10

3K 230 8
                                    

- Greys? - zapytał zaniepokojony Mat -Martwiliśmy się. Nie wiedzieliśmy co się z tobą dzieje. Chyba należą nam się wyjaśnienia. - przytaknęłam i opowiedziałam im całkiem szczerą opowieść, wszystko co się do tąd wydrzyło . Może i Jack kazał mi narazie opanować się z wyznaniem o wampirach ale czułam, że nie mogę inaczej. Mówiąc o tym chyba sama nie wierzyłam w swoje słowa. Gdy zakończyłam relacje z życia moich ostatnich tygodni patrzyli na mnie jak na wariatkę.

A co ty myślałaś? Zamkną cię w pokoju bez klamek.

Kate wstała od stołu i wybiegła z kawiarni, za nią Mat. Popatrzyłam na Henrego z politowaniem wiedząc, że też mi nie wierzy.
- Udowodnie wam to. - wyrzekłam - Tylko nie tutaj.
- Greys, co ty wypowiadasz? Wampiry. Krew. Jack. Przyznaj, że masz nas dość i tyle, a nie odgrywasz jakieś teatrzyki. Co się z tobą dzieje dziewczyno? -
Henry był nieźle zmieszany. Wiem, że jeszcze kilka tygodni temu był we mnie zakochany i w dzień mojego "porwania" chciałam dać mu szanse. Ciężko było mi spojrzeć w jego brązowe oczy.
- Henry... - wyszeptałam. Drzwi kawiarni się uchyliły i wrócili do niej Mat i Kate, która miała szklanke w oczach. Poczułam się jak najgorsza zołza. Chciałam rozpłynąć się w powietrzu. Na cholere, pojawił się i Jack.
Gdy Kate zobaczyła wampira, jednym ruchem zerwała się z krzesła rzucając się na Jack'a. Wampir nie spodziewając się tego runął na ziemię. W kawiarni zrobiło się zamieszanie, klienci uciekli, obsługa nie wiedziała co zrobić. Mat z Henrym ruszyli by odciągnąć oszalałą Kate od Jack'a. Krzyczała, głośno krzyczała.
- Co ty jej zrobiłeś!? Szujo! Gadaj!
Wampir tylko odciągał jej paznokcie od swojej twarzy. Oniemiała poczułam zawrót głowy. Oparłam się o ściane, gdy przez moje ciało przepłynęła ogromna fala gorąca. Nogi zrobiły mi się jak z waty po czym upadłam tracąc przytomność.

- Jack P.O.V. -

Myślałem, że serce, które już dawno nie porusza się w moim ciele, stanęło po raz drugi. Kiedy ta wariatka próbowała wydrapać mi oczy, a ja nie mogłem nic zrobić by nie stała się jej krzywda. Greys upadła jak szklanka ze stołu. Bałem się, że zaraz jej delikatna, blada skóra rozkruszy się na milion kawałków. Wszyscy przez chwilę osłupieliśmy. Poczułem ukłócie strachu, co się stało? Podbiegłem do niej czując jak oddycha. Owy Mat przystawił ucho do serca, nie słysząc jego bicia. Spanikował. Teraz tylko ja byłem spokojny.
Żyła.
Wziąłem ją na ręce i opuściłem lokal. Za mną wybiegli jej przyjaciele.
- Gdzie ją zabierasz sukinsynie! - krzyknęła Kate. Nawet w takiej chwili się nie pochamowała epitetem.
- Chodźcie ze mną, jeśli chcecie. - powiedziałem bezdusznie, by poczuli, że nie są mi potrzebni. Mimo wszystko pojechali za mną.

Zabrałem Greys do pobliskiego hotelu, w którym miałem wynajęty pokój. Dołączyli do mnie Henry, Mat i Kate. Ułożyłem moją kruszynkę na łóżku.
- Odpoczywaj. - szepnąłem, choć wiedziałem, że nie słyszy. Patrzyli na mnie jak na morderczego psychopate, z czego wiedziałem, że Greys im powiedziała o nas. WAMPIRACH. Przewróciłem teatralnie oczyma i wskazałem im krzesła przy niewielkim stoliku. Nie chcę, by męczyli Greys swymi niewiernymi pytaniami. Choć jeden ciężar z niej ściągne. Usiedli jak im nakazałem. W sumie nie mieli nic do stracenia.
- Greys mówiła prawdę. - wymruczałem wystarczająco głośno by usłyszeli. - Naprawdę.
- To jednak twoja sprawka! -w oczach Kate pojawiły się noże. Już chciała wstać kiedy Mat mocno ją uszczypnął. Słuchali dalej.
- To nie jedna z bajek o Draculi, wampiry są wśród was. Nie zauważacie ich, tak jak nie zauważyliście mnie.

- Greys chciała to udowodnić, jak widzisz nie może. Może ty potrafisz, wampirze? - ironicznie pisnęła Kate. Uśmiechnąłem się, chwilę myśląc co im pokazać. Może od razu napić się czyjejś krwi? Kuszące, ale nie.
- Hm... - pomyślałem. Czekali, patrzyli, czekali. Wtedy otworzyłem szeroko usta by dobrze mogli zobaczyć dwa białe kły. Wszyscy naraz wytrzeszczyli oczy, a następnie zwrócili się w stronę drzwi. Swoją szybkością zwinnie ich ominąłem zatrzaskując je na klucz. Kate wrzasnęła. Henry wziął z półki porcelanową figurkę kota, zabawnie nią wymachując. Myślałem, że zaraz wybuchne śmiechem. Odsunąłem się udając przestraszonego. Wtedy cała trójka wleciała jak opętana do łazienki blokując drzwi. Śmiałem się jak nigdy. No może wtedy, gdy Greys próbowała sprawdzić czy czosnek naprawdę nieodstrasza wampirów i zrobiła mi z nim moktajl. Moje zachowanie zmieniło się dopiero jak zauważyłem jej ruch.

- Greys P.O.V. -

Wstałam niepewnie rozglądając się, gdzie jestem. Z dywanu patrzył na mnie Jack.
- Dzień Dobry? - zapytałam nie wiedząc co powiedzieć.

Ty nigdy nie wiesz co masz mówić.

Uśmiechnął się bardzo mocno tuląc mnie do siebie.
- Czym sobie tak zasłużyłam? Uśmiechnęłam się widząc jego radosną twarz. Prowadził mnie do łazienki. Złapałam klamkę. Drzwi były zamknięte. Pytająco spojrzałam na wampira.
- Jeśli chcesz się dzisiaj wykąpać, a ich upilnować by nie poszli spać głodni, wyciągnij ich stąd. - dopiero teraz przypomniała mi się cała historia w kawiarnii. Złapałam się za głowę.
- Wiedzą? - spytałam znając ospowiedź. Pokiwał głową.

Zastukałam z całej siły w drewniane drzwi łazienki.
- Odejdźcie! - zakrzyknęli wszyscy razem. Idioci, pomyślałam choć w sumie mieli prawo tak zareagować. Sama nie wiem jakbym się zachowała.
- Henry! Uspokójcie się! Nic wam nie zrobimy! Bądźmy dorośli! - w odpowiedzi usłyszałam tylko piski odejdźcie. No cóż... chociaż mają wodę.

Nie mogliśmy wyrwać drzwi z zawiasów. To by ich tylko przestraszyło. Rozłożyłam się z Jack'iem na łóżku i postanowiliśmy poczekać aż sami wyjdą.

______________________________

Ile byście wytrzymali siedząc w łazience? 😂 Do dyspozycji woda, może leki ręczniki i mydło xD Ja bym spała w wannie 😎

Wcielona- Wampiry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz