Szła koło niego nie odwracając się. Chciał jej pomóc. I mimo iż jej twarz pokazywała obojętność w duszy była bardzo szczęśliwa. Miała ochotę teraz kogoś przytulić. Miała ochotę skakać z radości i śpiewać. Nie... to zbyt dużo. Póki co ze szczęścia miała ochotę kogoś przytulić. Ale zaraz... Justin nie był odpowiednią osobą na to więc musiała póki co sobie odpuścić. Szli dość długo aż wreszcie Justin mocniej pociągnął ją za rękę prowadząc w jakieś... krzaki. Jej serce momentalnie zaczęło bić szybciej. Nie ufała mu jeszcze na tyle by po prostu mu zaufać. Nie po tym co jej zrobił. Zamknęła powoli swoje oczy lecz zaraz je otworzyła. Justin stał za nią i napierał swoim penisem na jej pośladki. Czuła się niekomfortowo, a jej policzki momentalnie zrobiły się czerwone. Ona się go wstydzi !
- Shhhh... Bądź przez chwilę cicho. - Wyszeptał jej prosto do ucha. Jego głos był lekki i ciepły. Jego oddech odbijał się o jej szyje. Nagle poczuła zimno bo chłopak się od niej odsunął i znów zaczął ciągnąć za jej drobną dłoń. - Przysięgam kurwa, że szli. - Zacisnął swoją dłoń w pięść. Chwilę potem im oczom ukazał się czarny samochód. Nie zdążyli mrugnąć, a od razu siedzieli w aucie. - Hej... Nie musisz się mnie bać... - Oderwał swój wzrok od kierownicy i spojrzał na brunetkę, która cały czas była skrępowana. - Musimy jechać. Za chwilę skapną się, że znikłaś. - Odpalił silnik i już chciał odjeżdżać kiedy ta, zaprotestowała.
- Nie chcę byś miał przeze mnie problemy.
- Hej... - Powiedział spokojnie patrząc na nią. Co chwila jednak nerwowo się rozglądał. - Nie będę miał żadnych problemów. Zabiorę Cię stąd i spróbuję wynagrodzić te krzywdy. Tylko się nie zakochaj. - Och Justin! Popsułeś całą chwilę. Musiałeś to powiedzieć? Musiałeś zjebać? - Bo widzisz. W moim życiu nie ma już miejsca na miłość. Dla mnie taka rzecz po prostu... Nie istnieje. - Powiedział pewny siebie odpalając silnik auta. Odjechał cicho lecz zaraz silnik wskazywał 180.
- Zwolnij... - Powiedziała zapinając swój pas. - I zapnij pas. - Ten tylko zgromił ją wzrokiem.
- Nic mi nie będzie... Uwierz. - Powiedział pewny siebie.
- Dlaczego nie chcesz się zakoch... - Odważyła się zapytać ale ten szybko jej przerwał.
- Miłość jest jak narkotyk. Uzależniasz się od niego bardzo powoli. W pewnym momencie potrzebujesz miłości cały czas. Jesteś uzależniona. Potrzebujesz drugiej osoby. - Był skupiony na drodze - Być może miłość by mnie zmieniła. Stałbym się inną osobą. Ale hallo... Jestem pieprzoną gwiazdą. Jestem pieprzonym Justinem Bieberem. - Zacisnął mocniej ręce na kierownicy. - Jeżeli którakolwiek już coś poczuje to jedynie do sławy i pieniędzy. Nie do mnie. W ogóle po chuj ja ci to mówię? - Spojrzał na nią pytającym wzrokiem. - Ale wiesz co jednak było najlepsze? Jak osoba, którą kochasz robi ci loda. - Od razu jej policzki zrobiły się czerwone. Odwróciła swoją twarz w stronę okna aby ten, nie zobaczył, że wstydzi się rozmawiać na takie tematy. I to jeszcze z chłopakiem.
- Yhy. - Przytaknęła mu. Bo co mogła więcej powiedzieć?
- To... Jak dziewczyna przesuwa językiem po długości penisa. Jak podczas tego patrzy w oczy. - Mocniej zacisnął swoje ręce na kierownicy, a w jego spodniach robiło się coraz ciaśniej. - No kurwa nic jak tylko wsiąść ją i zacząć pieprzyć. I jeszcze to przygryzanie wargi... - Przypomniała sobie, że ona często to robi. - Nienawidzę tego bo to mnie tak cholernie podnieca. Kurwa. - Przestał na chwilę odchylając swoje ciało do tyłu. - Starczy. I tak Cię to nie interesuje. - Wtedy na nią spojrzał, a ta jednocześnie odwróciła głowę. Szybko natomiast schowała twarz pomiędzy swoje włosy. Ten tylko zaśmiał się uroczo pocierając ręką swoją twarz. Był zmęczony. - Panienka się wstydzi. - Poszerzył swój uśmiech, a na jej twarzy wkradło się coraz więcej rumieńców. - No dobrze już nic nie mówię. - Uniósł ręce w geście obrony. Żeby rozluźnić atmosferę po prostu włączył radio. Zgadnijcie kto akurat leciał w radiu? Justin Bieber. Już chciał to wyłączą kiedy ta go zatrzymała.
- Zostaw.
- Ale powiedziałaś, że nienawidzisz tego dupka.
- Jednak dupek okazał się mieć dobre serce i wyrzuty sumienia. - Uśmiechnęła się lekko w jego stronę - No i muszę przyznać, że ten dupek całkiem nieźle śpiewa. - Zagryzła swoją dolną wargę i od razu w myślach skarciła sama siebie za to. Anastazja zaczęła nucić to pod nosem, a gdy tylko blondyn to usłyszał jego kącik ust drgnął ku górze.
- " Is it too late now to say sorry?
Cause I'm missing more than just your body
Is it too late now to say sorry?
Yeah I kno-o-ow that I let you down
Is it too late to say I'm sorry now?
I'm sorry
Yeah
Sorry
Yeah
Sorry
Yeah I kno-o-ow that I let you down
Is it too late to say I'm sorry now? " - Justin zaczął śpiewać na cały głos piosenkę. Wyglądało to komicznie, ponieważ śpiewał ją jak jakąś parodię. Dziewczyna tylko zaczęła się śmiać. Po raz pierwszy od bardzo dawna śmiała się w jego towarzystwie. Wszystko póki co zaczęło się układać. Chociaż wiadomo jak to bywa... Bańka mydlana szybko pęka. Za szybko.- Na żywo wychodzi Ci to znacznie lepiej. - Zaśmiała się cicho.
- Twierdzisz, że w radio brzmiałem źle? - Powiedział nieco urażony.
- Och, nie. Skądże. Śpiewaj dalej. - Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Powoli zaczęła się rozluźniać. Oparła się o oparcie zamykając swoje oczy. - Czy miałbyś coś przeciwko gdybym się przespała? - Zapytała patrząc na chłopaka.
- Też jestem zmęczony. Staniemy gdzieś w ustronnym miejscu i pójdziemy spać. Póki co hotel odpada. Damien znajdzie Nas i kurwa nie byłoby za ciekawie... - Jego wszystkie mięśnie się napięły. - Ale żeby Cię na razie rozbudzić pośpiewajmy ! - Powiedział z takim podnieceniem w głosie, że ta nie mogła się nie zgodzić. - Więc co powiesz na.... - Nastała cisza. - "James Blunt - Yo're Beautiful? Znasz? " - Zapytał z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. Ta tylko pokiwała twierdząco głową.
"My life is brilliant.
My love is pure.
I saw an angel.
Of that I'm sure.
She smiled at me on the subway.
She was with another man.
But I won't lose and sleep on that,
'Cause I've got a plan.You're beautiful. You're beautiful.
You're beautiful, it's true.
I saw your face in a crowded place,
And I don't know what to do,
'Cause I'll never be with you..... "Śmiali się i wygłupiali. Zachowywali się jak dobrzy znajomi. Ich śpiewanie natomiast przerwał Justin. Momentalnie nacisnął na pedał gazu. Odwracał się co chwila i patrzył w lusterko. Dziewczyna ciągle wypytywała go "co się dzieje!? ". Chłopak tylko nerwowo na nią spojrzał.
- Damien za nami jedzie. Kurwa jak ich nie zgubimy to zginiemy.
Cześć kochani. ♥ Huhuhu miałam trochę czasu więc napisałam nowy rozdział. Mi osobiście on sie nie podoba ale do oceny pozostawiam już Wam :*. Chciałabym Wam podziękować za tyle komentarzy i gwiazdek. ♥ To na prawdę kochane z waszej strony. Także miłego czytania. Do kolejnego rozdziału :)
TAK JAK ZAWSZE :
- KOMENTARZE & GWIAZDKI. ♥