16

2.4K 233 6
                                    

- Trzy godziny już minęły, chyba trzeba się żegnać. - odrzekłam nieśmiało wstając z kanapy.

Zack mimo swojego daru do wnerwiania wszystkiego co go otacza okazał się być świetnym kumplem. Potrafił nawet zmusić mnie do uśmiechów za co byłam mu wdzięczna.

- No tak. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Nie odchodziłam daleko, tylko drzwi dalej jeżeli Oliver zgodzi się mnie zanoclegować. Zack zostawił mi swój numer telefonu i zawsze "otwarte serce" za co zdobył kolejny mój uśmiech.

- Już trzynasty. - zaśmiał się.

Wyszłam pełna idealnego nastroju z jego mieszkania. Na klatce zastałam akurat Olivera wchodzącego do swojego lokum.

- Oliver. - wypowiedziałam jego imię. Chłopak odwrócił się zaskoczony moim widokiem.

- Greys? - zapytał po czym popatrzył na stojącego za mną Zack'a. Zauważyłam, że nie był to widok dobrych przyjaciół czy nawet zwykłych sąsiadów. Obaj patrzyli na siebie z wrogością.

- Co ty tutaj robisz? - spytał zdziwiony.

- Długa historia, wpuścisz mnie? - zapytałam pokazując wzrokiem na walizki.

- Jasne - odparł i weszliśmy do jego lokum. Chłopak chwilę milczał. Zabrał moje walizki ustawiając je w jakimś pokoju. Później wskazał ręką salon i usiedliśmy tam.

- Więc? - spytał z ciekawością.

- Eh... - zaplątałam się. Miałam właśnie go okłamać.
- Miałam problemy w domu i nie mogłam tam zostać. Przenocujesz mnie? - błagalnie poprosiłam.

- Tak, pewnie. Oczywiście. - odpowiedział.

- Dziękuję! - wykrzyknęłam rzucając się mu na szyję. Zdziwiłam się, że tak poprostu się zgodził, nie dopytywał i nie zapytał na ile chcę zostać.

Zaprowadził mnie do pokoju gdzie zostawił walizki. Tutaj mogłam zostać. Był to niewielki pokój gościnny, mieściło się w nim łóżko, komoda, szafa i mały stolik z fotelem. Na ścianie wisiał mały telewizor. Musiałam przyznać, że dość bogato mieszkał, a miałam go za bez pieniężnego chłopaka wypełnionego wyłącznie marzeniami.

Nie jestem materialistką.. chyba.

Mimo wszystko poczułam się tutaj jak u siebie. Oliver dał mi czas na rozpakowanie się, odpoczynek i nawet przyniósł mi ciepłą herbatkę. Nie wiem kiedy ale nim się obejrzałam był już wieczór.

Poszłam do kuchni sprawdzić co robi mój przyjaciel. Zastałam go pogrążonego w myślach siedzącego nad stołem.

- Hej, wszystko okej? - spytałam zaniepokojona. Wyglądał jak człowiek, który został bankrutem i stracił wszystko co kochał? Materialistko... Poruszył się, dokładnie mi się przyjrzał i wskazał gestem krzesło przy stole.

- Greys, ja myślałem, że to wytrzymam. Myślałem, że dam radę. - tłumaczył się, a ja nie rozumiałam co się dzieje. Przy każdym słowie ściskał głowę jakby zaraz miała mu wybuchnąć i najwyraźniej też tak myślał.

- Ale, Oliver. Spokojnie. Powiedz mi o co chodzi? - spytałam łapiąc go za ramiona tak by spojrzał mi w oczy. Wyrwał mi się wciąż trzymając za głowę.

- Nie m-możesz tutaj zostać. Przepraszam. Myślałem, że wytrzymam. - chciałam się dowiedzieć, co miał wytrzymać ale wrzasnął głośno, krzyczał z bólu. Przestraszona wyszłam z mieszkania. Powiedział, że muszę wyjść, to z mojego powodu odczuwał takie bóle? True.

Gdy wyszłam natychmiast krzyk ustał. Zapukałam w drzwi pytając czy wszystko w porządku na co normalny Oliver z słyszalnym zmęczeniem w głosie odpowiedział tak. Znów stałam na klatce sama. Zrobiło się ciemno, stałam w piżamie. Na klatce panował chłód.

- Oli! - krzyknęłam pukając w drzwi - Co ja mam teraz zrobić?! - dosyć, dosyć, dosyć.

- P-przepraszam. - tylko odpowiedział. Drzwi uchyliły się kawałek i wystawił przez nie moje walizki.

Ciemno, zimno, strasznie i źle - tak prezentowała się okolica koło kamiennicy. Nie mogło być gorzej? Zostało mi tylko jedno, zaufać nowo poznanemu Zack'owi.

Zapukałam nieśmiało wiedząc, że go obudzę. Nie czekałam długo, a u drzw zobaczyłam Zack'a.

- Ty uwielbiasz budzić mnie, kiedy w snach mam śliczne laseczki w bikini myjące moje auto? - zapytał okropnie ziewając. Nie odezwałam się. Popatrzył na mnie, walizki. - Wchodź. - odrzekł.

***

Rano obudziłam się w dużym łóżku. Pościel pachniała męskim perfum, a pokój w jakim się znajdowałam nie był tym w którym poszłam spać.
Byłam w pokoju Zack'a. Przymknęłam oczy modląc się, że gdy jak się odwrócę nie będzie spał obok.

Odwróciłam się i wypuszczając powietrze odetchnęłam. W łóżku byłam sama. Wstałam, okryłam się nakryciem do łóżka i poszłam do kuchni. Cisza. Skierowałam się do łazienki, ale nikogo nie było. Przy okazji obmyłam twarz przypatrując się w lustrze swojemu wyglądowi. Jeden dzień mnie nie ma w rezydencji, a wyglądam jak siedem nieszczęść i osiem trupów...

Ziewając pomaszerowałam do pokoju gościnnego, a tam na niewygodnej kanapie przewracał się Zack.
Od razu jak weszłam otworzył oczy i zaczął się we mnie wpatrywać.

- Dobrze się spało? - zapytał.

- Nie musiałeś. Wyspałabym się i na kanapie... - poczułam się zmieszana. Przeniósł mnie w nocy do swojego łóżka, terenu. ( Nie wyspałabym się na tej cholernie niewygodnej kanapie.)

- Chciałem byśmy oboje skorzystali, ale oparłem się pokusie spania obok. - puścił mi oczko w pełni zadowolenia.

- Spróbował byś... - zrobiłam na swojej twarzy grymas niezadowolenia. Nie takich napalonych chłoptasiów zbywałam.

- Pora wstawać! - zakrzyknął po czym wyłonił się ze swojej pościeli w samych bokserkach. Nie wiedząc jak mam zareagować odwróciłam głowę w tył.

- Oj, przestań, napewno widziałaś takie wiele razy. - robił sobie ze mnie głupie żarty.

Załamałam ręce i ze zrąbaną psychiką wyszłam do łazienki ubrać się na kolejny z wielkich dni, dni pogrążania swojej sytuacji.

______________________________

Jest tu kto? :D
Trochę już piszę tę opowieść więc wypada mi podziękować, że jesteście ;p
Najbardziej dziękuję tym, którzy widzę jak trwają ze mną od początku bo to bardzo miłe ;) Ale i tych, którzy dochodzą :)

Dzięki za gwiazdki, z których jeszcze nieba nie stworzymy, ale może kiedyś :D 🌃

I za jeszcze mniej komentarzy, jeszcze mniej opinii :D Jesteście wspaniali ❤ XD

Wcielona- Wampiry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz