18

2.6K 196 12
                                    

Victor zaprowadził mnie do dość ekskluzywnej restauracji. Siedziało w niej niewielu gości, ubranych i poważnych jakby to nie było pomieszczenie, gdzie można spokojnie zjeść i pogadać, a przyjście tutaj jest wyłącznie dla wizerunku. Może naprawdę tak było.

Chwycił kartę dań i zaczął ją przeglądać. Uznałam, że nie będę nic jeść więc poprostu siedziałam oglądając wnętrze.

- No dalej, dalej. - odwrócił na mnie wzrok kiedy zauważył, że nic nie zamwiam. - Nie lubię jeść sam. Mają tu świetnie krwiste steki. - wyszczerzył się w uśmiechu. Więc wzięłam i udawałam, że przeglądam kartę dań kiedy Victor zawołał kelnerkę.

- Duży, krwisty befsztyk do tego kawior i dobre, białe wino. - zamówił.

- A dla pani? - spytała mnie kelnerka, spoglądając ze sztucznym uśmiechem.

- Ja wody, popr... - nie zdążyłam powiedzieć, ponieważ wampir mi się wtrącił.

- Dla tej panny to samo.

Popatrzyłam na niego z nie chęcią. Nie lubiłam nigdy, gdy ktoś decydował za mnie, a Victor zdawał się być wampirem lubiącym manipilować wszystkim co pod jego ręką. Jednak nie miałam pojęcia dlaczego coś mnie do niego ciągnęło, fascynował mnie każdym swoim gestem.

- Więc... Jack'uś cię przemienił. Jak ci poszła transformacja? - spytał powoli smakując mięsa.

- Jack był pod wrażeniem. Nie wiele zrozumiałam ale transformacja i przyzwyczajenia poszły mi nader zbyt szybko. - odpowiedziałam popijając wino. Przypomniałam sobie zdziwienie Jack'a gdy po jakimś tygodniu normalnie wychodziłam na słoneczny blask, a on zamykał bojaźliwie oczy nie chcąc widzieć jak paruję i świecę.

- A... Jack. Polubiłaś go? Łączyło was coś? - dopytywał dalej. Kolejne przesłuchanie? Najpierw mama, teraz on. Poza tym uznałam jego zdania za nie odpowiednie.

- Ale, co to w ogóle za przesłuchanie? - zapytałam nerwowo, chciałam wstać kiedy złapał mnie za nadgarstek przytrzymując do stołu. Popatrzyłam w jego oczy wypełnione iluzją.

- Już, wszystko w porządku. Usiądź. - rozkazał przymilnie. Patrzył mi przy tym głęboko w oczy, tak że przez moment widziałam tylko błysk tych czarnych pereł. Zrobiłam jak rozkazał. Nie pojmowałam dlaczego ale rozkazał, a mi to odpowiadało.

- To znasz historię życia mojego ojca? - spytałam kiedy jedliśmy przyniesione przez kelnera dania. Befsztyk dosłownie cieknął sokami krwi, co zaspokoiło dzisiejszy mój głód. Victor jadł powoli, robił odstęp przy każdym kęsie przez co miałam powód myśleć, że chciał mnie tutaj tylko zaciągnąć na obiad, a nie pomóc poznać mi moje drzewo genealogiczne.

Nie odpowiedział na moje pytanie. Nie powtórzyłam go nie chcąc podnosić głosu. Victor był dla mnie osobą nie odkrytą. Wampirem zarozumiałym, pewnym siebie skrywającym jeszcze wiele więcej cech.

Po dłuższym czasie zauważyłam, że udało mu się zjeść wszystko co mu podano. W myśl wpadło mi by zaklaskać mu gratulacje ale się powstrzymałam. Z drugiej strony modliłam się by nie zamówił dokładki.

...proszę?

- Teraz możemy iść. - zadeklarował.

Wyszliśmy. Na niebie nie panował ani jeden kłęb chmury. Zdziwiona zauważyłam, że Victor zasłania się parasolem przed słońcem.

- Dlaczego tak się zakrywasz? - zapytałam.

- Widzisz Greys, każdy wampir ma jakieś wady, zapewniam cię. Jedni charakteru, drudzy fizyczne. Nawet ja nie jestem doskonały. Słońce palące moją skórę, to moja wada. - wytłumaczył. - Chciałbym również w najbliższym czasie poznać twoją... - uśmiechnął się zadziornie i weszliśmy znów do biblioteki. Lecz zamiast wejść na górę po schodach do pomieszczenia wprowadził mnie na dół do piwnic. Panowała tam wilgoć, czuć było stęchlizną. Przeszliśmy spory kawałek w ciemnościach Omijaliśmy dziesiątki drzwi, a ciągnące się podziemne korytarze zdawały się nie mieć końca. W milczeniu dotarliśmy na miejsce. Victor otworzył jedne z piwnicznych drzwi. Za nimi znajdowały się o mój szok ogromne katakumby.

- Tak. - westchnął Victor. - Grobowiec największych przodków, ukryty i znany tylko tym, którzy powinni go znać.

Jaskinia przenikała swym ogromem. Miała horrorystyczny wygląd. Poczułam ukłócie w klatce gdy pomyślałam ile znajduje się tu szczątków zmarwych nieśmiertelnych. W tym mojego ojca.

Przeszliśmy do drugiej kratery. Na końcu skalistego pomieszczenia znajdował się wielki, kamienny grobowiec. Niepewnie ruszyłam w jego stronę. Przyjrzałam się dokładniej tablicy. Na solidnym kamieniu wyryto jakieś nieznane mi symbole. Próbowałam coś z nich wyczytać jednak musiały należeć do najstarszych języków, już zapomnianych świata.

- Et lubwi sanktuarelo lubwi grevases, helio odnylesis. - zacytował Victor. - "Najwyższy posiadł, najwyższy stworzył, wybawi wszystko."

Odwróciłam się w stronę wampira, który niedbale opierał się o jaskiniową ścianę.

- To o moim ojcu? - spytałam chociaż znałam odpowiedź. Pokiwał głową.

- Twój ojciec, jak opowiadał ci zapewne Jack był najpotężniejszym wampirem na tym świecie przez co otrzymał imię naszego stworzyciela, Lucyfer. Przez setki lat budował nasze imperium, więc stworzyliśmy pewnego rodzaju Rade, która wybrała go na naszego przywódcę. Każda jego decyzja wychodziła na dobre. Szanowaliśmy go i nikt nie myślał by kiedy kolwiek mu się sprzeciwić. Pewnego razu znikał niezauważony na kilka dni. Nie było go na zebraniach, a były to czasy wilkołaków, czas wojny. Próbując się dowiedzieć dlaczego tak się zachowuje wysłaliśmy za nim szpiega i odkryliśmy okropną prawdę, miał ludzą kobietę, a w drodzę było już dziecko. Tamtego wieczoru kłócili się zażarcie. Twój ojciec chciał przemienić twoją matkę. Wtedy ty również narodziłabyś się jako naturalny wampir. Niestety twoja matka odepchnęła go, poczuł się urażony i wyszedł. W naszej siedzibie zamknął się w swojej komnacie i rzadko go widywaliśmy. Budowany przez niego nasz świat podupadał, wilkołaki się mnożyły, a my żyliśmy w trwodze. Wyszedł. Postanowił wyjść, w pewen wrześniowy wieczór. Szedł do twojej matki i wtedy... z wszystkich stron wyskoczyło może z dwudziestu, trzydziestu łowców wampirów, nie było szansy by zwyciężył. Tego dnia nie spożywał krwi, dla niej, był osłabiony. Walczył dzielnie ale... niestety.

Łzy napłynęły mi do oczu. Wiedziałam, że ktoś za tym stał, wiedział, że mój ojciec tamtego dnia tam pójdzie i zaplanował to.

- A ty... skąd ty to wszytko wiesz? - zapytałam.

- Bo ja byłem tym szpiegiem.

______________________________
Rozpoczynamy majówkę z nowym rozdziałem :3 🆕🆕🆕

Wcielona- Wampiry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz