powtórzył ciszej. Chciał odgarnąć jej kosmyk włosów z twarzy ale ta momentalnie się odsunęła. - Nie musisz się mnie bać. Gdyby to ode mnie zależało nie siedziałabyś tutaj. - Oparł się o siedzenie samochodu. - Życie przytłacza. Czasami trzeba robić co ci każą. - Wzruszył ramionami. Brunetka płakała. Płakała tak jak jeszcze nigdy. Miała ochotę krzyczeć z całego tego bólu. Chciała wypłakać wszystko. Justin delikatnie odwiązał sznur, a jej ręce opadły bardzo powoli. Nie miała na nic siły. Schowała swoją twarz w dłonie. Nim się zorientowała znów zaczęli jechać. - Dlaczego się tniesz? - Nagle zapytał, tym razem na nią nie spojrzał, a ona nie odpowiedziała. Bo co miała mu powiedzieć? Prawdę? A czy on na nią zasługiwał? Nie był tym człowiekiem, którego znała. Na szczęście nie drążył tematu. Od razu odpuścił. Jechali tak dobrą godzinę w ciszy. On był skupiony na drodze, a ona była pochłonięta swoimi myślami - "Co się teraz z nią stanie?". Nie była pełnoletnia. Jeszcze nie. Ale to nie znaczyło, że nie miała prawa decydować o swoim życiu.
- Zatrzymaj się ! - Nagle wyparowała. Spojrzał na nią momentalnie. - Zatrzymaj się, proszę. Jest mi... niedobrze. - Nie kłamała. Na prawdę było jej nie dobrze. Od zawsze miała problemy z jazdą. Miała chorobą lokomocyjną. Mężczyzna oblizał nerwowo swoje wargi po czym zatrzymał się na poboczu wychodząc pierwszy z samochodu. Nim zdążyła położyć rękę na drzwiach, Justin je otworzył. Wyszła bardzo powoli próbując unormować swój nierówny oddech. Przyłożyła swoją dłoń do czoła opierając się o samochód. Zamknęła swoje powieki. Być może powinna uciekać. Najlepszy moment. Ale gdzie? Do lasu? I mimo, że Justin miał problemy z nogą to i tak zapewne dogoniłby ją. Więc dawała sobie marne szanse.
- Możemy już jechać? Damien nie będzie na Ciebie czekał wiecznie. - Odburknął.
- Nie musisz mnie tam zawozić... - Zaczęła nerwowo bawić się swoimi dłońmi. Jego wszystkie mięśnie się napięły.
- Ile mam ci to jeszcze kurwa mać tłumaczyć? - Uderzył pięścią o maskę samochodu. - Jeżeli Cię nie sprzedam nie będę miał pieniędzy aby zapłacić tym skurwysynom. A jeżeli im nie zapłacę to będziesz musiała kupować kwiatki na mój pogrzeb - Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Złość. To teraz widziała w jego oczach. Jej serce biło szybciej. Znowu. - Godzina. - Fuknął otwierając drzwi od samochodu. Wsiadła. Bo co innego mogła zrobić? Spojrzała się jeszcze raz zza siebie. Nic. Żadnej żywej duszy. Straciła jakiekolwiek nadzieję na cokolwiek. Nim zdążyła się zorientować znów jechali. Ta godzina o dziwo minęła bardzo szybko. Już chwilę potem byli na miejscu. Nie płakała już. Nie błagała o nic. Po prostu wysiadła. Rozejrzała się na około. Po jej prawej stronie był wielki budynek 3 piętrowy. Nic w nim szczególnego. Nie wyglądał na "drogi", wręcz przeciwnie. Wyglądał raczej przeciętnie. Po jej lewej stronie natomiast znajdował się parking. A na nim stało 5 facetów w garniturach. Czyli to oni będą ją pieprzyć. Na samą myśl robiło jej się nie dobrze. Miała ochotę zwymiotować tu i teraz.
- Witam, Witam Damien. - Odwrócił się do mężczyzn, którzy stali przy samochodach. Była przekonana, że nie jaki "Damien" będzie w wieku Justina. Pomyliła się. Był to dorosły mężczyzna coś około 40-stki. Nie dobrze. Justin podszedł do nich jak gdyby nigdy nic podając każdemu z osobna rękę. Od razu został poczęstowany papierosem i wraz z nimi zaczął palić. Brunetka wciąż stała bez ruchu. - Podejdź tutaj, Anastazjo. - Usłyszała głos Justina. Powoli zaczęła iść w jego kierunku licząc przy tym swoje kroki. 1...2...3...4...5...6...7...8... - To Ona. - Chłopak postawił ją w pozycji pionowej przed sobą podtrzymując ją. Siwowłosy Damien podszedł do niej uważnie oglądając ją. Najpierw swoją dużą dłonią złapał jej twarz dokładnie przyglądając się jej rysą twarzy.
- Odwróć się. - Rozkazał. Nie zrobiła tego. Nie chciała. Był dla niej obleśny. A nim zdążyła się zorientować to Justin przekręcił jej ciało w ten sposób, że chcąc czy nie chcąc stała teraz do Damiena tyłem. Natomiast jej twarz była skierowana ku Justinowi. Od razu uciekła wzrokiem. Bo w końcu co innego mogła zrobić w takiej sytuacji? On ją zgwałcił. Wciąż miała ten widok przed oczami. Nie jest w stanie zaufać już nikomu. - No, No. Warunki to ona ma. Myślę, że się nada. - Oblizał swoje wąskie usta wsadzając ręce do kieszeni.
- Anastazjo? - Usłyszała cichy głos Justina. Czy to znaczy, że obudziły w nim się jakieś uczucia?
