Nastał wieczór. Słońce schowało się za górami, świat ogarnął mrok. Wybrałam się z Jack'iem do dżungli, gdzie miał sprawdzić moje umiejętności fizyczne. Zdawał się być ponury dlatego w milczeniu przeszliśmy drogę.
Na miejscu przystał i zaczął rozglądać się między drzewami jakby kogoś się spodziewał. Nie słyszałam nic poza leśnymi zwierzętami.
- Kiedy poznam inne wampiry? - zapytałam. Nie odpowiadając mi wciąż stał w milczeniu. Gbur, pomyślałam. Popatrzył na mnie krzywiąc się.
- Co? - spytałam zdezorientowana przecierając rękoma twarz. Uśmiechnął się i dalej stał jak słup soli. Przysiadłam na pniu opierając brodę na dłoni.
- Jakoś wzrokiem sprawdzasz moją wytrwałość rozumiem. - sarkastycznie parknęłam. Cisza. Miałam ochotę mu za to milczenie przywalić. Chciałam już wstać, gdy poczułam na swojej szyi czyjeś zimne dłonie. Rozszerzyłam usta przestraszona.
- To Tobie mam urwać głowę za dużo myślenia? - zapytał ten ktoś śmiechem rozbawienia. Jack wkońcu się poruszył również się śmiejąc. - Ezral ! - zawołał wystawiając ręce do uścisku.
Mężczyzna puścił moją szyję i zrobił to samo podchodząc do Jack'a.
- Jack! Stary druhu! - zaśmiał się uściskając wampira. Myślałam, że Jack nasłał na mnie zabójce i zaraz umre, a oni się tu ściskają!Pieprz się Jack.
- Nie tutaj Greys, dobrze? - zaśmiał się Jack.
- Ty- ty ! Ty czytasz mi w myślach! - domyśliłam się i krzyknęłam robiąc się czerwona na wspomnienie tego co mógł usłyszeć. Założyłam ręce na krzyż oburzając się.
Powtarzałam sobie w głowie tylko Nie myśl Greys, nie myśl.Ezral był w ludzkim świecie gdzieś w wieku 25 lat, tak jak Jack. Sześć lat różnicy nas wtedy dzieliło. Bóg wie ile ma w wampirzych.
- Dwieście dwa. - odezwał się Ezral.
- Niech cię szlak! Wcale nie chciałam wiedzieć. - skłamałam. Nie mogłam ścierpieć ich naśmiewnia się. Nie jest mi łatwo być wampirem, a oni tylko uprzykszają mi życie. Gdy jakimś cudem się uspokoili udało im się wkońcu skupić na konkretach.
- Las, pole bitwy. My, ja i Ezral wrogowie, zabójca. Ty- zwierzyna. Twoim zadaniem jest się obronić, uniknąć naszych ataków i wyrwać nam głowy. - objaśnił.
- Ale czy jak wyrwe wam głowy przypadkiem nie umrzecie? - zapytałam. Jack klępnął się w czoło i odpowiedział na moje pytanie. - Masz dotrzeć do naszej szyi.
Odetchnęłam z ulgą, że nie kazali mi ciągnąć się za głowy.Przystąpiliśmy do bitwy. Biegłam lasem między drzewami ocierając się o liście krzewów i mchu. Nasłuchiwałam wroga, ale wciąż tylko domownicy lasu dawali się usłyszeć. Nagle z nienacka pojawił się Ezral i złapał mnie za szyję krzycząc - Nie żyje! - po chwili zjawił się i Jack.
- Gratulacje, wytrzymałaś trzy minuty. - żartobliwie złapał i uścisnął mi dłoń.
Przemieszczają się na końcach drzew!- Domyśliła się. - powiedziaj do Ezrala Jack. Przymróżyłam chytrze oczy.
- Chcem jeszcze raz. - wymamrotałam. Oboje się uśmiechnęli i zaczęła się walka. Biegłam ile sił dokładnie badając teren. Górna część lasu tym razem nie była mi obojętna.
Stało się, tak jak poprzednio z góry wyskoczył mi Ezral, którego zwinnym ruchem ominęłam przewracając na ziemię. Skrzywiłam się lekko słysząc jak krzyknął. Wciąż nie panowałam nad siłą, którą dostałam. Korzystając, że leży chciałam dopaść jego szyi. Gdy byłam tuż przed nim zjawił się Jack. Krążyliśmy wokół siebie czekając na atak. Wkońcu znalazłam odpowiedni moment i rzuciłam się na wampira. Naparłam na niego z całej siły trzymając za szyję. Jack pokonany. Uśmiechnęłam się złowieszczo. Pokonany mrugnął mi znacząco oczkiem i również mnie pokonano... Nie asekurowałam Ezrala i zdążył wstać. Ja zabiłam Jack'a, a Ezral mnie. Postanowiliśmy zakończyć bitwę.Straciłam humro przez porażke. Nigdy nie umiałam pogodzić się z przegraną. Pamiętam jak w liceum zdobyłam drugie miejsce w biegu, a moja rywalka wyśmiała mnie prowokując do rękoczynu. Przywaliłam jej tak mocno (albo ona była taka słaba) , że musieli ją na noszach wynosić.
Szłam szybkim tempem, przed moimi towarzyszami trzymając dłonie w kieszeniach spodni. Czułam jak o mnie rozmawiali, ale tak cicho, że nawet wampir nie mógł tego usłyszeć. Nawet mnie to nie obchodziło. Chciałam tylko wrócić do domu i odpocząć. To była szczególnie męcząca noc.
~ Jack P.O.V. ~
Przyglądałem się tej niewinnej istotce romawiając z Ezral na temat Viktora. Ezral to mój zaufany sojusznik wtajemniczony w plan zniszczenia Viktora.
- Boisz się o nią. - szepnął do mnie wpatrując się w nią. Uważałem tylko by nie patrzył tam gdzie nie należy. Przemilczałem jego stwierdzenie iż dobrze wiedziałem o tym. W sumie ćwiczyłem osiem wampirzyc, ale one różniły się bardzo od Greys. Wiedziały w co się plączą od początku i były rodzonymi wampirami. Mimo wszystko im się nie udało. Nie chciałem by Greys była dziewiąta, pokładaliśmy w niej ogromne nadzieje. Przed domem pożegnałem się z Ezral uściskiem dłoni, Greys go koleżeńsko przytuliła i mój przyjaciel popędził do miasta. Z pewnością w gazecie napiszą o znalezionych zwłokach.~ Greys P.O.V. ~
Znużona czmychnęłam do pokoju i poszłam się wyleżeć. Zasnąć nie potrafiłam ale ciało potrzebowało odpoczynku. Po chwili doszedł do mnie Jack.
- Dobrze się spisałaś. - pochwalił mnie.
- Przegrałam. - odrzekłam. Podszedł do mnie i ułożył się obok.
- Jutro kolejna partia nauk.***
Tak jak powiedział tak było. Przez najbliższe dwa tygodnie ćwiczyliśmy razem z Ezral uniki, ataki. Jack sprowadził specjalny manekin i kazał mi wyrywać mu głowę. Okazało się to nie tak łatwe jak się wydaje, ale udało mi się opanować każdą naukę.
______________________________
🙈 Ah te wampirze problemy :3

CZYTASZ
Wcielona- Wampiry ✔
ערפדיםGreyses pewnego dnia zostaje przemieniona w wampira, od tak. Całe życie obraca jej się do góry nogami, a wszystko co słyszy jest dla niej kolejnym powodem do nienawiści. Mimo wszystko wciąga się w świat nieśmiertelnych. Nie wie, że zostaje wciągnięt...